Rywalizacja w finale Tauron Ligi rozpoczęła się dość niespodziewanie od nierównego meczu w którym zwycięstwo padło łupem Developresu BellaDolina Rzeszów. Prawdziwą liderką drużyny była Ann Kalandadze, a siatkarkom ŁKS-u Commercecon Łódź zabrakło argumentów sportowych, żeby doprowadzić chociaż do tie-breaka.
Środowy mecz otworzyło prowadzenie Developresu (7:0) – Początek nie był dziwny, ale bardzo deprymujący. To było widać, że źle weszłyśmy w ten mecz i nie wyglądał on z naszej strony tak, jakbyśmy chciały. Tak jak chciałybyśmy cieszyć oko kibica, którzy przyszli tutaj w bardzo licznym gronie. Jest mi bardzo przykro, że musieli patrzeć na naszą czasami naprawdę nieładną grę. Developres zagrał bardzo dobrze mam nadzieję, że w następnym meczu będziemy w stanie odwrócić losy tej rywalizacji i pokazać, że dzisiaj to był nasz falstart. Na pewno przydał nam się zimny prysznic po ćwierćfinale i półfinale, który przeszłyśmy dosyć gładko. Tutaj już nikt nie będzie dawał nam nic za darmo. Musimy wziąć się w garść i potrenować jeszcze przez te kilka dni. Potem pokazać naszą najlepszą siatkówkę, bo dzisiaj zagrałyśmy „nieładnie” – przyznała środkowa ŁKS-u, Kamila Witkowska.
Zarówno dla Aleksandry Gryki jak i Kamili Witkowskiej właśnie to było ciężkie spotkanie – Z Rzeszowem właśnie tak się gra. Ciężko jest skończyć atak w pierwszym uderzeniu. Dziewczyny bardzo dużo bronią i nie możemy się deprymować tym, że nie skończyłyśmy piłki bo nie o to chodzi. Na pewno musimy grać cierpliwie i zmusić przeciwnika, żeby to on popełnił błąd, albo zdobyć punkt w jakiś inny sposób. Faktycznie to nie było najlepsze spotkanie w wykonaniu nas środkowych, ale znamy się jak „łyse konie” i ciężko jest czymkolwiek zaskoczyć środkowe po drugiej stronie. Tak samo jak one nie powinny zaskakiwać nas. Nie byłyśmy w stanie zrobić czegoś, żeby zatrzymać Ann Kalandadze na wysokiej piłce. To ona zdobywała bardzo dużo punktów. Musimy popracować nad tym, żeby spróbować ją lepiej wyblokować, albo podbić w obronie. Ewidentnie dzisiaj ciężko ją było zablokować. Po prostu musimy grać z Rzeszowem cierpliwie. Musimy grać mądrzej i tyle – wyjaśniła siatkarka.
Wszystkie poprzednie starcia obu drużyn padły łupem Łódzkich Wiewiór. Wyraźną różnicę było widać w trakcie półfinału Pucharu Polski – Można porównywać dwa mecze ze sobą, gdzie w jednym meczu czujemy przeciwniczki bardzo dobrze i świetnie łapiemy je na bloku, a za chwilę przychodzi taki mecz, gdzie dziewczyna robi co chce i trzeba dowiedzieć się skąd jest ta różnica. Musimy odrobić zadanie domowe i nasz sztab się się tym zajmie. Zajmiemy się tym za chwilę na treningu, także chyba będzie nam się to śniło po nocach – dodała Witkowska.
Łodzianki nie były w stanie odpowiednio wesprzeć się agresywną zagrywką – Trochę tak, ale trzeba też zauważyć że dziewczyny jej bardzo dobrze pomagają w przyjęciu. Jelena, albo Ola (Blagojević i Szczygłowska – przyp. aut) próbują ją kryć. Dzisiaj radziła sobie genialne na wysokiej piłce. Musimy ustawiać blok inaczej i spróbować ją wykluczyć z gry. Wtedy będzie nam trochę łatwiej – podkreśliła środkowa.
Odpowiednio na sytuację na boisku reagowała rozgrywająca Developresu, Katarzyna Wenerska. To także nie ułatwiało gospodyniom prace na siatce. – Na pewno kiedy udało nam się Ann przytrzymać blokiem i wybronić, to Kasia Wenerska szukała innej liderki i to się jej udawało. Chwała jej za to. Nie gra pierwszy raz tak ważnych meczów, więc z pewnością doświadczenie też gra tutaj dużą rolę. Jesteśmy na bardzo wyrównanym poziomie. Dwa zespoły, które się spotykają w finale i obydwa mogą zdobyć złoto. Coś czuję, że to będzie emocjonująca rywalizacja – zakończyła Witkowska.
Rywalizacja o złoto Tauron Ligi toczy się do trzech wygranych. Po środkowej wygranej 1:0 prowadzi Developres BellaDolina Rzeszów. Następne starcie odbędzie się już w niedzielę 7 maja o godzinie 14:45.
źródło: inf. własna
