– Siatkówka żeńska jest inna niż męska, na pewno jest mniej popularna, jest także mniejsze środowisko kibiców. Pamiętajmy, że nasz klub jest młody. W przyszłym roku będzie dwudziestolecie klubu, a tak naprawdę, jak to się wydarzyło, byliśmy młodziakami na mapie Polski. Grając z takimi tuzami jak Asseco Resovia czy Skra kibice uwierzyli, że warto inwestować w klub w Gdańsku. Bardzo nam pomogli i pokazali, że warto o to walczyć – powiedział w programie #7Strefa Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.
trefl był w innej sytuacji
Niezmiennie wiele mówi się o dramatycznej wręcz sytuacji Grupy Azoty Chemika Police. Grupa Azoty nie będzie dalej sponsorować polickiego klubu, dlatego też jego przyszłość stoi pod olbrzymim znakiem zapytania. Klub nie ma pieniędzy na dokończenie trwających rozgrywek, nie mówiąc ani myśląc nawet o kolejnym sezonie. Niemniej jednak zawodniczki zachowują się profesjonalnie, walcząc w fazie play-off. 5 kwietnia wywalczyły awans do wielkiego finału mistrzostw Polski, w którym zmierzą się z PGE Rysicami Rzeszów. W podobnej sytuacji w połowie września 2017 roku znajdował się Trefl Gdańsk, z którego sponsorowania wycofała się Grupa Lotos. Niemniej jednak jej wkład w budżet klubu był dwukrotnie mniejszy, dlatego też nad morzem było łatwiej o przetrwanie.
– U mnie w klubie wyglądało to troszeczkę inaczej, bo był prywatny sponsor, było miasto i tak naprawdę wtedy wkład Grupy Lotos do całości budżetu stanowił 50%. (W Chemiku Police Grupa Azoty stanowiła 98-99% całości budżetu – jak dopowiedział od razu Radosław Anioł). Więc to jest ta różnica, było łatwiej. Kiedy Lotos się wycofał, mieliśmy drużynę zbudowaną z gwiazd – Andrea Anastasi, Piotrek Nowakowski, Mateusz Mika. Kiedy przyszła informacja, że Lotos się wycofuje, poszedłem do drużyny i powiedziałem: „Panowie, mamy problem. Wasza decyzja, macie wolną rękę” i oni wszyscy zostali. Był to ciężki sezon z gonieniem z wypłatami, było dużo opóźnienia, potem porozumienia, ale się udało. Był również klub Atom Trefl Sopot, który również był w grupie Treflowej i tam faktycznie PGE było bardzo mocnym sponsorem, a wkład stanowił około 80% budżetu. Te niektóre spółki skarbu państwa żądały ponad 90% powierzchni dla siebie, dlatego też to nie jest łatwe zaistnieć przy tak dużym sponsorze – powiedział w programie #7Strefa Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.
ryzyko, które popłaciło
Mimo trudnej sytuacji Trefl przetrwał i dziś ma się dobrze. Drużyna po raz piąty z rzędu przystąpi do fazy play-off. Klub wydaje się być dobrze zarządzany i choć nie stanowi ścisłej czołówki, tak co sezon solidnie prezentuje się w lidze. W bieżącym sezonie PlusLigi, na kolejkę przed zakończeniem fazy zasadniczej gdańszczanie zajmują 5. miejsce w tabeli i posiadają na swoim koncie 54 punkty. Nie mogą jednak być pewni utrzymania tej lokaty, wszak 6. BOGDANKA LUK Lublin gromadzi 52 oczka.
– Jeszcze jest rada nadzorcza i właściciel klubu. My podjęliśmy to ryzyko, wiedząc, że może być ciężko. Zawsze człowiek pytał się gdzieś tej instancji wyżej. Siatkówka żeńska jest inna niż męska, na pewno jest mniej popularna, jest także mniejsze środowisko kibiców. Pamiętajmy, że nasz klub jest młody. W przyszłym roku będzie dwudziestolecie klubu, a tak naprawdę, jak to się wydarzyło, byliśmy młodziakami na mapie Polski. Grając z takimi tuzami jak Asseco Resovia czy Skra kibice uwierzyli, że warto inwestować w klub w Gdańsku. Bardzo nam pomogli i pokazali, że warto o to walczyć – stwierdził sternik gdańskiego klubu.
GDAŃSK ŻYJE SIATKÓWKĄ
O tym, że klub w Gdańsku ma się dobrze, jest solidnie zarządzany, a także, że ludzie nad morzem kochają siatkówkę, niech świadczy fakt, że niemalże na każdym meczu Trefla na trybunach zasiada ponad 4000 kibiców. Niejednokrotnie w tym sezonie była to liczba 6000. Jedynie w końcówce marca „Mecz Kaszubski” z PSG Stalą Nysa oglądało 9200 widzów, co stanowiło rekord frekwencji PlusLigi w bieżącym sezonie.
– Z tą dużą publicznością na meczach możemy iść do sponsora. Miasto kocha siatkówkę, również dzięki występom reprezentacji. To zawsze pomaga. Ci ludzie dali nam wiarę. Nie mówię, że dzisiaj jest łatwo. Te ogony cały czas gdzieś się ciągną. Ciężko jest wyjść, bo wszystko idzie w górę, ale myślę, że Chemikowi będzie ciężej niż nam. Jest to całkiem inne środowisko, całkiem inna liga. Klub też rozgrywana mecze w Szczecinie, a jest z Polic. Pytanie, jak samorząd będzie chętny wspomóc. Zawsze pozostaje dużo pytań. Trzymam kciuki za Radka i wierzę, że to się uda, ale na pewno trudne zadanie przed nim – zakończył Dariusz Gadomski.
Zobacz również:
Nowy prezes Chemika: Nie mamy finansowania nawet na dokończenie trwających rozgrywek
źródło: #7Strefa, opr. własne, polsatsport.pl