Jastrzębski Węgiel po raz kolejny ma nałożony przez światową federację zakaz transferowy. Okazuje się, że powróciła jak bumerang znana sprawa Salvadora Hidalgo Olivy, który wciąż nie otrzymał części wynagrodzenia, ale według klubu bezpośrednio tych pieniędzy dostać nie może ze względu na zaległości podatkowe, więc kwota jest zdeponowana na rachunku federacji.
Klub zapłacił, zawodnik nie otrzymał, klub dostał karę
Klika dni temu pisaliśmy o zakazach transferowych dla dwóch polskich klubów. Wśród klubów żeńskich zakaz dostał Grot Budowlani Łódź, a wśród męskich Jastrzębski Węgiel. Okazuje się, że w przypadku jastrzębian jest to dawna sprawa, która teraz powróciła. Co gorsza nie bardzo wiadomo jak ją formalnie rozwiązać.
Serwis sport.tvp.pl zapytał prezesa jastrzębskiego klubu o przyczyny kolejnego zakazu transferowego i wychodzi na to, że jest to następna sankcja za tę samą sprawę. Sprawa na wokandzie FIVB została dawno zakończona. Część roszczeń zawodnika została oddalona, do pozostałej klub nie wnosił zastrzeżeń, ale w trakcie trwania sporu okazało się, że zawodnik ma zaległości podatkowe w naszym kraju i z tego powodu według klubu prawnie nie można mu przelać pieniędzy, więc kwota została zdeponowana na koncie federacji.
Teraz okazuje się, że zawodnik wciąż nie otrzymał pieniędzy, a to dlatego, że nadal nie rozliczył się z polskim Urzędem Skarbowym. – Celem prawidłowego funkcjonowania klubu i zapewniania ciągłości licencji uzgodniliśmy jakiś czas temu z FIVB, że kwotę sporną zdeponujemy na rachunku federacji i tak też zrobiliśmy. W tej chwili doszło do sytuacji, w której zawodnik prawdopodobnie nadal nie rozliczył się z Urzędem Skarbowym, jak i przed federacją z tych środków. Natomiast ta wnosi do nas o zwolnienie tego depozytu na rzecz zawodnika, czego my nie możemy zrobić, bo ciągle jesteśmy związani zajęciem komorniczym. Krótko mówiąc, FIVB proceduje obecnie z brakiem uwzględnienia naszych krajowych przepisów. One są dla mnie nadrzędne, jeśli chodzi o funkcjonowanie spółki akcyjnej – wyjaśnił w rozmowie z TVP Sport Adam Gorol prezes Jastrzębskiego Węgla.
Patowa sytuacja, rozwiązania nie widać
Wygląda na to, że sprawa jest patowa. Klub wedle swoich prawnych analiz nie może zwolnić środków, dopóki zawodnik się nie rozliczy z fiskusem. Zawodnik najwyraźniej nie zamierza tego zrobić, zanim nie otrzyma pieniędzy, a FIVB nie chce uwzględnić polskiego prawa podatkowego w tej sprawie.
Dla światowej federacji spór wygląda zero-jedynkowo. Orzeczono kwotę do zapłaty. Zawodnik tej kwoty nie otrzymał, zatem klub nie wykonał wyroku FIVB i podlega karze. Z tym, że zazwyczaj sytuacja wygląda tak, że klub uporczywie unika płatności lub nie chce uregulować jej w całości. Tymczasem Jastrzębski Węgiel według słów prezesa płatności nie unika, środki posiada i bardzo chętnie je zawodnikowi zwolni, żeby tylko zakończyć tę absurdalną sprawę. Czeka jedynie na prawną możliwość takiego kroku, a to już leży po stronie siatkarza.
Czy i kiedy sprawa się rozwiąże? Na razie nie wiadomo. Według Adama Gorola klub wciąż szuka rozwiązań, żeby zamknąć ten temat. Zapewne jakaś droga musi się znaleźć w ciągu najbliższych miesięcy, bo inaczej Jastrzębski Węgiel stanie przed obliczem blokady transferowej, na co nie może sobie pozwolić.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl