Trzy porażka i jedna wygrana, to bilans CSM Arcada Galati w tegorocznych spotkaniach finałowych. Dzisiejszy, czwarty pojedynek rozwiązał sprawę tytułu. Górą okazała się CSM Corona Brasov, której siatkarze znakomicie czuli się na własnym parkiecie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla drużyny z Braszowa. Tym samym kończy się pewna era pięciu tytułów z rzędu dla Arcady, a Dawid Woch kończy sezon bez najważniejszego trofeum.
POLAK WŚRÓD FINALISTÓW
Od tego sezonu barwy broniącej mistrzostwa CSM Arcada Galati reprezentował Dawid Woch. Utytułowany kadrowicz grup juniorskich po latach gry na boiskach PlusLigi i jej zaplecza, zdecydował się na zmianę środowiska. W szeregach Arcady zdążył wcześniej zdobyć superpuchar, lecz apetyt zespołu, który wygrał ostatnich pięć tytułów mistrzowskich były zdecydowanie większe.
Przed wtorkową potyczką środkowy wystąpił w 25 meczach. W ataku zdobył 81 ‘oczek’, do tego dołożył 41 punktów blokiem i 15 asów serwisowych. W pierwszym meczu finałowym Polak punktował 15 razy. Za drugim razem zdobył 4 punkty w ataku, grając na 100% skuteczności. Na swoim koncie zapisał również 4 bloki. We wczorajszym, trzecim pojedynku środkowy zdobył 2 punkty, w tym 1 blokiem.
Wyniki poprzednich spotkań finałowych:
1 mecz finałowy – 21.04
CSM Arcada Galati – CSM Corona Brasov 2:3
(16:25, 25:19, 17:25, 25:20, 12:15)
2 mecz finałowy – 22.04
CSM Arcada Galati – CSM Corona Brasov 3:0
(25:20, 25:21, 25:18)
3 mecz finałowy – 28.04
CSM Corona Brasov – CSM Arcada Galati 3:0
(25:18, 25:21, 25:20)
GOŚCIE Z PRZEŁAMANIEM ZŁEJ PASSY
Od trzypunktowego prowadzenia spotkanie rozpoczęli siatkarze CSM Corona Brasov, udowadniając po raz kolejny, że świetnie czują się na własnym parkiecie. Chwilę później było już 6:1 dla gospodarzy, a trener Stancu przerwał grę. Naprzemienna wymiana ciosów stale kończyła się z korzyścią dla ekipy z Braszowa, która w najbardziej kryzysowym momencie dla obrońców tytułu, prowadziła 10:4. Polegając na swoich liderach CSM Arcada zdołała wyjść z kryzysu i dogonić rywali. Fantastyczna seria zmusiła trenera Licu do wzięcia czasu przy stanie 13:11 dla swojej drużyny. Moment wystarczył, aby żądni rewanżu za wczorajszy mecz przyjezdni doprowadzili do remisu po 15.
Set rozpoczął się od nowa, a wyrównana końcówka grana punkt za punkt dostarczyła kibicom wielu wrażeń. Krótka gra na przewagi dała odpowiedź. Górą na inauguracje okazali się goście, którzy zwyciężyli 26:24, tym samym przełamując serię 3 przegranych setów na trudnym terenie w Braszowie.
WOJNA NERWÓW Z KORZYŚĆIĄ DLA GOSPODARZY
Drugi set to zupełnie inna historia. Oba zespoły wyszły na tą część spotkania wyjątkowo zmotywowane, w grze w końcu mistrzostwo, po które już dzisiaj mogła sięgnąć CSM Corona. Przez większą część grano punkt za punkt, pod koniec jednak zespół gospodarzy wypracował sobie dwu, trzypunktową przewagą. Goście błyskawicznie odpowiadali nie pozwalając na pomnożenie różnicy, ale również nie doprowadzając do ponownego wyrównania. Falująca gra w końcówce siatkarzy Arcady zaprzepaściła wysiłek całego seta. Proste błędy i koncertowa gra oponentów nie pomagały wyjść z kryzysu. Ostatecznie partia padła łupem miejscowej CSM Corony 25:21.
Niemal identyczny przebieg miała trzecia partia, którą obie strony zaczęły bardzo mocno. Naprzemienna wymiana ciosów była opatrzona pewnym ryzykiem błędów, lecz każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaka jest stawka wieczornego meczu. Wynik stale oscylował wokół remisu do stanu po 17. Wówczas rozpędzeni gospodarze zaczęli nabierać wiatru w żagle, wygrywając końcowo 25:21.
TERAZ ALBO NIGDY
W czwartym secie głodni sukcesu siatkarze CSM Corony Brasov od pierwszych piłek starali się dyktować własne tempo gry. Nie było to jednak proste zadanie, wobec poprawy gry przeciwników. Do stanu po 9 partia nie wyróżniała się niczym szczególnym. Nagle fantastyczną serię zanotowali broniący tytułu zawodnicy Arcady. Podopieczni trenera Stancu zdobyli 7 punktów z rzędu, wychodząc na prowadzenie 13:10. Gospodarze jednak szybko otrząsnęli się z szoku, doprowadzając do remisu. Szarpana dalsza część seta nie dała przewagi żadnej z ekip. Dopiero w końcówce, raz jeszcze, na kilkupunktową przewagę odskoczyli siatkarze z Braszowa. Zawodnicy trenera Licu zdołali dowieźć tą zaliczkę do końca, zwyciężając 25:19.
Bohaterem spotkania po stronie triumfatorów został Augusto Colito Lopes, który łącznie zdobył zawrotne 25 punktów. Solidną podporą zespołu był także zdobywca 10 ‘oczek’, Stefan Lupu oraz szalejący w polu serwisowym, Tudor Magdas, który punktował 9 razy.
W ekipie ustępujących mistrzów na wyróżnienie zasłużył Aaro Nikula oraz Marian Bala. Znakomite spotkanie rozegrał także Dawid Woch, który po wczorajszym słabszym występie, dzisiaj zdobył aż 8 punktów, w tym 3 blokiem.
DOSKONAŁY SCENARIUSZ
Ostatnich pięć tytułów padało łupem CSM Arcada Galati. Dominanci ostatnich lat muszą na chwilę zejść ze sceny. Porażka oznacza również, że Dawid Woch, reprezentujący od tego sezonu barwy klubu, nie podniesie na koniec sezonu najważniejszego trofeum. Historia znakomita, biorąc pod uwagę zawirowania na drodze do sukcesu świeżo upieczonych mistrzów kraju. CSM Corona Brasov poprzedni sezon spędziła na zapleczu, spadając z rumuńskiej ekstraklasy po sezonie 2020/2021. Rola beniaminka okazała się wówczas za trudna. W tym sezonie ekipa z Braszowa wróciła z tarczą do najwyższej klasy rozgrywek, docierając aż do finału i sięgając po wymarzony tytuł.
CSM Corona Brasov – CSM Arcada Galati 3:1
(24:26, 25:21, 25:21, 25:19)
Zobacz również:
Dawid Woch: Jestem tutaj po to, aby wygrywać
źródło: inf. własna