Drugi dzień gry za nami. Choć kibiców uraczono dziś tylko dwoma spotkaniami, to na brak wrażeń nie było co narzekać. Blisko porażki byli gospodarze i obrońcy tytułu, którym nogę podłożyła reprezentacja Serbii. Wygraną Francuzom dał dopiero piąty set. Lepiej z roli grupowych faworytów wywiązała się Słowenia, która pokonała Kanadę 3:1.
ważna wygrana przed własną publicznością
W drugim dniu turnieju wreszcie na boisku pojawiła się reprezentacja gospodarzy. Francuzi może i nie są faworytami do złota, lecz z mistrzami z Tokio trzeba się liczyć, tym bardziej, że przed trzema laty drużyna budowała się w trakcie turnieju. Początek zawodów nie był dla podopiecznych Andrei Gianiego udany. Serbowie postawili trudne warunki gry, a francuscy siatkarze sami rzucali sobie kłody pod nogi wieloma niedociągnięciami. W drugim secie o wygranej Francuzów zadecydowała znakomita dyspozycja Jean Patry i Trevora Clevenota. Cenne punkty dołożył od siebie także wracający do formy Ngapeth. Deklasacja trwała dalej, czego dowodem była bezradność Serbów w trzecim secie, który również zakończył się wynikiem 21:17 dla trójkolorowych.
Czwarta część meczu Francuzom po prostu nie wyszła, za to zmotywowani Serbowie postawili wszystko na jedną kartę, co przyniosło skutek w postaci przedłużenia gry aż do tie-breaka. Francuzów w pojedynkę reprezentował Clevenot, zaś serbska drużyna w końcu powróciła do gry zespołowej. Bohaterem okazał się Miran Kujundzić, ale niewyobrażalny poświęceniem oznaczył się także duet środkowych – Podrascanin, Krsmanović. Tie-break to już całkowita dominacja gospodarzy imprezy czterolecia, którym udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i uniknąć kompromitacji już w pierwszym meczu.
Podział punktów z pewnością nie satysfakcjonuje trójkolorowych, których czeka jeszcze mecz ze niesamowicie mocnymi Słoweńcami i nie do końca obliczalnymi Kanadyjczykami. Serbowie jednak szanując jedno urwane ‘oczko’ z pewnością będą zgłaszać akces do wyjścia z grupy z 3. miejsca.
Francja – Serbia 3:2
(23:25, 25:17, 25:17, 21:25, 15:6)
udany debiut słoweńców
Debiutująca na igrzyskach Słowenia sprostała oczekiwaniom wielu kibiców. Podopieczni Gheorghe Cretu pokonali Kanadyjczyków w czterech setach. Już w pierwszym secie Słoweńcy nie uciekli od problemów, bowiem urazu doznał jeden z liderów, Toncek Stern. Zawodnik pomimo groźnego zdarzenia, wrócił później do gry, a pod jego nieobecność koledzy dociągnęli pierwszego seta do końca. Szczęśliwy dla Europejczyków okazał się także drugi set, w którym kontrolowali przebieg wydarzeń.
Problemy pojawiły się w trzeciej odsłonie spotkania, gdy pojawiły się błędy i zabrakło postawienia zdecydowanej kropki nad ‘i’. Kanada również nie zagrała znakomitego fragmentu, jednak skuteczny Eric Loeppky pomógł drużynie w odniesieniu pierwszego sukcesu. Wynik spotkania Słowenia domknęła w czwartym secie, znakomitym dla Sterna oraz wtórującego mu Klemena Cebulja. Choć Kanada na papierze jest najsłabszym ogniwem grupy A, to wielu kibiców z pewnością liczy, że drużyna ta zdoła jeszcze skomplikować sytuację któremuś z liderów.
Słowenia – Kanada 3:1
(25:21, 25:20, 20:25, 25:21)
Zobacz również:
źródło: inf. własna