Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Ołeh Płotnicki: Nauczyłem się pokory

Ołeh Płotnicki: Nauczyłem się pokory

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Ich w ogóle nie interesuje wojna. Ba, nie mają z nią nawet styczności. Jeśli ktoś z nich miałby bliskiego z Ukrainy i pomimo tego związałby się kontraktem z rosyjskim klubem, to byłby skończonym kretynem – powiedział o zagranicznych zawodnikach grających w Rosji w rozmowie z Michałem Winiarczykiem z Wprost przyjmujący reprezentacji Ukrainy, Ołeh Płotnicki.

Ołeh Płotnicki jest obecnie jednym z najlepszych ukraińskich siatkarzy. Jednak jego początki gry w siatkówkę nie były łatwe. Szybko został rzucony na głęboką wodę, znalazł się w Akademii w Charkowie, a następnie w tamtejszym Lokomotiwie. – Opuściłem dom jako dwunastolatek. Byłem wtedy dzieckiem, które przeniosło się na drugi koniec kraju. Nie powiem, było trudno. Znalazłem się w obcym, wielkim mieście. Musiałem nauczyć się samodzielnego życia – od jedzenia po pranie. Do tego dochodziły dwa treningi dziennie i szkoła. Z perspektywy czasu uważam ten czas za bezcenną lekcję. Stałem się dojrzalszy i pokorniejszy. Dziś nie ma dla mnie znaczenia, czy będę spał w dobrym hotelu, czy tanim hostelu. Jest łóżko? Jest, to fajnie. Nie ma? To prześpię się na materacu. To samo tyczy się jedzenia. Dasz mi danie za 100 lub 1 euro i nie będę narzekał. Nauczyłem się pokory i tego, że można się rozwijać w każdych warunkach – powiedział Ołeh Płotnycki.

Właśnie w Charkowie został przestawiony z ataku na przyjęcie, na którym gra do dziś. – Wcześniej grałem jako atakujący. Jestem leworęczny, więc każdy wychodził z założenia, że najlepiej mi będzie na tej pozycji. Sam również dobrze się czułem w tym miejscu. Trener pierwszego zespołu Lokomotiwu stwierdził jednak, że od teraz będę grał na pozycji „4”. „Nie, nie czuję tego” – odpowiedziałem. W tamtym czasie uważałem ją za najgorszą. Ale szkoleniowiec nie odpuszczał. Mocno pracował, bym dobrze grał jako przyjmujący. Ćwiczył ze mną często przyjęcie. O tym, że dobrze mi idzie na tej pozycji przekonałem się podczas mojego pierwszego finału Pucharu Ukrainy. Miałem skuteczność w ataku na poziomie bodajże 73-74 procent, a do tego doszła dobra gra w przyjęciu. Nie zdobyłem zbyt wielu punktów, ale co atakowałem, to wchodziło w boisko – wspomina zawodnik.

Kolejny przeskok w jego karierze miał miejsce w 2017 roku, kiedy został zawodnikiem Vero Volley Monza. – W listopadzie dostałem telefon. Rozmowa nie była zbyt długa. Zapytali, czy chcę dołączyć do nich, a ja bez zawahania się zgodziłem. Dostałem tydzień na załatwienie wszystkich spraw i spakowanie się. Wszystko działo się tak szybko, że nie miałem chwili, aby zdać sobie sprawę, że to naprawdę się dzieje. No, ale powiedzieć „nie” takiej ofercie? Przecież to by była głupota – przyznał Płotnicki.

Ukraiński zawodnik od sześciu sezonów gra we Włoszech. Najpierw był zawodnikiem Vero Volley Monza, a od 2019 roku jest jednym z elementów Sir Safety Perugia. Co ciekawe, w tym okresie miał już sześciu trenerów, a w obecnym klubie współpracował między innymi z Vitalem Heynenem, Nikolą Grbiciem i Andreą Anastasim. – W Perugii są znacznie większe oczekiwania i presja. Od początku wiedziałem, że oczekuje się tu ode mnie więcej niż w Monzy. Tam miałem przeświadczenie, że nawet jeśli słabo wyjdzie mi ostatni trening przed meczem, to i tak rozpocznę spotkanie w podstawowym składzie, bo jestem kluczowym graczem zespołu. W Perugii tak nie było.Musiałem przyzwyczaić się do gry i treningów z nastawieniem, że musisz wygrywać i wygrywać, bo przegrana jednego spotkania wywołuje olbrzymie dyskusje. Teraz lepiej radzę sobie z presją Perugii, bo wiem, że porażki są częścią sportu – dodał.

Płotnycki pochwalił decyzję PLS-u o dołączeniu Barkomu Lwów do PlusLigi. Ukraińska drużyna całkiem dobrze spisała się w polskiej elicie, wyprzedzając między innymi BBTS i Czarnych. – Pamiętam, jak wiele osób mówiło przed początkiem sezonu, że nie zdobędą nawet punktu, a tymczasem wygrali osiem spotkań w fazie zasadniczej. Biorąc pod uwagę skład i budżet klubu można mówić o małym sukcesie. Kilka razy zagrali takie spotkania, że aż prosiło się o wielkie gratulacje. Zespół jest już zaznajomiony z polską siatkówką. Uważam, że w przyszłym sezonie znajdą się w czołowej dziesiątce, a może pokuszą się o awans do play-off. Ukraińscy siatkarze mają wielką okazję do występów w czołowej lidze świata i pokazania się silniejszym zespołom. Obecność Barkomu w Polsce to też fajna okazja do zainspirowania innych lig – stwierdził jeden z filarów ukraińskiej reprezentacji.

Odniósł się także do siatkarzy światowego formatu takich jak Grebennikow, Anderson czy Christenson, którzy mimo rosyjskiej agresji w Ukrainie zdecydowali się na grę w Rosji. – Ich w ogóle nie interesuje wojna. Ba, nie mają z nią nawet styczności. Jeśli ktoś z nich miałby bliskiego z Ukrainy i pomimo tego związałby się kontraktem z rosyjskim klubem, to byłby skończonym kretynem. Oczywiście, z szacunku do swojego kraju nie powinienem z nimi mieć teraz styczności. To jest jednak ich życie i decyzje. Jaki ja mam na to wpływ? – zakończył Ołeh Płotnicki.

źródło: inf. własna, Tygodnik Wprost

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, ligi zagraniczne

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-07-03

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved