– Jesteśmy poniżej oczekiwań swoich, szefów klubu, kibiców. Na pewno przeszkadzały nam względy zdrowotne, ale to trzeba wyważyć, nie można wszystkiego na to zrzucać. Trzeba znaleźć rozwiązanie i grać lepiej w końcówkach – powiedział po porażce z MKS-em Kalisz trener Radomki, Błażej Krzyształowicz. – Musimy zrobić to na boisku i spełnić oczekiwania, które są w nas pokładane. Każdy musi się wywiązać ze swojej pracy w odpowiednim momencie – dodał szkoleniowiec radomskich siatkarek.
Radomka przegrała kolejny, ósmy już mecz w tym sezonie. Mimo dobrego początku i wygranego pierwszego seta, a nawet prowadzenia w drugim podopieczne trenera Błażeja Krzyształowicza pozostały bez punktu. – Oczywiście, że ten mecz było wygrać – pokazał to pierwszy set i również drugi, gdzie w końcówce mieliśmy przewagę czterech punktów. Nie można powiedzieć, że było łatwo, ale mieliśmy przewagę i od tego momentu się wszystko posypało. Zaczęło się od zagrywki zespołu z Kalisza, zniwelowały tę naszą przewagę głównie zagrywką. Zagrywały w jednym kierunku i ustrzeliły nasze dziewczyny i nie mogliśmy wyjść z atakiem – przyznał szkoleniowiec
– Potem pojawił się problem z naszą pewnością siebie. Mecz z Legionovią nie dał nam dużo, bo wiemy, z jakimi oni borykają się problemami i było to dla nas obowiązkiem wygrać. My musimy w końcu wygrać z zespołem, który jest wyżej od nas w tabeli, jak chociażby ten mecz. Musimy wygrać końcówkę takiego seta, bo widać u dziewczyn niepewność wynikającą z bardzo wielu porażek i nie zliczę już, która to końcówka, której nie wygraliśmy. Kiedy gra się układała, to dziewczyny zdecydowanie inaczej wykonywały elementy siatkarskie. Taka sama piłka, taka sama sytuacja w momencie trudnym pociągały za sobą proste rozwiązania, ataki w środek bloku, brak ryzyka. Jesteśmy poniżej oczekiwań swoich, szefów klubu, kibiców. Na pewno przeszkadzały nam względy zdrowotne, ale to trzeba wyważyć, nie można wszystkiego na to zrzucać. Trzeba znaleźć rozwiązanie i grać lepiej w końcówkach – dodał Błażej Krzyształowicz.
Przegrana końcówka drugiej partii, w której radomianki prowadziły już 21:17 mogła mieć wpływ na ich nastawienie i dalszą grę. – Na pewno podcięło im to skrzydła, zaczęły się wspomnienia przegranych poprzednich meczów, chociażby w Bielsku. Takich meczów moglibyśmy dużo przypomnieć, ale to nie ma prawa wpływać na cały mecz. Mogło to mieć wpływ na początek trzeciego seta, ale raczej oczekiwałbym od zespołu mobilizacji, agresji, wyrzucenia tego z głowy, bo nie możemy wiecznie patrzeć na to, co było za nami. Ważne jest to, co my zrobimy w meczu, bo to nas może pozytywnie nastroić. Musimy z dobrym zespołem utrzymać koncentrację przez cały mecz i jeśli dojdzie do wyrównanej końcówki, to w końcu ją przełamać i to dopiero da nam podstawę, by czuć się pewnie. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy tylko o tym mówili. Musimy zrobić to na boisku i spełnić oczekiwania, które są w nas pokładane. Każdy musi się wywiązać ze swojej pracy w odpowiednim momencie – zaznaczył trener Radomki.
Na co będzie jeszcze stać Radomkę w tym sezonie. – Naszym celem są teraz kolejne mecze, zwycięstwa z tymi zespołami, które w tabeli są od czwartego miejsca do samego końca. Mimo wielu naszych porażek to właśnie te zespoły są w naszym zasięgu. Musimy sobie stawiać cele, by z nimi rywalizować o wygraną. Chcemy wygrywać i to jest nasz cel na przełomie stycznia i lutego. To spowoduje, że będziemy znów mogli spoglądać na tabelę i coś zakładać – zakończył Krzyształowicz.
źródło: opr. własne, Radomka Radom - Facebook