Przed nami mecze w play-off o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. Wnich Rysice zmierzą się z Vakifbankiem, drużyna Martyny Czyrniańskiej sprawdzi się na tle Prometeja, a w niemieckiej konfrontacji rękawice skrzyżują drużyny z Poczdamu i Stuttgartu.
Vakifbank znów na drodze rzeszowianek
Z punktu widzenia polskich kibiców najciekawszą parę utworzyły PGE Rysice Rzeszów i Vakifbank Stambuł. Nie ma co ukrywać, że turecka drużyna będzie faworytem, ale wicemistrzynie Polski nie mają nic do stracenia. W przeszłości w play-off trafiły już na ten turecki zespół i były blisko sprawienia sensacji. Dwa lata temu u siebie pokonały go 3:2, ale w rewanżu straciły wypracowaną zaliczkę i musiały pożegnać się z rozgrywkami. Tym razem również powinny zagrać bez presji, bowiem ta będzie po stronie rywalek. Podopieczne trenera Guidettiego zajęły drugie miejsce w swojej grupie, ustępując Allianzowi Mediolan. Na krajowym podwórku toczą zażarte boje o prymat z Fenerbahce i Eczacibasi. Kilka tygodni temu przeżywały pewien kryzys, ale ostatnie wyniki wskazują, że mają go już za sobą.
Rysice pewnie marzą, aby po raz kolejny znaleźć się w czołowej ósemce Ligi Mistrzyń, ale wydaje się, że ich potencjał jest nieco mniejszy niż w poprzednich latach. Wprawdzie ostatnio pokonały Uni Opole i umocniły się na pozycji wicelidera TAURON Ligi, ale jednak rywalki są znacznie bardziej ograne w meczach o stawkę, znacznie częściej toczą boje z wymagającymi przeciwnikami i mają o wiele większe aspiracje europejskie niż drużyna prowadzona przez Stephane’a Antigę. W ich składzie roi się od gwiazd światowego formatu, by wymienić chociażby Zehrę Gunes, Gabi Bragę Guimaraes czy Jordan Thompson. Może być to szczególny dwumecz dla Alexandry Frantti, która w przeszłości grała w zespole z Rzeszowa, a w polskiej lidze okazję do pokazania się miały również Bianka Busa i Chiaka Ogbogu. Nie ulega wątpliwości, że na papierze wygrać powinien team ze Stambułu, ale siatkówka lubi niespodzianki. Czy taką sprawią Rysice? Pierwsze starcie odbędzie się na Podpromiu w najbliższy wtorek o 20:30.
Ukraiński kopciuszek kontra turecki gigant
Drugą parę play-off utworzyły Prometej Dnipro oraz Eczacibasi Stambuł. Faworyt tego meczu jest jeden. Jest nim oczywiście drużyna prowadzona przez Ferhata Akbasa, której celem jest nie tylko ćwierćfinał Ligi Mistrzyń, ale nawet gra w finale tych rozgrywek. Musi jednak przebijać się do czołowej ósemki, bowiem w fazie grupowej zajęła drugie miejsce. Dwukrotnie nie sprostała bowiem Savino Del Bene Scandicci. Będzie musiała więc rozegrać dwa dodatkowe mecze, ale nie powinno to dla niej stanowić większego problemu. W jej składzie roi się od gwiazd światowego formatu. Tijana Bosković jest w stanie samodzielnie wygrać mecz, a przecież u swojego boku ma takie zawodniczki jak Hande Baladin, Alexa Gray czy Irina Woronkowa. Nie można też zapominać o Martynie Czyrniańskiej, która jednak niezbyt często pojawia się na parkiecie.
Prometej Dnipro w porównaniu do Eczacibasi prezentuje się trochę jak ubogi krewny. Już sama możliwość gry w play-off jest dla niego dużym sukcesem, tym bardziej, że przez pewien czas zajmował nawet ostatnie miejsce w grupie E. Grał jednak coraz lepiej, a ostatecznie rzutem na taśmę zakwalifikował się do dalszego etapu rozgrywek. Umożliwiła mu to wygrana z Volei Albą Blaj, po której awansował na drugie miejsce w grupie. W niej też napsuł sporo krwi mistrzowi Polski, choć dwukrotnie musiał uznać jego wyższość. O obliczu gry ukraińskiej drużyny stanowią między innymi Marta Drpa i Switłana Dorsman, ale jej potencjał ma się nijak wobec tkwiącego w Eczacibasi. Już sama możliwość gry z tak utytułowanym rywalem jest dla niej dużym wyróżnieniem. Każdy ugrany set będzie dla niej dużym sukcesem. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie w czwartek w rumuńskiej Mioveni, gdzie Prometej gra swoje mecze, a jego początek zaplanowano na godzinę 18.
Niemieckie starcie
Ostatnią parę stworzyły Allianz MTV Stuttgart i SC Poczdam. Będzie to więc dwumecz z dodatkowymi podtekstami, choć zdecydowanym jego faworytem będzie drużyna ze Stuttgartu. Ona była w grupie z Imoco i Rysicami. Choć mistrzyniom Italii nie urwała punktu, to z wicemistrzyniami Polski stoczyła dwa pasjonujące boje zakończone tie-breakami. Zwycięstwo w drugim z nich dało jej drugą lokatę. Na pewno ma większe ambicje niż tylko gra w play-off, tym bardziej, że na krajowym podwórku radzi sobie świetnie. Ma już w tym sezonie na koncie Superpuchar Niemiec, a w lidze jest liderem.
Ekipa z Poczdamu grała za to z innym polskim zespołem – Grot Budowlanymi Łódź, któremu dwa razy sprawiła siatkarskie lanie. Wprawdzie nie dobrała się do skóry Fenerbahce, ale wygrane z Budowlanymi i Calcitem Kamnik dały jej drugą lokatę. Nie będzie jej jednak łatwo „przejść” rodzimego rywala, tym bardziej, że już raz w tym sezonie nie ugrała mu nawet seta. Na dodatek jest dopiero czwartą siłą niemieckiej Bundesligi, co pokazuje, że nie tkwi w niej aż tak duży potencjał jak w Allianz MTV. Jej gra opiera się na Suvi Kokkonen oraz Rodicy Buterez, zaś u rywalek kluczowymi postaciami są Krystal Rivers, Eline Timmerman i Jolien Knollema. To jest tylko sport i wszystko zdarzyć się może, niemniej jednak zwycięstwo zespołu z Poczdamu byłoby sporą niespodzianką. Pierwsze starcie odbędzie się w Stuttgarcie w czwartek, a jego początek zaplanowano na godzinę 19.
Zobacz również
LM: Rysice zagrają o ćwierćfinał, ŁKS już w ósemce
źródło: inf. własna