Tomasz Fornal: Spodziewaliśmy się, że będziemy faworytem w Chinach

Reprezentacja Polski wygrała z Holendrami w szóstej serii gier kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Tym samym biało-czerwoni zapewnili sobie występ w Paryżu w przyszłym roku. – Pojawiając się w Chinach, spodziewaliśmy się tego, że będziemy faworytem. Momentami było ciężko i szło jak po grudzie, ale taka jest siatkówka. Ten sezon był bardzo długi i męczący – mówił w rozmowie z Sarą Kalisz z sport.tvp.pl Tomasz Fornal, przyjmujący reprezentacji Polski.

Polscy siatkarze wygrali szósty z siedmiu meczów grupy C turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. W sobotę podopieczni trenera Nikoli Grbicia wygrali z Holandią 3:1. Ponownie mistrzowie Europy udowodnili swoją klasę w końcówkach setów. Mimo że biało-czerwoni uzyskali bilet do Paryża, jutro czeka ich jeszcze jedno starcie z Chinami.

DŁUGI SEZON, ALE CELE ZREALIZOWANE

Sezon reprezentacyjny zdecydowanie dobiega końca. Do rozegrania zostało jeszcze jedno spotkanie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Biało-czerwoni zrealizowali wszystkie postawione cele i to w bardzo dobrym stylu. – Cieszymy się, bo udało się zrealizować wszystkie cele w najlepszym stylu, co potwierdza złoty medal w siatkarskiej Lidze Narodów, złoto mistrzostw Europy oraz wywalczona kwalifikacja. Pojawiając się w Chinach, spodziewaliśmy się tego, że będziemy faworytem. Momentami było ciężko i szło jak po grudzie, ale taka jest siatkówka. Ten sezon był bardzo długi i męczący. Co prawda czeka nas jeszcze mecz z Chinami, ale tak naprawdę o niczym on nie będzie świadczył. Można potraktować go w roli sparingu – powiedział w rozmowie z Sarą Kalisz z sport.tvp.pl Tomasz Fornal, przyjmujący reprezentacji Polski.

WIELKIEGO ŚWIĘTOWANIA NIE BĘDZIE

Tomasz Fornal zapytany o świętowanie po meczu z reprezentacją Holandii odpowiedział w następujący sposób: – Nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądać, ale na pewno wypijemy po jednym czy dwóch małych piwkach. Nie zakładałbym wielkiego świętowania. Podchodzimy z szacunkiem do reprezentacji Chin. Chcemy wygrać to spotkanie i zakończyć ten turniej z maksymalną ilością zwycięstw – oznajmił polski zawodnik.

ZIMNA KREW W KOŃCÓWKACH PO RAZ KOLEJNY

Biało-czerwoni po raz kolejny zaprezentowali wyższość w końcówkach setów, z czego słyną w przekroju całego turnieju kwalifikacyjnego. Zwłaszcza warto wspomnieć o partii numer cztery starcia z Holandią, kiedy to podopieczni trenera Roberto Piazzy mieli trzy piłki setowe, których nie wykorzystali. – Fajnie, że te końcówki i bardzo ciężkie momenty, które mamy w tych kwalifikacjach potrafimy przechylić na swoją korzyść i mimo wszystko to my wygrywamy. Te tie-breaki z Belgią czy Kanadą wcale nie były pod naszą całkowitą kontrolą. Decydowały tam dwa, trzy punkty, a mecz mógłby potoczyć się w zupełnie inną stronę, dlatego fajnie, że rozwiązujemy te końcówki setów na swoją korzyść – stwierdził reprezentant Polski.

W CHINAMI PODSTAWOWY SKŁAD ODPOCZNIE?

Niedzielny pojedynek z Chinami nie będzie miał już żadnego znaczenia dla polskiego zespołu, który jest pewny występu w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. Mistrzowie Europy nie będą chcieli jednak przerywać kapitalnej serii zwycięstw. – Mamy serię zwycięstw, którą kontynuujemy. Na pewno nie będziemy chcieli jutro jej przerwać. Sądzę, że chłopaki, którzy więcej grali, a mam na myśli zwierzaka (Łukasz Kaczmarek – przyp. red.) czy Marcina Janusza dostaną wolne, a zawodnicy, którzy mają mniej występów w tym sezonie, będą mieli okazję do zagrania z Chinami. Tak więc będzie to fajne zakończenie sezonu reprezentacyjnego. Możemy na całkowitym luzie i bez presji podejść do nie oszukując się słabej reprezentacji Chin, która nie porywa swoją grą – zakończył przyjmujący polskiego zespołu.

Zobacz również:
Bonjour Paris! Polacy przypieczętowali awans wygraną nad Holandią

 Loading ...