– Mam wrażenie, że wygrany drugi set, to pojedynczy zryw, który był niewystarczający. Fajnie, że udało się wygrać chociaż seta, bo nasza gra nie wyglądała optymistycznie. Nie jesteśmy zadowolone nawet ze zwycięskiej partii, bo nawet w niej styl także nie był zadowalający – powiedziała po przegranej z MOYA Radomka Radom 1:3 w rozmowie z klubowymi mediami Zuzanna Efimienko-Młotkowska, środkowa Energi MKS-u Kalisz.
WIELKA EKSCYTACJA, ODEGRANIE I WYŻSZOŚĆ
Rozpoczęła się runda rewanżowa TAURON Ligi. Na sam jej start siatkarki MOYA Radomki Radom pokonały przed własną publicznością w ramach 12. kolejki Energę MKS Kalisz 3:1. Tym samym zrewanżowały się za przegraną z samego początku sezonu. – Mogłyśmy wygrać 3:0, ale wiadomo, że kibice potrzebują trochę emocji. Nie mogło to się skończyć tak szybko (śmiech). Bardzo się cieszymy, pomimo tego, że straciłyśmy jednego seta i uciekła koncentracja to cieszy to, że przegrywałyśmy w drugiej odsłonie pięcioma punktami, a i tak odsłona skończyła się po grze na przewagi. To tylko pokazuje, że potrafimy walczyć. Zabrakło dosłownie dwóch punktów, żebyśmy wygrywały 2:0. Bardzo się cieszę, że mogłyśmy się odegrać dziewczynom z Kalisza, bo kiedy tam grałyśmy, czułyśmy wówczas, że mogłyśmy wygrać to spotkanie, ale ten mecz trochę nam uciekł. Tym razem udowodniłyśmy, że jesteśmy lepsze – stwierdziła w rozmowie z klubowymi mediami Marta Łyczakowska, rozgrywająca Radomki Radom.
ZA WYGRANĄ BONUS
O tym, że warto wygrywać, zwłaszcza w okresie przedświątecznym przekonały się siatkarki z Mazowsza. Zwycięstwo z MKS-em dało im nie tylko 3 punkty do ligowej tabeli, ale również prezent od samego trenera, Stefano Micoliego. – Dostałyśmy bardzo pozytywną informację od trenera. 23 grudnia miałyśmy jeszcze trenować, ale po wygranej trener dał nam wolne. Mamy tak naprawdę trzy dni na spędzenie czasu z rodziną, zjedzenie paru pierożków i odpoczęcie. Mam nadzieję, że ta przerwa da nam trochę regeneracji ciała i głowy, a ze Stalą Mielec pójdzie nam później gładko – powiedziała MVP meczu z kaliszankami, która zdobyła łącznie 2 punkty, spośród których oba w ataku.
czas zrobił swoje
Po nieciekawym okresie oraz paśmie trzech porażek z rzędu siatkarki z Radomia wyszły na prostą. Obecnie są na fali, bowiem zwycięstwo przeciwko kaliskiemu MKS-owi było trzecim z rzędu. Wcześniej radomianko pokonały Metalkas Pałac Bydgoszcz 3:0 oraz Grupę Azoty Akademię Tarnów 3:2. – Początek sezonu nie był naszym czasem. Nie byłyśmy zgrane tak, jak teraz. Musiałyśmy się do końca poznać, bo wiadomo, że miałyśmy swego rodzaju spięcia. Wiadomo, że każdy musi się dotrzeć. Uważam, że ta drużyna ma naprawdę duży potencjał. To co się miało wydarzyć, już się wydarzyło. Jesteśmy na dobrej drodze – podsumowała Marta Łyczakowska.
ODMIENNE OBLICZA ZESPOŁÓW
W zbliżonym tonie wypowiedziała się Zuzanna Efimienko-Młotkowska, która również zauważyła zgranie drużyny z Radomia. Dla MKS-u była to siódma porażka w sezonie. Na dwanaście pojedynków kaliszanki wygrały pięć. – Moim zdaniem Radomka jest już innym zespołem. W pierwszym meczu dziewczyny z Radomia nie były do końca zgrane. My byłyśmy na pozytywnej fali. To się teraz odwróciło. Jesteśmy w bardzo trudnym momencie, czeka nas jeszcze mecz Pucharu Polski przeciwko Radomce. Będzie to również bardzo trudny pojedynek – powiedziała Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
Podopieczne Marcina Widery wygrały drugą odsłonę po grze na przewagi 27:25. Chwilę wcześniej jednak prowadziły w drugiej części 21:17 czy 22:20. – Mam wrażenie, że był to pojedynczy zryw, który był niewystarczający. Fajnie, że udało się wygrać chociaż seta, bo nasza gra nie wyglądała optymistycznie. Nie jesteśmy zadowolone nawet ze zwycięskiej partii, bo nawet w niej styl także nie był zadowalający – zakończyła 34-latka.
Zobacz również:
TL: Wpadka BKS-u, ŁKS triumfował w Łodzi, a środkowa z Tarnowa zanotowała swój rekord bloków
źródło: inf. własna, Radomka Radom - Facebook