W Ankarze zakończyła się rywalizacja w Pucharze CEV. Po zaciętym spotkaniu na Podpromiu Asseco Resovia liczyła na odwrócenie losu finału na terenie rywala. Niestety polscy zawodnicy świetnie radzili sobie tylko w pierwszym secie. W pozostałych partiach prym wiódł Ziraat Ankara, na czele z Matthew Andersonem. Po ostatnim gwizdku sędziego ze zdobycia europejskiego trofeum mogli cieszyć się tureccy siatkarze.
Asseco Resovia Rzeszów z dobrym startem
Obie ekipy stawiały na ryzyko i mocne uderzenia już w pierwszych minutach spotkania. Wynik utrzymywał się na remisie do stanu 6:6. Rzeszowianie na czele z Bartoszem Bednorzem zaczęli budować przewagę, choć błędy serwisowe trochę im to utrudniały. Później na blok kilkukrotnie złapał się Wouter Ter Maat i Resovia prowadziła 14:11. Gospodarze mocno naciskali i odrabiali straty, ale rozwinął się Stephen Boyer i bliżej wygrania seta wciąż byli plusligowcy – 16:20. Taki dystans rzeszowianie utrzymali już do końca i pozytywnie rozpoczęli ten mecz.
Matt Anderson zagrywał jak z armaty
Vahit Emre Savas wziął sprawy w swoje ręce. W polu serwisowym zrobił co trzeba i Ziraat odskoczył na 5:2. Przy słabej dyspozycji Ter Maata w ataku odpalił się Trevor Clevenot. Rzeszowianie działali głównie środkiem, a do tego dołożyli kolejny blok na Ter Maacie i doszło do wyrównania 8:8. Później ponownie na prowadzenie wyszli gospodarze. Gdy serią kilka asów zanotował Matthew Anderson, zrobiło się 17:9. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Ziraat dopiął swego po skutecznym zbiciu Ter Maata.
Błędy własne zemściły się w końcówce
Zawodnicy ekipy gospodarzy nie mieli problemów z czytaniem zamiarów Gregora Ropreta. Trzecią partię otworzyli kilkoma blokami i w moment zbudowali zapas 5:0. Z trudem zdobywali punkty rzeszowianie, brakowało im też elementu zaskoczenia w polu serwisowym. Gdy wreszcie asem popisał się Karol Kłos, strata zmalała do 10:8. Później ponownie na wysokości zadania stanęli Bednorz i Boyer i na półmetku było już 15:15. Zaczęła się wymiana mocnych ciosów. Pierwszy raz prowadzenie Resovia objęła przy błędzie Andersona. Doszło do rywalizacji na przewagi, ale ponownie rzeszowianie pogrążyli się własnymi błędami.
Puchar CEV zostaje w Turcji
Gospodarze nie odpuszczali pracy blokiem również w czwartej odsłonie. Ponownie też na zagrywce show zrobił Anderson i zrobiło się 5:1. Sytuacja pogorszyła się jeszcze przy serwisie Savasa, bo wówczas Ziraat prowadził już siedmioma „oczkami”. Sam Kłos niewiele był w stanie zdziałać. Klemen Cebulj zepsuł serwis, a nawet Lukas Vasina przy dobrym ataku przekroczył linię i na półmetku było już 16:8. Ziraat był lepszy w każdym elemencie i zasłużenie wygrał tę partię, ostatecznie sięgając po europejskie trofeum.
Ziraat Ankara – Asseco Resovia Rzeszów 3:1
(20:25, 25:17, 28:26, 25:14)
Zobacz również:
Puchar CEV wyniki sezon 2024/2025