Reprezentacja Polski siatkarzy powróciła już z Paryża do kraju i oczywiście została owacyjnie powitana przez kibiców. Swoimi wrażeniami w rozmowach z Polsatem Sport i TVP Sport podzielił się libero biało-czerwonych, Paweł Zatorski. Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów opowiedział m. in. o presji, o swojej przyszłości w kadrze, o kontuzji barku.
WSPARCIE KIBICÓW I PRESJA
Polscy siatkarze zostali owacyjnie przywitani na lotnisku przez tłumy kibiców. Dla nich jednak to nie jest nic nowego, bowiem to kolejny raz, gdy wracają z dużej imprezy z medalem. – Mamy to szczęście, że to uczucie doskonale znamy. Zawsze jesteśmy tak witani, mamy znakomitych kibiców. To jest coś fantastycznego – nie ukrywał na łamach TVP Sport Paweł Zatorski.
Przyznał on jednak, że i jemu i całej drużynie w czasie igrzysk towarzyszyła ogromna presja. Siatkarze poradzili sobie z nią jednak znakomicie i na ich szyjach zawisły srebrne medale olimpijskie. – To był bardzo trudny turniej, jeżeli chodzi o zdrowie, o presję. Nosiliśmy, tak jak na poprzednich igrzyskach, wielki ciężar na plecach. Widać było wzmożone napięcie w dniach meczowych, większą ciszę niż zazwyczaj. Ta grupa jednak pokazała dużą siłę, potrafiliśmy wyważyć te emocje i w wielu momentach wrzucić na luz, chwilowo odpocząć od siatkówki. Ta siła psychiczna pozwoliła nam zajść tak daleko – przyznał reprezentant Polski w TVP Sport.
Paweł Zatorski mecz półfinałowy z USA przypłacił kontuzją barku. Do końca nie było wiadomo, czy zagra w finale, ale ostatecznie wystąpił. – Bólu nie czułem, ale nie czułem też do końca barku. To był trudny mecz do rozegrania, jeżeli chodzi o warunki zdrowotne. Wielu z nas w tym meczu cierpiało. Nie zaprezentowaliśmy się tak, jak sobie to wymarzyliśmy. Nikomu nie życzę grać ważnych meczów w niepełnym zdrowiu, bo nie przysparza to takiej radości, jakiej by mogło. Mam nadzieję, że wszyscy się szybko wyleczymy i dojdziemy do zdrowia – powiedział.
POWOLI DOCIERA CO SIĘ STAŁO
Po przegranej z Francją trudno było znaleźć uśmiechy na twarzach biało-czerwonych. Z biegiem czasu jednak powoli zaczęli doceniać to czego dokonali. – Widać było po nas, że na naszych twarzach pojawił się zawód. To normalna reakcja profesjonalisty, który grał w finale i marzy o tym, by triumfować. Z każdą godziną i każdym dniem, waga tego sukcesu i radość, która dzielą się z nami kibice z całej Polski, do nas dociera. To napawa nas ogromnym optymizmem – powiedział Zatorski. Ma on na swoim koncie już medale wszystkich wielkich imprez. – To jest krążek, którego strasznie mi brakowało. Wiemy, od jak dawna wszyscy na to czekali. Nie mówię, że czuję się w 100% spełniony, ale zrzuciliśmy z siebie ogromny ciężar i myślę, że możemy wypędzić te myśli, które towarzyszyły nam od Tokio.
WALKA MIMO TRUDNEJ DIAGNOZY
Paweł Zatorski ma za sobą trudny sezon klubowy, gdzie przypomnijmy mierzył się z kłopotami z biodrem. Mimo trudnej diagnozy lekarzy, nie poddał się i ma medal olimpijski. Na razie jednak nie chce deklarować, co dalej. – Do igrzysk w Los Angeles mamy jeszcze cztery lata. Ostatnie miesiące nauczyły mnie, że raczej warto patrzeć krótkodystansowo. Ja cztery miesiące temu dostałem od jednego specjalisty od bioder diagnozę, że powinienem zakończyć karierę, a teraz mam na szyi medal olimpijski. Nie będę wybiegał daleko w przyszłość, niczego deklarował. Skupię się na powrocie do zdrowia i potem do klubu i dać od siebie jak najwięcej kibicom Asseco Resovii Rzeszów – zakończył libero reprezentacji Polski .
Zobacz również:
Bartosz Kurek po powrocie do kraju
źródło: Polsat Sport, sport.tvp.pl