Oczekiwania, presja i plany. Na niecałe dwa miesiące przed pierwszym zgrupowaniem reprezentacji Polski Nikola Grbić opowiedział między innymi o tym, czym będzie się kierował przy wyborze olimpijskiego składu. – Miałem plan, ale kiedy ty robisz plany, Bóg się z ciebie śmieje – powiedział selekcjoner biało-czerwonych w rozmowie ze Strefą Siatkówki.
PRZYZWYCZAJENI DO PRESJI
Co najbardziej niepokoi trenera na ten moment?
Nikola Grbić: – Generalnie zdrowie. Wszyscy mają nas za faworytów, wszyscy myślą, że wygramy. I nie mówię tylko o ludziach w Polsce, ich oczekiwaniach. To samo jest w światowej siatkówce. Słyszę to od trenerów innych drużyn, innych federacji i tak dalej. Zawsze łatwiej jest podejść do turnieju lub podobnej stresującej sytuacji, nie będąc na gorącym krześle, w świetle reflektorów. Zawsze słyszę od innych „oh, jesteśmy outsiderami. Nie myślcie o nas, myślcie o Polsce, to oni są najlepsi”. Kiedy jednak grają przeciwko nam, po prostu próbują nas zniszczyć. Tak to już jest.
To presja, do której moim zdaniem już się przyzwyczailiśmy. Nie przywiązuję do tego zbyt wiele uwagi, bo mnie to nie obchodzi. Do tego, żebyśmy mogli rywalizować i grać na najwyższym poziomie, musimy być zdrowi. Musimy być zdrowi, aby trenować.Tylko jeśli będziemy w stanie ciężko i intensywnie pracować, możemy być gotowi do walki o najwyższe cele.
Nie twierdzę, że jeśli będziemy w pełni zdrowia, to wygramy. Mówię, że jeśli będziemy zdrowi i będziemy ciężko pracować, tak jak w poprzednim sezonie, pozwoli nam mieć nadzieję na rywalizację z czołówką.
Jest co najmniej sześć lub siedem drużyn w turnieju olimpijskim, przeciwko którym nie można powiedzieć, że na pewno wygramy. Tak będzie również w ćwierćfinałach, więc nie ważne, kto to będzie: Francja, Słowenia, ktoś inny, ale na pewno będzie to przeciwnik z najwyższej półki. Właśnie dlatego najważniejsze jest zdrowie.
Zobacz również
Jakub Kochanowski: Dzieją się cuda
Na ten moment na dłużej wypadli Olek Śliwka i Kuba Kochanowski. Obaj mają podobne kontuzje i równie dużą skalę talentu. Czy pana zdaniem uda im się dzięki temu szybko wrócić do formy?
– Oboje niestety doznali kontuzji dłoni, którą atakują. Mogą robić wszystko inne, ale nie mogą atakować. Mogą skakać, Olek niedawno zaczął przyjmować, ale głównym problemem będzie blokowanie. Nie chodzi tylko o to, kiedy zaczną to robić, ale również o aspekt mentalny. Będą mieli w podświadomości, że są po poważnej kontuzji. Będą potrzebować czasu, żeby wrócić do swojego rytmu. Obaj są bardzo technicznymi zawodnikami, więc gdy masz zawodnika tego rodzaju, potrzebuje on mniej czasu, by wrócić. Naturalnie, będą potrzebować treningów, będą potrzebować meczów.
Moim celem jest dać odpoczynek chłopakom, którzy mieli naprawdę długi i trudny sezon. Zorganizować wszystko tak, żeby wszyscy mieli wystarczająco dużo odpoczynku i wystarczająco dużo czasu na boisku.
To był mój plan, to był mój cel. Ale dwa miesiące temu wyglądał on inaczej, bo inaczej wyglądała sytuacja zdrowotna. Zawsze staramy się dostosować do aktualnych warunków. Wezmę pod uwagę wszystko, a potem podejmę ostateczną decyzję.
