– Pierwszy set zdecydował o tym, jaki przebieg miała reszta spotkania. Częstochowianie byli blisko, aby odwrócić losy tej partii po grze na przewagi. Jeśli by nas przełamali, to mogliby złapać wiatr w żagle – powiedział po wygranej z beniaminkiem rozgrywający Indykpolu AZS-u Olsztyn, Karol Jankiewicz.
Beniaminek z Częstochowy sprawił już kilka niespodzianek w tym sezonie, ale wy nie daliście mu się zaskoczyć i spod Jasnej Góry wywieźliście komplet jakże cennych punktów w kontekście walki o ósemkę.
Karol Jankiewicz: W pierwszej rundzie było blisko tego, abyśmy stracili punkty w meczu z zespołem z Częstochowy. Cieszymy się, że w Częstochowie dość pewnie zdobyliśmy ich komplet. Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli, więc każde punkty są bardzo cenne.
Siatkówka to nie jazda figurowa na lodzie
Jeden z pana kolegów po tym meczu powiedział, że graliście brzydko, ale najważniejsze są 3 zdobyte punkty. To idealne podsumowanie tego spotkania?
– Uważam, że tak. Mamy świadomość tego, że nasza gra nie wyglądała tak dobrze i tak skutecznie jak w Bełchatowie, aczkolwiek końcowy rezultat był taki sam. Te słowa Szymona Jakubiszaka dobrze odzwierciedliły naszą grę w tym meczu, ale taka jest siatkówka. W niej nie rozdaje się punktów za styl, a za wygraną. Według mnie możemy zawsze grać brzydko dla oka, byle byśmy wygrywali.
Kluczowy był pierwszy set, w którym nie daliście przełamać się rywalom? W nim niewiele brakowało, aby częstochowianie złapali wiatr w żagle.
– Myślę, że pierwszy set zdecydował o tym, jaki przebieg miała reszta spotkania. Prowadziliśmy w nim, ale częstochowianie nie odpuszczali. Byli blisko tego, aby odwrócić losy tej partii po grze na przewagi. Jeśli by nas przełamali, to mogliby złapać wiatr w żagle. Możemy być zadowoleni z siebie, że w tej końcówce zachowaliśmy więcej zimnej krwi i ją wygraliśmy. Gdyby ona skończyła się inaczej, to kto wie, czy nie byłoby 3:0 w drugą stronę.
A można powiedzieć, że był to mecz z cyklu Indykpol Olsztyn kontra Dawid Dulski?
– Dawid Dulski dużo krwi napsuł nam w tym spotkaniu i niewątpliwie był liderem swojego zespołu. Jednak nie grał sam. Ktoś musiał przyjąć, rozegrać. Pozostali zawodnicy też zagrali dobre spotkanie, aczkolwiek nie mam wątpliwości, że Dawid w tym spotkaniu był wyróżniającą się postacią po stronie gospodarzy.
Każdy punkt na wagę złota
Wciąż walczycie o awans do play-off. Kilka drużyn jest blisko siebie w tabeli, więc pewnie walka o ósemkę będzie trwała do ostatniego meczu?
– Skupiamy się na tym, co dzieje się po naszej stronie siatki. Będziemy starali się realizować swoje założenia i mamy nadzieję, że tych punktów na naszym koncie będzie jak najwięcej. A jak na koniec ułoży się tabela, to już nie tylko od nas zależy. Mamy świadomość, że straciliśmy sporo punktów w pierwszej rundzie, zwłaszcza w meczach, których nie powinniśmy przegrać. O ile na przykład porażkę z Jastrzębskim Węglem czy Projektem Warszawa można wliczyć w koszta, tak w pozostałych meczach pogubiliśmy punkty. Gdzieś teraz musimy je odrobić. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że wywieźliśmy ich komplet z trudnego terenu w Częstochowie.
Do kolejnego spotkania macie sporo czasu. Nie wybije was z rytmu ta dłuższa przerwa?
– Ciężko powiedzieć. Mamy teraz trochę czasu na to, aby spokojnie potrenować i dalej się zgrywać. Nie jest tajemnicą, że zmagamy się z problemami zdrowotnymi, więc nasz skład wciąż się krystalizuje. Mam nadzieję, że ta przerwa nie wybije nas z rytmu, a pozwoli nam optymalnie przygotować się do sobotniego spotkania z Asseco Resovią Rzeszów. Ona w ostatnim czasie gra bardzo dobrą siatkówkę, więc nastawiamy się na trudne spotkanie.
Zobacz również:
Długa przerwa w grze lidera Indykpolu AZS-u Olsztyn
źródło: inf. własna