W kadrze występuje niemal nieprzerwanie od 2009 roku. Dopiero po piętnastu latach przyszło mu rozegrać mecz życia na najważniejszej dla sportowców imprezie. – Ja przed tym turniejem w Paryżu wszystkie swoje zdobyte medale oddałbym za ten jeden – mówił rozgrywający Grzegorz Łomacz. Do wspomnień z Paryża wrócił w rozmowie z Andrzejem Klembą dla portalu Interia.pl.
SKROMNY BOHATER
Choć już za nieco ponad tydzień startuje rywalizacja ligowa to wciąż wracamy wspomnieniami do pamiętnego 7 sierpnia, kiedy polscy siatkarze heroicznie wywalczyli awans do wielkiego finału igrzysk olimpijskich. Jednym z największych bohaterów tego starcia był kreator gry, Grzegorz Łomacz. Jego występ przyniósł wiele radości, ale on sam nie rozpatruje tego w aspektach własnego ego. – Nie, w kategoriach bohaterskich nigdy nie będę myślał o sobie. Cieszę się, że mogłem się przyczynić do tego sukcesu. Inaczej się zdobywa medal, kiedy cały turniej przesiedzisz na ławce rezerwowych, a inaczej, jeżeli dasz coś ekstra drużynie. To było moje marzenie i najważniejsze, że drużyna stanęła na podium.
Doświadczenia nie można mu odmówić ale i tak na przestrzeni ostatnich lat jest jednym z tych zawodników, którzy w okresie powołań stają na celowniku tych podważających decyzje trenera. – Wiem, że takie głosy były. Najważniejsze zawsze w każdej drużynie jest to, co jest w środku i to, jak funkcjonuje. Zrobiliśmy coś niesamowitego i na tym poprzestanę – skomentował to rozgrywający.
WOLA WALKI I CHARAKTER
Mecz półfinałowy na długo pozostanie w pamięci wszystkich zainteresowanych siatkówką. Między innymi ze względów zdrowotnych, bo przecież wówczas polska kadra musiała mierzyć się z dwoma kontuzjami doświadczonymi w trakcie spotkania i brakiem dyspozycji kolejnego z zawodników, który wypadł z gry już wcześniej.
Będzie jednak wspominany także dzięki postawie siatkarzy, którzy stali się jeszcze mocniejszą drużyną w tym całym dramacie. – Jestem w tym zespole niemal nieprzerwanie od 10 lat i takie sytuacje zawsze nas budowały, niezależnie od tego, kto był w składzie. Nigdy nie brakowało nam woli walki i charakteru. Od kiedy jestem w kadrze, zawsze po prostu byli w niej zawodnicy na maksa waleczni – podkreśla sam zainteresowany.
NAJCENNIEJSZY WŚRÓD KRĄŻKÓW
Grzegorz Łomacz powtórki meczu półfinałowego jeszcze nie oglądał. Niewiele też z niego pamięta, bo emocje wówczas sięgały zenitu. – Ładunek emocjonalny igrzysk a przede wszystkim półfinału i finału jest tak naprawdę nie do opisania – wyjaśnił rozgrywający, a następnie wyznał: – Ja przed tym turniejem w Paryżu wszystkie swoje zdobyte medale oddałbym za ten jeden. To było moje marzenie z dzieciństwa, a potem też już jako dorosły o tym marzyłem. Jak zacząłem grać w siatkówkę i trafiłem do kadry. Udało się je spełnić. Pewnie trochę szkoda, że nie złoty, ale cóż, taki jest sport.
Teraz rozgrywający przygotowuje się do sezonu ligowego z PGE GiEK Skrą Bełchatów. W miniony weekend wystąpili w Memoriale Arkadiusza Gołasia, a pierwszy mecz PlusLigi rozegrają 14 września.
Zobacz również:
Siatkarze Skry po turnieju towarzyskim: Brakuje nam mocy, ale to normalne
źródło: inf. własna, interia.pl