Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > inne > Dmitrij Fomin: Kadrowo nie jesteśmy słabsi od Polski i Brazylii

Dmitrij Fomin: Kadrowo nie jesteśmy słabsi od Polski i Brazylii

fot. nn-volley.ru

Był supergwiazdą światowej siatkówki, a teraz rządzi Niżnym Nowogrodem ASK. W latach dziewięćdziesiątych Dmitrij Fomin uznawany był za jednego z najlepszych przyjmujących na świecie. W wywiadzie dla rosyjskich mediów opowiedział między innymi o swoich odczuciach na temat byłej i obecnej kadry Rosji. – Jeśli chodzi o wynik, w Lidze Narodów nic strasznego się nie wydarzyło. Piąte miejsce to normalny wynik, biorąc pod uwagę sposób, w jaki Sammelvuo tasował graczy. Wydaje mi się, że trzeba było wcześniej ustalić skład i zgrać go. Szkoda, że ​​sporo przegraliśmy z bezpośrednimi konkurentami, nie jest to zbyt dobre psychologicznie. Jednak na igrzyskach ta drużyna musi zdobyć medal. Dobór siatkarzy jest dobry, wystarczy zrobić z nich drużynę. Polska i Brazylia? Teoretycznie pod względem graczy nie jesteśmy słabsi ani jeden, ani drugi.

 

Jak myślisz, kto jest najlepszym rosyjskim atakującym?

Dmitrij Fomin:Czy są jakieś opcje? Mamy jednego – Maksyma Michajłowa. Żadnych innych. Poletajew nie udowodnił jeszcze, że potrafi go zastąpić.

W Tokio reprezentacja zagra bez rosyjskiej flagi i hymnu. Ty też miałeś takie doświadczenie w Barcelonie w 1992 roku.

– Mieliśmy trochę inną sytuację. Nikt nas nie ukarał, my sami się ukaraliśmy – kraj się zawalił. Dres był bez liter ZSRR, dziwnie się w nim czuliśmy, ale potem wszyscy zrozumieli, kim jesteśmy. Tylko Bałtowie mieli własne drużyny, a wszyscy pozostali reprezentanci byłych republik grali w drużynie Wspólnoty Niepodległych Państw. Inną rzeczą jest to, że wielu z nich było generalnie bezpaństwowcami i spokojnie przenosili się do innych zespołów. O ile dobrze pamiętam, piłkarz ręczny Tałant Duszajbejew zdobył złoto w Barcelonie z drużyną WNP, a następnie zdobył medale olimpijskie z Hiszpanią.

Dlaczego wtedy drużyna siatkarzy nie zdobyła medalu?

– Ciężko powiedzieć. My i Włosi byliśmy faworytami, ale na igrzyskach dwa plus dwa to nie zawsze cztery. To bardzo szczególny turniej, w którym nie zawsze jest logika, a psychologia często wysuwa się na pierwszy plan. W Barcelonie był ciekawy moment. W ostatnim meczu fazy grupowej zmierzyliśmy się z Holandią i w ćwierćfinale mogliśmy wybrać przeciwnika. W przypadku porażki trafialiśmy na Włochy, z którymi zawsze grało nam się dobrze, w przypadku zwycięstwa trafialiśmy na Amerykanów, z którymi nieustannie cierpieliśmy grając. Żartowaliśmy na rozgrzewce, ale ani Płatonow, ani my oczywiście nie mieliśmy żadnych wątpliwości – graliśmy, żeby wygrać i to osiągnęliśmy. W efekcie przegraliśmy z USA w ćwierćfinale, a Włosi przegrali z Holendrami.

Jakim człowiekiem i trenerem był Wiaczesław Płatonow?

– Był osobą nastawioną na cel i twardym trenerem. Nie liczył się ze zdaniem innych nawet jeżeli jego stanowisko było błędne. Na przykład zabronił zawodnikom picia wody podczas meczów. Uważał, że niszczy ciało. W Atlancie przynieśliśmy mu notatkę radzącą pić dużo płynów z powodu upału. Trener powiedział, że nic nie rozumie i zamknął temat. Był też przekonany, że rozgrzewkę należy przeprowadzać w dresach, aby ciało odpowiednio się nagrzało. W Suchumi znajduje się arena z metalowym dachem. W środku było chyba 40 stopni! Płatonow: „Nie zdejmujcie dresów, na Kubie tak nie będzie”. Przyjeżdżamy na Kubę, w końcu zdejmujemy dresy. Płatonow: „Nie rozumiem, nie dałem pozwolenia”. Teraz wspominam to z uśmiechem, ale wtedy oczywiście było ciężko. Pod nim wykonaliśmy ogromną pracę fizyczną. Po igrzyskach olimpijskich w 1992 roku, kiedy upadła żelazna kurtyna, cała drużyna narodowa została rozkupiona, prawie wszyscy wyjechali za granicę.

