– Gdy tylko padła propozycja gry w Polsce, nie wahałem się długo. Co prawda otrzymałem inne oferty, ale znałem częstochowską ekipę i wiedziałem, jakie mają cele na ten sezon. Dla mnie gra o „coś” to najważniejszy aspekt – powiedział w rozmowie z siatka.org Milad Ebadipour. Przyjmujący Steam Hemarpol Norwid Częstochowa opowiedział o transferze, reakcji na powrót dyrektora sportowego na boisku i celach na ten sezon.
Telefon od kumpla
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Jak czujesz się na parkietach PlusLigi po swoim powrocie do Polski?
Milad Ebadipour: – Bardzo dobrze się czuję. Dwa ostatnie sezony spędziłem we Włoszech i Rosji. Wcześniej mieszkałem w Polsce pięć lat, więc jest bliska mojemu sercu.
Mógłbyś opowiedzieć o kulisach transferu do Steam Hemarpol Norwid Częstochowa?
– Łukasz Żygadło zadzwonił do mnie, gdy grałem w zespole Ural Ufa i zaproponował przejście do Częstochowy. Z Łukaszem poznałem się, gdy grałem swój ostatni sezon w Iranie. Wówczas broniliśmy barw jednej drużyny. Utrzymywaliśmy kontakt przez lata. Gdy tylko padła propozycja gry w Polsce, nie wahałem się długo. Co prawda otrzymałem inne oferty, ale znałem częstochowską ekipę i wiedziałem, jakie mają cele na ten sezon. Dla mnie gra o „coś” to najważniejszy aspekt.
Walka o coś
Jak ci żyje się w Częstochowie?
– Miasto mi się podoba. Żyje mi się spokojnie. Moja rodzina przyjechała ze mną do Polski. W klubie współpraca układa się perfekcyjnie. Walczymy o coś wyjątkowego dla środowiska siatkarskiego w Częstochowie. Oczywiście, by cokolwiek osiągnąć, trzeba grać dobrą siatkówkę. Niestety ostatnie spotkanie w Katowicach tego nie pokazało. To spotkanie było katastrofalne z naszej strony.
Jesteś kapitanem drużyny. Wyszło to naturalnie? Kto podjął taką decyzję?
– Tak zdecydowali moi koledzy z zespołu i klub. Jednakże ostateczne słowo mieli włodarze i to im na tym zależało najbardziej, by ja został kapitanem.
Radość z powrotu
Jak zareagowałeś, gdy Łukasz Żygadło wrócił na boisko?
– Bardzo cieszyłem się z jego powrotu, bo to była dla niego wielka chwila. Z boiska pamiętam go jako świetnego zawodnika. Jego doświadczenie pomogło nam ogromnie w trudnej części sezonu, gdy Quinn nie mógł grać z powodu kontuzji.
Czułeś się dziwnie, gdy dyrektor sportowy wszedł do szatni jako gracz?
– Od początku chciał byśmy w tym czasie traktowali go jako kolegę z drużyny. Oczywiście rozumieliśmy sytuację i trzeba było się do niej dostosować. Teraz znów jest inaczej, bo Quinn wrócił po kontuzji na boisko, a nasz dyrektor może znowu poświęcić się w pełni swoim obowiązkom. Łukasz starał się skracać dystans w szatni.
Wspomniałeś wcześniej cele na ten sezon. W ćwierćfinale TAURON Pucharu Polski rywalizować będziecie z BOGDANKĄ LUK Lublin. Co powiesz o tym rywalu?
– Trudno mi w tej chwili oceniać przeciwników, gdy przede wszystkim czuję olbrzymi wstyd, gdyż przegraliśmy spotkanie w Katowicach i nie zagraliśmy swojej siatkówki. Nie tak chcemy grać. Wszyscy – zawodnicy, sztab – powinni się wstydzić. Gdy odnajdziemy znów swoją grę, będziemy mogli rozmawiać o innych drużynach.
Zobacz również:
Łukasz Żygadło o powrocie na boisko: Nie jest łatwo
źródło: inf. własna