Polscy siatkarze w drugiej serii spotkań grupy C pokonali reprezentację Holandii. Spotkanie to pokazało, że forma polskiej drużyny powoli zmierza w dobrym kierunku. – Chcemy przełożyć na boisko to, co staraliśmy się wypracować na trudnym zgrupowaniu w Zakopanem. Oczywiście nie zawsze będzie wychodziło, ale na pewno widać postępy i większą regularność w niektórych elementach – powiedział w pomeczowej rozmowie z Marcinem Lepą z polsatsport.pl Paweł Zatorski, libero reprezentacji Polski.
Spotkania Polaków z Holendrami zazwyczaj słyną z tego, że są wymagające. Nie inaczej było przede wszystkim w pierwszym secie, który finalnie padł łupem podopiecznych Roberto Piazzy. – Wiedzieliśmy, z jakim zespołem przyjdzie nam grać, a także, że Holendrzy będą ryzykować. Tak to często wygląda w pierwszych setach meczów, szczególnie na początku turniejów, że spotyka się duży opór zespołu przeciwnego, swojego organizmu, ciała i głowy po pierwszym meczu, gdzie zawsze podchodzi się do niego ze wzmożoną uwagą i podwyższonym ciśnieniem. Później przychodzi odrobina spokoju, ale jest to złudne. Myślę, że wszyscy to wiemy i widzimy z doświadczenia. Najważniejsze w tej chwili jest to, że wróciliśmy z trudniejszych momentów i zapisaliśmy trzy punkty – mówił Paweł Zatorski, libero reprezentacji Polski.
Nie milkną echa świetnie funkcjonującego bloku polskich siatkarzy, którzy w dwóch pierwszych meczach grupy C zanotowali łącznie 27 punktów samym blokiem. Trzynaście z nich miało miejsce w starciu z Holendrami. – Myślę, że wszyscy już podkreślali wielokrotnie, że bardzo dużo pracowaliśmy nad wieloma elementami po wygranej lidze narodów. Każdego z nas to cieszy, bo nie chcemy się zatrzymywać. Musimy pamiętać, że liga narodów jest turniejem komercyjnym, który poza radością dużo nam nie daje. Teraz rozgrywa się jedna z głównych imprez tego roku, na której nam wszystkim oraz kibicom bardzo zależy. Chcemy przełożyć na boisko to, co staraliśmy się wypracować na trudnym zgrupowaniu w Zakopanem. Oczywiście nie zawsze będzie wychodziło, ale na pewno widać postępy i większą regularność w niektórych elementach. Jest także lepsza współpraca bloku z obroną, na co zwracaliśmy sporo uwagi – mówił polski zawodnik.
Biało-czerwonych po dwóch dniach rywalizacji z rzędu czeka dzień przerwy. Na parkiet wrócą w niedzielę, kiedy to przyjdzie im zmierzyć się z reprezentacją Macedonii Północnej. – Tak naprawdę nie jesteśmy jeszcze zajechani. Rotowaliśmy trochę przyjmującymi. Były to oczywiście mecze na pewnym poziomie emocjonalnym, ponieważ są to pierwsze mecze mistrzostw Europy. Radary, które nas śledzą, po meczu z Czechami wskazały na większy rytm bicia serc czy spalonych kalorii, aniżeli się tego spodziewaliśmy – tłumaczył libero polskiej kadry.
źródło: inf. własna, Polsat Sport