Skończyłeś we włoskiej Ravennie w 1992 roku. Czy bałeś się, czy też zrozumiałeś, że to bilet do dobrego życia?

– Nie miałem obaw. Byłem pewny siebie i rozumiałam, czego się ode mnie oczekuje. Poza tym chciałem się rozwijać. Zrozumiałem, że w Rosji siatkówka nie mogła się równać pod względem technologicznym. Oczywiście liczyła się też pensja – różnica  między Włochami a Rosją była kolosalna.

Czy były jakieś problemy z wyjazdem?

– Głównie mieli je siatkarze w stopniach oficerskich, którzy grali w CSKA. Jurij Sapiega i Andriej Kuzniecow z trudem zerwali stosunki z wojskiem, zapłacili trochę pieniędzy i dopiero potem mogli opuścić kraj. Było mi łatwiej, nie miałem czasu przejść kursów oficerskich.

Swoją drogą, w przyszłym sezonie odrodzona CSKA zagra w Major League A.

– To dobra wiadomość. Dziwne było, że klub z taką historią i zapleczem materialnym kiedyś zniknął. Ponad dziesięć lat temu trenowałem ten zespół w Major League B, były pewne perspektywy, ale po odejściu Siergieja Kuszczenki projekt upadł. Fajnie, że teraz są zainteresowani ludzie, którzy ponownie podnoszą klub. Zaczynają w Ramienskoje, ale na pewno później przeniosą się do Moskwy. Myślę, że federacja też pomoże – w jej kierownictwie są głównie ludzie związani dawniej z CSKA.

 W Atlancie znowu zostałeś bez medalu. Dlaczego?

– Wtedy Holandia i Włochy były już ponad wszystkimi. Musieliśmy grać o „brąz” z Jugosłowianami, ale nasze własne niuanse w składzie odegrały rolę i przegraliśmy 1:3. Wcześniej Jugosłowianie sprawili sensację – w ćwierćfinale wyeliminowali Brazylijczyków. Nikt nawet nie poszedł oglądać tego meczu, wszyscy byli pewni zwycięstwa Brazylii. Powtarzam, olimpiada to delikatny turniej psychologiczny. Faworytom nie zawsze się udaje. Na przykład w Rio 2016 Francja nie dotarła nawet do ćwierćfinału, niespodziewanie przegrywając z Kanadą.

Czy brak medalu olimpijskiego jest głównym rozczarowaniem w twojej karierze?

– Największym rozczarowaniem było to, że nie pojechałem na igrzyska olimpijskie w 2000 roku. Początkowo nie zostałem powołany do zespołu, ale potem wyciągnęli mnie z urlopu. Przywódcy federacji zapewnili, że sprawa została rozwiązana – jadę do Sydney. Giennadij Szypulin w Szeremietiewie osobiście obiecał mi dołączenie do drużyny. Przez półtora miesiąca przygotowywałem się i trenowałem z entuzjazmem. Potem, przed wyjazdem na turniej kontrolny, mówią do mnie: „Przepraszam, nie jedziesz”. Nie rozumiałem tej sytuacji, była z ich strony nie fair. Po co zaczęli to wszystko?

W Sydney, kiedy Jakowlew nie pokazał swojej gry, Szypulin żałował, że wolał Gerasimowa. „Doświadczenie Fomina mogło pomóc zmienić sytuację w finale” – napisał Szypulin w swojej książce.

– Wtedy moglibyśmy wygrać. Włosi upadli do tego czasu, Holendrzy zniknęli. Pozostała tylko Rosja i Jugosławia. Niestety w finale nasza drużyna przegrała 0:3, choć Jugosłowianie nie wyglądali na niezwyciężonych.

Jak gwiazda lat 90-tych Dmitrij Fomin wyglądałby we współczesnej siatkówce?

