Jastrzębski Węgiel na kilka dni przed ważnym meczem z Piacenzą przegrał 0:3 z Barkomem Każany Lwów w ramach PlusLigi. Trener Mendez do boju posłał rezerwowy skład, ale ten nie był w stanie nawiązać walki z rywalami. – Było trochę inaczej niż sobie to wyobrażaliśmy. Myśleliśmy, że ten zespół, który wyszedł w pierwszym secie pociągnie tą grę. Niestety, drużyna z Lwowa się nie poddała, a my graliśmy słabo. Trzeba przyznać, że nie graliśmy swojej siatkówki – mówił po porażce asystent Marcelo Mendeza, Leszek Dejewski.
NIEUDANY EKSPERYMENT
Nie tak wyobrażał sobie mecz z Barkomem Każany Lwów sztab szkoleniowy mistrzów Polski. W pierwszym secie gospodarze wyszli mocno rezerwowym składem, ale nie zdało to egzaminu. – Było trochę inaczej niż sobie to wyobrażaliśmy. Myśleliśmy, że ten zespół, który wyszedł w pierwszym secie pociągnie tą grę. Niestety, drużyna z Lwowa się nie poddała, a my graliśmy słabo. Trzeba przyznać, że nie graliśmy swojej siatkówki. Było może za dużo eksperymentów, ale to miało jeden cel, żeby ci podstawowi gracze odpoczęli trochę przed tymi ważnymi meczami w sezonie – zdradził po spotkaniu Leszek Dejewski.
Fatalnie sytuacja wyglądała w drugim secie, kiedy Jastrzębski Węgiel przegrywał już 2:12. – Myślę, że może sami zawodnicy zgłosili gotowość do gry – zastanawiał się Dejewski. Na boisku pojawili się praktycznie wszyscy podstawowi gracze, za wyjątkiem Benjamina Toniuttiego.
OSZCZĘDZANIE NA LIGĘ MISTRZÓW
Podstawowy rozgrywający jastrzębian zmagał się z urazem łydki. – Z Benem mamy największy problem. Kontuzja łydki teoretycznie jest wyleczona, ale na to potrzeba czasu. Trenuje w miarę normalnie, bo tak na 80-90%, nie robi jakiś nagłych przyspieszeń. Dlatego daliśmy mu odpocząć, aby mógł zagrać cały mecz w Piacenzie – tłumaczył członek sztabu szkoleniowego Jastrzębskiego Węgla.
Zobacz również:
Rafał Szymura:Cały plan przygotowań skupia się na tym, żeby jak najlepiej wypaść we Włoszech
Grą drużyny musiał więc kierować Edvins Skruders. – Niestety Jarek Macionczyk też ma problemy z łydką i w jego przypadku potrzebne jest kilka tygodni. O ile w ogóle wróci, bo wiemy ile Jarek ma lat. Pracuje cały czas z fizjoterapeutami i mam nadzieję, że w tym najważniejszym momencie dla nas, w play-off nam pomoże – dodał Dejewski.
BEZ TRAGEDII
Jastrzębianie mają sporą przewagę i pomimo porażki nie stracili pozycji lidera w tabeli PlusLigi. – Nie robiłbym z tej porażki tragedii. Oczywiście, przegraliśmy wyraźnie, bo to że w dwóch setach do 23, to po prostu wyciągnęliśmy w końcówkach. Kibice przyszli oglądać nas wygrywających, jak zwykle. Niestety nie daliśmy im tej satysfakcji i wypada ich przeprosić za to. Jednak są nadrzędne cele i mam nadzieję, że jak wrócimy z Piacenzy, to będziemy w innych humorach i inaczej będziemy myśleć o spotkaniu z Barkomem – zapowiedział Leszek Dejewski. W środę mistrzowie Polski zagrają we Włoszech w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a ich rywale będzie Gas Sales Piacenza.
źródło: inf. własna