Jest problem z jakąś konkretną pozycją? W weekend jednego meczu nie zagrał Bartosz Kurek, Łukasza Kaczmarka nie ma ostatnio w składzie meczowym ZAKSY.
– Mamy początek marca, więc przed nami jeszcze dobre dwa miesiące meczów i turniejów do rozegrania. Myślę, że to wystarczająco dużo czasu, żeby nie wyciągać wniosków zbyt wcześnie. Poczekać na moment, kiedy będę musiał zdecydować. Zobaczymy czy ZAKSA zagra w fazie play-off czy nie.
Nawet jeśli są jakieś zmartwienia, nie mogę się nimi teraz zbytnio przejmować. Po pierwsze, to nie pomoże. To niczego nie zmieni i nie pomoże chłopakom, którzy są kontuzjowani, wrócić szybko do zdrowia. Oczywiście jestem w stałym kontakcie z lekarzem, z fizjoterapeutami. Znam długość kontuzji. Wiem, jak wracają, kiedy wracają, jak sobie radzą. Staram się wiedzieć wszystko. Ale niewiele mogę zrobić, żeby zmienić sytuację.
ty robisz plany, Bóg się z ciebie śmieje
Jest pan selekcjonerem kadry już dwa sezony. Chyba wszyscy widzieliśmy postępy, jakie w tym czasie zrobiła kadra. Czy to wszystko zgodnie z twoim planem, biorąc pod uwagę, że celem były i są igrzyska olimpijskie?
– Pamiętam moje pierwsze spotkanie z chłopakami, byliśmy w Nowym Dworze. Tam dotarła pierwsza grupa, w której zagraliśmy kilka meczów kontrolnych, a potem mieliśmy udać się do Kanady, gdzie miała dołączyć reszta grupy.
To właśnie w Nowym Dworze było pierwsze spotkanie z reprezentantami, z federacją. Wtedy powiedziałem coś, co nadal jest aktualne: „Naszym celem są igrzyska olimpijskie. Więc chcę, żebyście zachowywali się i motywowali od teraz. Nie czekali na rok olimpijski, żeby zachowywać się jak mistrzowie olimpijscy. Musicie dać z siebie wszystko, aby się przygotować do tego turnieju”. Moim zdaniem przygotowujemy się na to już od trzech sezonów.
Miałem plan, ale kiedy ty robisz plany, Bóg się z ciebie śmieje. Mogę planować, co chcę. Mój polegał na tym, żeby pomóc każdemu mojemu zawodnikami w podnoszeniu swojego poziomu. Przez rozmowy, analizowanie wideo, przechodzenie razem przez wiele sytuacji, po których będą mieć potwierdzenia, jak powinni trenować, podchodzić do technicznych, taktycznych czy stresowych sytuacji. Muszą być gotowym do adaptacji, do zmiany. Często w trakcie meczu coś się dzieje i musimy być gotowi na to, żeby coś zmienić.
To nie matrix. Nie wystarczy wziąć pigułki i od razu wiesz wszystko. To długi proces. I myślę, że stopniowo stajemy się lepsi jako grupa, również indywidualnie. Cieszę się, że to widać.
Przede wszystkim jednak musimy być zdrowi, po drugie musimy kontynuować tę drogę. To nie jest tak, że wygramy, bo już się zakwalifikowaliśmy. Musimy być świadomi, że to lato będzie znacznie krótsze niż poprzednie. Celem są igrzyska olimpijskie, ale to nie jest tylko nasz cel. Więc musimy być gotowi dawać z siebie wszystko od samego początku. Jednocześnie mając na uwadze turniej olimpijski jako ostateczny cel.
wymagania
Jest ktoś kto pana zdaniem zrobił największy postęp, najbardziej zaskoczył?