– Myślę, że nieźle. Moim zdaniem każdy silny zawodnik z lat 80-tych i 90-tych mógłby przystosować się do nowoczesnej siatkówki. Obecnie rozgrywający często gra do atakujących. Wcześniej rozgrywający rzucił wyżej i sam zawodnik musiał ominąć zorganizowany blok, więc wszyscy byli dobrzy technicznie. Ale obecny siatkarz nie zagrałby 20-30 lat temu. Z wysokiej piłki na potrójnym bloku niewiele osób może konsekwentnie zdobywać punkty.

Dokąd w ogóle zmierza współczesna siatkówka?

– Trudne pytanie. Wydaje mi się, że teraz siatkówka jest na najwyższym poziomie. Wydaje się, że nie ma już pola do zwiększenia szybkości gry. Do tego już trzeba zmienić zasady – parametry piłki, wysokość siatki, wielkość boiska.

Spędziłeś najlepsze lata swojej kariery we włoskim Treviso pod wodzą Daniele Bagnoliego. Co zrobiło na tobie wrażenie?

– Był niesamowitym fanem siatkówki. Zawsze podróżował z dwiema walizkami wypełnionymi kasetami wideo z meczami. Miał ogromną szafkę na dokumenty, przez wiele dni przeglądał i analizował mecze. Teraz wszystkie bazy danych są na nośnikach elektronicznych, a on wszystko trzymał w głowie. Wtedy był najlepszym specjalistą na świecie, świetnym trenerem.

Dlaczego Bagnoli zawiódł w reprezentacji Rosji?

– Mamy taki kraj, w którym wszyscy wszystko rozumieją, ale nikt za nic nie odpowiada. Bagnoli wiedział, co robi, ale nie zawsze był rozumiany. Po Gajicu drużyna narodowa mocno upadła. Bagnoli postawił ją na nogi, wraz z nim drużyna zaczęła grać. Wydaje mi się, że na mistrzostwach świata 2010 zdarzył się wypadek. Rosjanie „wybrali” sobie przeciwnika w play-offach, a następnie Bagnoli został uznany za winnego. W naszym kraju winę za porażki zawsze ponosi trener, a gdy dochodzi do zwycięstw, okazuje się, że jest wielu działaczy, którzy się podczepiają do sukcesu.

Dlaczego twoja kariera trenerska nie powiodła się?

– Dlaczego to nie zadziałało? Nie wiem. Teraz niewiele osób pamięta, ale w 2010 roku wprowadziłem Kuzbass do Superligi. Kolejny sezon rozpoczęliśmy od zwycięstwa nad Surgutem, po czym przegraliśmy z liderami – Dynamem, Iskrą i Lokomotivem. Po 4. rundzie zostałem usunięty. Właściwie nie dano mi nawet możliwości pracy w Superlidze.

W kwietniu 2015 roku zostałeś p.o. dyrektora Guberni. Dlaczego poszedłeś jako menedżer kryzysowy do klubu z takimi problemami finansowymi?

– Wiedziałem o problemach z pieniędzmi, ale nie sądziłem, że są tak duże. Kiedy zagłębiłem się w dokumenty i ekonomię, zdałem sobie sprawę, że sytuacja w Guberni jest po prostu katastrofalna. Okazało się, że są zadłużeni nie tylko wobec siatkarzy, ale także bankom, firmom świadczącym usługi transportowe i tak dalej. Dochodziło też do uchylania się od płacenia podatków. Poprzednie kierownictwo klubu zgromadziło długi w wysokości 300 mln rubli, a budżet klubu na kolejny sezon wynosił 250 mln rubli.

W rezultacie powstał nowy zespół – Niżny Nowogród. W tym samym czasie zawodnicy Guberni zostali oszukani.

– Okazuje się, że tak. Ale tam sytuacja była patowa. Albo siatkówka w Niżnym Nowogrodzie całkowicie by umarła, albo powstała nowa drużyna, nowy podmiot prawny.

Dlaczego federacja nie interweniowała i nie pomagała?

– Gracze też często zadawali mi to pytanie. Nie mogłem na nic odpowiedzieć. Nie wiem.

Dlaczego ASK pojawiło się zamiast Niżnego Nowogrodu?

