Polacy w półfinale Ligi Narodów musieli uznać wyższość Francuzów. Trener Grbić w meczowej “14” znalazł miejsce dla trzech atakujących, ale na parkiecie pojawiło się tylko dwóch z nich: Bartłomiej Bołądź oraz Łukasz Kaczmarek. – Chciałem, by swoje szanse w półfinale dostali Bołądź i Kaczmarek. Taki był mój pomysł. Nie wiem czy to samo zrobię w meczu o trzecie miejsce. Chciałem dać szansę przede wszystkim Bartkowi Bołądziowi, bo on ma najmniej doświadczenia na tym poziomie – powiedział selekcjoner polskiej kadry.
JEDEN NA JEDEN
Reprezentacja Polski dobrze zaczęła mecz z Francją, ale od połowy drugiego seta swój poziom podnieśli również rywale. – Mieliśmy swoje szanse, by wygrać. Mało tego, że grali dobrze w obronie. Grebennikov jest jednym z najlepszych libero na świecie. Wybronił piłkę jeden na jeden, która była dla nas bardzo ważna. Nie mieliśmy cierpliwości, by atakować z wysokich piłek. Byliśmy blokowani, a nasz blok wylądował minimalnie w aucie. Na końcu zdecydowały jedna-dwie piłki – ocenił Nikola Grbić przegrany 2:3 mecz z Francją.
ROTOWANIE
Trener Grbić dokonał zmian w meczowej czternastce, swoją szansę dostał między innymi Łukasz Kaczmarek, a spotkanie z Francją w podstawowym składzie rozpoczął Bartłomiej Bołądź. – Chciałem, by swoje szanse w półfinale dostali Bołądź i Kaczmarek. Taki był mój pomysł. Nie wiem czy to samo zrobię w meczu o trzecie miejsce. Chciałem dać szansę przede wszystkim Bartkowi Bołądziowi, bo on ma najmniej doświadczenia na tym poziomie. Jeśli będzie grał w Paryżu, to będzie miał 10 razy trudniej. Atakował dobrze, ale miał problemy na zagrywce – wyjaśnił Serb.
Zdecydował się on na zmianę Bołądzia i na parkiecie pojawił się Łukasz Kaczmarek. – Potrzebowaliśmy bloku. Łukasz może nam to dać i to zrobił. Mieliśmy spory problem, by czytać grę rywali po ich negatywnym przyjęciu. Kochanowski jest naszym najlepszym środkowym pod tym względem. Bieniek i Huber blokują bardzo wysoko i to przynosi skutek przeciwko wysokim przyjmującym i atakującym, ale Francuzi i Japończycy często atakują nisko i wtedy ważne jest przekładanie rąk – tłumaczył Grbić.
Nie tylko Bołądź został zmieniony. Na parkiecie pojawił się również Jakub Kochanowski, – Bieniek nie grał na zagrywce, tak jak z Brazylią i także nie atakował dużo. Mamy trzech dobrych środkowych, którzy mają bardzo dobry poziom. Potrzebowaliśmy coś zmienić, by zdobywać więcej punktów przy własnej taktyce – zdradził trener biało-czerwonych.
CHCĄ MEDALU
Polakom przyjdzie zagrać o brąz Ligi Narodów. Ich rywalem będą Słoweńcy, którzy nie dali rady Japonii. – Chcemy zdobyć medal, to ważne. Jeszcze ważniejsze jest to, byśmy wrócili do swojego poziomu, by grać najlepszą siatkówkę – podsumował trener polskiego zespołu.
Za jego drużyną dwa wymagające pojedynki w turnieju finałowym Ligi Narodów. Tego samego spodziewa się w igrzyskach olimpijskich. – Mecze w Paryżu będą tak wyglądać. Wszyscy z nich mają inną charakterystykę. Brazylia atakuje mocno, wysoko, po bloku. Francja i Japonia często nabijają na blok, by powtórzyć akcję. Słowenia jest pomiędzy, mogą uderzać mocno, ale też kiwać. Każda kadra ma swoją charakterystykę i musimy adaptować się do przeciwników – zapowiedział Nikola Grbić.
Zobacz również:
Grupy igrzysk olimpijskich
źródło: inf. własna