– Kiedy po raz pierwszy pojawiłem się w Polsce, w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, od razu powiedziałem chłopakom, że uważam ich za jednych z najlepszych na świecie. I tak was będę traktować, będę was tak trenować i będę wiele od was wiele wymagać. Tylko dlatego, że jestem pewien że możecie mi to wszystko dać.
Powiedziałem również, że chcę was przygotować do gry z najmocniejszymi zespołami w każdy ligowy weekend. Będę was przygotowywać tak, jakbyście mieli grać z najtrudniejszym rywalem w każdym spotkaniu. Od początku, do samego końca. Tak robiliśmy przez sześć czy siedem miesięcy, aby dotrzeć do końca sezonu. To był ten rok, w którym wygraliśmy Ligę Mistrzów.
W reprezentacji jest tak samo. Wszyscy zawodnicy są utalentowani, grają na wysokim poziomie. Dlatego moje oczekiwania są wysokie. Wiem, że jesteś dobry, ale będę wymagać od ciebie wszystkiego, co najlepsze. Nadal to robię, nie spoczywam na laurach, bo jesteśmy liderami światowego rankingu.
Zapewne oglądałaś nasze ostatnie mecze poprzedniego sezonu. Bez względu na zmęczenie, wszyscy chcą walczyć z reprezentacją Polski, wszyscy chcą z nami wygrać. To pomaga również nam, bo żaden mecz nie jest łatwy, bez względu na to z kim rywalizujesz. Dla przykładu nasze spotkanie z Chinami. Wiadomo było, że my mamy już olimpijską kwalifikację, a Chińczycy nie mają na nią szans. Tymczasem oni zagrali z nami swoje najlepsze zawody w turnieju.
Tak już będzie. Dlatego właśnie moje wymagania względem graczy są wysokie. Nie robię „wow”, bo nie spodziewałem się dużo od któregoś zawodnika. Nie – od początku spodziewam się naprawdę dużo i jeśli któryś z graczy zrobił coś świetnie, to ja właśnie na to liczyłem. Chcę, żeby od samego początku czuli moją presję, bo wiem, na co ich stać.
Zdobył trener złoto igrzysk olimpijskich jako zawodnik. Czy to pomoże zarówno panu, jak i całej drużynie teraz, kiedy jest pan w roli szkoleniowca?
– To było dla mnie wspaniałe, osobiste doświadczenie. Grałem w czterech olimpijskich turniejach i dzięki temu wiem, co tam się będzie działo. Jak wielki będzie bałagan i jak trudno będzie w wiosce olimpijskiej. Będziemy szli do stołówki, żeby zjeść razem jako zespół, a na miejscu może się okazać, że to się nam nie uda. Musimy jakoś poradzić sobie z tym, że może się zdarzyć tak, że nie wszystko będzie zorganizowane tak, jakbyśmy chcieli. Być może godziny treningów nie będą idealne, miejsce na trening nie będzie idealne. Moje doświadczenie z igrzysk olimpijskich jako zawodnik jest takie, że trenowaliśmy wtedy, kiedy organizatorzy nam na to pozwolili. Musieliśmy jechać na trening 50 minut w jedną stronę, siłownia była wspólna dla wszystkich sportowców. Nie wiem, jak będzie teraz, ale nie mogę obiecać, że czasy treningów czy ich komfort będzie najlepszy.
Te warunki nie będą od nas zależeć i na pewno nie będą idealne. Musimy sobie z tego zdawać sprawę. To jest ta trudność w trakcie igrzysk. Musimy zmienić podejście i przyjąć to, że jest jak jest, a nie narzekać, że czegoś nie da się zrobić, że jest za dużo ludzi. To złe podejście, które może nas zgubić.
Poza tym, igrzyska olimpijskie w 2000 roku zaczęliśmy od dwóch bolesnych porażek – z Rosją i Włochami. Nie mieliśmy łatwego początku, a potem byliśmy blisko porażki w ćwierćfinale z Holandią. Przegrywaliśmy 8:11 w tie-breaku, a rywale mieli okazję do zdobycia 12 punktu.
Na takie sytuacje też musimy być gotowi. Tak, jak było to w mistrzostwach Europy, najpierw z Belgią, kiedy łatwo wygraliśmy dwa pierwsze sety, a potem wszystko się skomplikowało. Podobnie było z Serbią, kiedy set rozstrzygał się na przewagi, a rywale mieli w górze piłki setowe. Na to musimy być gotowi. To będzie trudne, ale chcę, żebyśmy mieli świadomość, że jesteśmy w stanie to przetrwać i wyjść z tych wymagających sytuacji obronną ręką. Żeby mentalnie się do tego przygotować, musimy kontynuować pracę z poprzedniego sezonu. Być w pełni skoncentrowani i pewni siebie. Nie możemy tracić uwagi na nieistotne kwestie.
Ma trener w składzie wielu doświadczonych zawodników. Część z nich brała już udział w igrzyskach olimpijskich. Czy będzie to trener brał pod uwagę w wyborze olimpijskiego składu?
– Będę brał wiele rzeczy pod uwagę. Mamy za sobą dwa lata wspólnej gry. Wiele razem przeszliśmy, w tym sporo trudnych sytuacji. Mam to wszystko w głowie. Tak, jak chociażby zdrowie. Nie chcę być w sytuacji, w której ktoś będzie miał poważne problemy zdrowotne i nie będzie w stanie regularnie trenować, kiedy mam do dyspozycji kogoś w pełni zdrowego.
W pewnym momencie trzeba będzie zagrać to jedno, absolutnie najważniejsze spotkanie. Jeśli ktoś nie jest w pełni gotowy i nie może dać z siebie wszystkiego, to jest ogromny problem. Mamy wielu świetnych zawodników, którzy potrafią zagrać na świetnym poziomie. Na to ich przygotowuje przez ostatnie dwa sezony. Dobrze na to reagują, rozumieją moje metody, moją mentalność.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy mają w pamięci ostatnie olimpijskie ćwierćfinały. Podobnie było z meczami ze Słowenią i “klątwą”. Nie interesuje mnie to. Wszystko wtedy było inne: zespół, trener. Naprawdę nie chcę o tym mówić. Po prostu zagrajmy w siatkówkę, dajmy z siebie wszystko.
Będę brał pod uwagę wszystko – mentalność siatakrzy, to jak spisywali się w sezonie ligowym. Nie chcę myśleć o tym, że zniszczę czyjeś wielkie marzenia. Przecież nie chcę tego, ale to musi się wydarzyć. Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, będę musiał dokonać wyboru, po prostu.
Zmieniła się formuła igrzysk olimpijskich. W turnieju wezmą udział praktycznie same najlepsze zespoły. To może zadziałać na korzyść reprezentacji Polski?
– Może tak być. W fazie grupowej zagramy mniej meczów, ale od razu trzeba wcisnąć gaz do dechy. To trudne, bo po drugiej stronie na samym początku może stanąć świetna drużyna. Może się zdarzyć porażka w takim spotkaniu, co podniesie poziom stresu. Każda drużyna ma ten sam problem i znajduje się w takiej samej sytuacji.
Jest wiele rzeczy, których nie jestem w stanie zrozumieć w kontekście igrzysk olimpijskich. Jak chociażby to, że co chwilę zmieniają proces kwalifikacji, teraz zmieniają fazę grupową. Będzie inna liczba spotkań, nie zagramy co dwa dni. Przerwy pomiędzy poszczególnymi meczami nie będą takie same. Nie zmienili za to jednej z najważniejszej rzeczy – liczby zawodników. Siatkówka już od dawna to 14 graczy. Nigdy nie wrócimy już do 12-osobowego składu. Nie wiem czemu w jednej z pierwszych dyscyplin w nowożytnych igrzyskach olimpijskich nie jesteśmy w stanie wprowadzić takiej zmiany. Wszystko robimy w 14 – trenujemy, zarządzamy grupą, dokonujemy zmian na boisku mając w głowie 14 zawodników. Teraz, w najważniejszym turnieju mamy tylko 12. Ok, jest ten 13., ale mogę z niego skorzystać jedynie na zasadzie transferu medycznego. Jeśli zrobię to raz, to koniec.