– Federacja nalegała, aby Niżny Nowogród przejął długi Gubernii. Były też długi wobec agencji Volley Service. Dlaczego musiałem odpowiadać za poprzednie zarządzanie klubem? Nikogo nie oszukałem. Oczywiście odmówiłem zaciągnięcia 300 milionów długów. Nie wpisałem ich. Wręcz przeciwnie, przez dwa miesiące starałem się związać koniec z końcem. Wtedy federacja kazała nam zaczynać od zera. Zaczęliśmy od ASK z Major League B. Potem udowodniliśmy CEV i FIVB, że nie mamy nic wspólnego z Gubernią. Już Niżny Nowogród tego nie miał. Teraz nie mamy żadnych długów – ani wobec byłych graczy, ani wobec obecnych. Żyjemy w miarę naszych możliwości.

Gdzie jest ASK w Superlidze z ograniczonym budżetem?

– Nie znam dokładnie budżetów wszystkich klubów, ale najprawdopodobniej mamy jeden z najmniejszych. Myślę, że razem z Samotłorem. Nieco ponad 100 milionów rubli. Dlatego nasze 8 miejsce w ostatnich mistrzostwach było wielkim sukcesem. Kluby Final Six miały co najmniej pięć razy większe budżety.

Twój zespół był bardzo stary w zeszłym sezonie. Dlaczego zdecydowałeś się zachować ten skład?

– Mogę tylko powtórzyć poprzednią odpowiedź – rekrutujemy skład w oparciu o nasz budżet. Młodzi ludzie nie chcą iść za małe pieniądze. Zmieniła się mentalność. Chcą zarabiać pieniądze i proszą o pieniądze, których my nie możemy dać. I ogólnie jest niewielu graczy. Cóż, kogo mógłbym wziąć?

Powiedzmy, że Dinejkina juniora.

Byliśmy zainteresowani. Fakieł zaoferował najlepsze warunki.

Czy siatkarze są przepłacani?

– Trudne pytanie. Zależy z kim porównać. Jeśli z piłkarzami, hokeistami, koszykarzami, to nie. Ogólnie rzecz biorąc, pensje sportowców są oczywiście bardzo różne od dochodów przeciętnego kibica. Oczywiście są momenty, które rodzą pytania. Na przykład pensje siatkarzy zagranicznych. Pensje rosyjskich graczy też czasem budzą pytania. Niektórzy zarabiają tyle, ile nie zarobiliby za granicą przez cztery lub pięć sezonów. Nasz rynek jest sztucznie regulowany, jest zamknięty. Gdyby był otwarty, kontrakty mogłyby się ustabilizować.

Czy rozszerzyłbyś limit dla obcokrajowców?

– Tak. Dlaczego nie?

W interesie reprezentacji Rosji.

– Kiedyś ktoś coś takiego powiedział, a teraz wszyscy to powtarzają. Mamy najmniejszy limit dla obcokrajowców. I co? Nasz zespół gromi wszystkich? Konkurencja jest minimalna, gracze przebywają w warunkach szklarniowych. Kiedyś obcokrajowcy uczynili z włoskiej ligi najsilniejszą na świecie – Włosi, grając ramię w ramię, dorastali i dominowali w latach 90. Potem był pewien spadek, ale teraz widzimy, że mają dwa składy reprezentacji narodowej. Włosi spojrzeli na mnie i orali z nową energią. Jeśli jesteś silny, żaden zagraniczny zawodnik nie wyrzuci cię ze składu. 

Kto będzie głównym trenerem ASK w nowym sezonie?

– Andriej Dranisznikow. Postanowiliśmy ponownie dać szansę młodemu trenerowi. Tak, podejmujemy ryzyko. Ale robimy to celowo. Jeśli weźmiemy najlepsze drużyny mniej więcej tego samego poziomu, to trener i niuanse jego pracy bardzo decydują. Jak powiedział Płatonow, jeśli nie ma armii, nie można wygrać ani jednej bitwy. Który trener przyjedzie teraz do Niżnego Nowogrodu i zagwarantuje wynik? Zdecydowaliśmy, że naszą obecną armię będzie prowadził Dranishnikow. Był asystentem Szulepova i Filippowa, wiele się od nich nauczył.

źródło: opr. własne, sport.business-gazeta.ru

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, inne

Tagi przypisane do artykułu:
,

Więcej artykułów z dnia :
2021-07-03

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved