Coraz ciekawiej robi się w I lidze siatkarzy. W dziesiątej kolejce porażki poniosły zespoły z Bydgoszczy i Będzina, a nowym liderem został Mickiewicz Kluczbork. Dwa mecze zakończyły się podziałem łupów, a wciąż bez zwycięstwa jest spalska młodzież.
Lekką zadyszkę złapał MKS Będzin, który poniósł drugą porażkę w lidze z rzędu. Tym razem podopieczni Wojciecha Serafina dość niespodziewanie nie sprostali w Głogowie miejscowemu Chrobremu. Wprawdzie byli blisko doprowadzenia do tie-breaka, ale w granej na przewagi czwartej odsłonie lepsi okazali się gospodarze, którzy w ten sposób odnieśli czwartą wygraną z rzędu. Postawili oni na ryzyko w polu serwisowym, 10 razy punktując w tym elemencie. Przewagę mieli też w bloku, a jedynie w ataku obie drużyny spisały się na porównywalnym poziomie. Przyjezdnym nie pomogła dobra postawa Mateusza Frąca, a prym w Chrobrym wiedli Marcin Ociepski i Krzysztof Rykała.
Nowym liderem został Mickiewicz Kluczbork, który na wyjeździe pokonał zamykającą stawkę SMS PZPS Spała. Przy prowadzeniu 2:0 Mariusz Łysiak dokonał licznych zmian w zespole, które pozwoliły wrócić do gry gospodarzom. Wygrali oni nawet trzecią partię, ale na więcej faworyci im nie pozwolili. Spalska młodzież własnymi błędami oddała rywalom ponad jednego seta, a 47% skuteczności w ataku wystarczyło przyjezdnym do odniesienia zwycięstwa. W ich szeregach wyróżnili się Janusz Górski i Artur Pasiński, którzy zdobyli odpowiednio 12 oraz 11 punktów, natomiast w zespole ze Spały wiodącą postacią był Mateusz Nowak. Nie poprowadził on jednak kolegów do wygranej, a SMS pozostaje jedyną drużyną bez zwycięstwa w I lidze.
Na pozycję wicelidera awansowała Avia Świdnik, która u siebie pokonała Astrę Nowa Sól. Przyjezdni do walki zerwali się w trzeciej odsłonie, wygrali ją, ale do tie-breaka nie doprowadzili. Na przestrzeni całego meczu popełnili więcej błędów, a jedynie w bloku byli skuteczniejsi od gospodarzy. Ci za to dominowali w ataku, osiągając 55% skuteczności. Ich liderem był Mateusz Rećko, zdobywca 19 punktów, zaś wśród nowosolan wyróżnił się Bartosz Kowalczyk, który zapisał na swoim koncie 16 oczek. – Nie udało nam się zdobyć punktów, ale urwaliśmy seta na trudnym terenie. Patrzymy optymistycznie na rozwój zespołu oraz na to, co w tej chwili prezentujemy – zaznaczył trener beniaminka, Norbert Śron.
W Bydgoszczy została przerwana dobra passa Visły Proline, która uległa Exact Systems Norwidowi Częstochowa. Tym razem drużyna prowadzona przez Michala Masnego zdołała urwać tylko seta przeciwnikom. Jej problemem była głównie skuteczność w ataku, która wyniosła tylko 36%. W ogóle to był mecz bloków, bo obie drużyny tym elementem punktowały łącznie aż 25 razy. Ekipie znad Brdy zabrakło punktów duetu Wierzbicki/Krysiak, za to przyjezdnych do kolejnej wygranej z rzędu poprowadził Damian Kogut, który wywalczył 16 oczek.
Po dwóch porażkach z rzędu przełamał się PSG KPS Siedlce, który stoczył przed własną publicznością trudny bój z Krispolem Września. Przyjezdni prowadzili już 2:1, ale ani w czwartej, ani w piątej partii nie potrafili przypieczętować zwycięstwa. Mimo że w całym meczu uzyskali lepszą skuteczność w ataku i częściej punktowali blokiem, to nie do końca udało im się zatrzymać Przemysława Kupkę, który wywalczył 31 oczek i poprowadził siedlczan do sukcesu. Wśród wrześnian wyróżnił się Kacper Ratajewski, ale marne to dla niego pocieszenie, bo Krispol do domu wrócił tylko z jednym oczkiem do ligowej tabeli. – Czujemy spory niedosyt, bo mogliśmy wygrać. Przestoje nas bardzo bolą. Bardziej doświadczone drużyny od nas potrafią rozgrywać końcówki setów – stwierdził trener gości, Marian Kardas.
Trwa niemoc Olimpii Sulęcin, która tym razem przegrała w Tomaszowie Mazowieckim z Lechią. Gospodarze pewnie wygrali 3:0, a trochę kłopotów mieli jedynie w drugiej odsłonie. Ich przewaga zaczynała się na zagrywce, a kończyła w ataku. Przyjezdni ze skutecznością w nim na poziomie 37% nie mieli co marzyć o zwycięstwie. Nie pomogło im nawet 17 punktów Grzegorza Turka, bo Lechia miała Sławomira Stolca, który poprowadził ją do wygranej. – W drugim secie byliśmy blisko wygranej. Praktycznie cały czas prowadziliśmy czteroma punktami, ale zacięliśmy się w jednym ustawieniu, a w końcówce przeciwnik popisał się lepszą grą w polu serwisowym – przyznał w Radiu Zachód trener lubuskiej ekipy, Łukasz Chajec.
Emocji nie zabrakło w starciu zespołów plasujących się w dolnych rejonach tabeli. BAS Białystok stoczył u siebie zacięty bój z AGH AZS-em Kraków. Do wyłonienia triumfatora potrzebny był tie-break. W nim lepiej spisali się podopieczni Andrzeja Kubackiego, którzy dzięki temu wywieźli z Białegostoku cenne dwa oczka do ligowej tabeli. Do sukcesu poprowadził ich Bartosz Gomułka, który zgromadził na swoim koncie 34 punkty, za to gospodarzom nie pomogła dobra dyspozycja Jędrzeja Gossa. – Kibice otrzymali dużą dawkę sportu, nerwów i emocji. Obie drużyny sąsiadują w tabeli i obie potrzebują punktów. Mecz stał na niezłym poziomie – podsumował szkoleniowiec przyjezdnych, Andrzej Kubacki.
Na zakończenie kolejki nie było niespodzianki we Wrocławiu, gdzie Chemeko-System Gwardia w trzech setach uporała się z Legią Warszawa, chociaż początek spotkania nie układał się po jej myśli. Przyjezdni nie mieli siatkarskich argumentów, aby zagrozić faworytom. Ponad jednego seta oddali im po błędach własnych, a z atakiem na poziomie 30% trudno było im cokolwiek wskórać. Jedynie Kacper Bobrowski próbował przeciwstawić się gospodarzom, ale w ich szeregach zdobywanie punktów rozkładało się na kilku zawodników, za co statuetką MVP został doceniony Leon Dervisaj. – Może bez większego skoncentrowania weszliśmy w to spotkanie. Najważniejsze, że potrafiliśmy zacząć grać i wygraliśmy cały mecz – skomentował w mediach społecznościowych Gwardii libero dolnośląskiej ekipy, Adrian Mihułka.
Zobacz również
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: opr. własne