Wiem, że mówiąc to teraz, nie zmienię niczego. Musimy się do tych zasad zaadaptować i mam nadzieję, że w przyszłości komunikacja będzie lepsza i będziemy zaangażowani w proces decyzyjny.
DECYZJA OSTATECZNA
Sporo wspomina trener o zdrowiu. Czy to oznacza, że będzie pan zwlekał z dokonaniem ostatecznej olimpijskiej selekcji tak długo, jak tylko się da?
– Tego nie powiedziałem. To miecz obosieczny. Jeśli zrobię to za szybko, to jakie będą morale zawodników, którzy trenują, ale wiedzą, że nie pojadą na igrzyska olimpijskie? Co jeśli ktoś złapie kontuzje? Z drugiej strony, to dodatkowy stres, kiedy siatkarze nie wiedzą czy będą w kadrze olimpijskiej czy nie. To też nie jest dobre.
Różnica pomiędzy wieloma drużynami, jak USA, Słowenia, Włochy czy Japonia i nami jest taka, że ja już teraz mógłbym ci powiedzieć jaki ich skład zagra w Paryżu. Jeśli coś się zmieni, nie będzie to nic znaczącego. Z nami tak nie jest. Mamy naprawdę wielu jakościowych graczy, którzy mogą być w grupie, żeby pomóc drużynie. Mogę powiedzieć, że mam bogactwo wyboru. Myślę o tym non stop, ale na szczęście pracuję tylko w kadrze, nie tracę koncentracji na nic innego. Będziemy gotowi w odpowiednim czasie.
W Polsce jest powiedzenie o pompowaniu balonika. Wszyscy oczekujemy, że reprezentacja Polski wreszcie zdobędzie medal igrzysk olimpijskich…
– To nam nie przyniesie szczęścia. Nie mogę nic zrobić z twoimi oczekiwaniami czy oczekiwaniami kogokolwiek. Każdy z nas ma oczekiwania i każdy jak najbardziej może je mieć.
Przede wszystkim muszę skupić się na tym, co mogę kontrolować. Nie jestem w stanie kontrolować pogody, tego czy siłownia w wiosce olimpijskiej będzie pełna czy też pracy sędziów. Nie mam na to wpływu też na to, co pokażą rywale. Jedyne, co mogę kontrolować to zarządzenie moim zespołem. Jak chcę, żebyśmy podchodzili do meczu, radzili sobie w trudnych sytuacjach. To chcę kontrolować.
Jedyne, co mogę powiedzieć to, że każdy z nas, zaczynając ode mnie, przez cały mój sztab, po wszystkich moich graczy, da z siebie absolutnie wszystko, żeby być gotowym na igrzyska olimpijskie i tam pokazać naszą najlepszą siatkówkę.
Nikt nie może powiedzieć, że na pewno zdobędziemy medal. W ostatnich dwóch latach wiele meczów wygraliśmy różnicą dwóch punktów. Jest tak wiele drużyn, które mają przynajmniej jednego zawodnika, który potrafi wejść na linię zagrywki przy stanie 23:23 i mieć po prostu szczęście. To stało chociażby w półfinale USA – Włochy w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Wszystko było już rozstrzygnięte, było 2:1 dla Amerykanów i 22:19 w czwartej partii. Wtedy pojawił się Zaytsev i zaserwował trzy razy z rzędu i odwrócił losy tego spotkania.
Moim celem jest to, żeby każdy z nas był skupiony na tym, żeby odpowiednio się przygotować, być w najlepszej formie i w igrzyskach olimpijskich zagrać naszą najlepszą siatkówkę.
źródło: inf. własna