– Na turnieju finałowym Ligi Narodów dość mocno pokonaliśmy Polaków i oni teraz będą mieli dodatkowy ogień, żeby zrewanżować się nam za tą porażkę. Na pewno duży ogień będzie również na trybunach, bo kibice z pewnością będą bardzo głośno dopingowali gospodarzy – powiedział przed meczem z biało-czerwonymi środkowy kadry USA Jeffrey Jendryk.
W spotkaniach z Meksykiem i Bułgarią wygraliście planowo po 3:0, ale w dwóch setach Bułgarzy mocno się wam postawili. Czy to efekt waszej dekoncentracji?
Jeffrey Jendryk: – Myślę, że Bułgarzy w tych dwóch setach, zwłaszcza w końcówce trzeciego, mocno postawili na zagrywkę i grali z dużą energią. Postawili nam zdecydowanie wyższe warunki niż wcześniej, ale potrafiliśmy przetrwać ich nawałnicę, uspokoić grę i zrobić swoje w końcówkach.
Wtorkowy mecz z Polską będzie wyjątkowy, mimo że nie ma jeszcze dużego ciężaru gatunkowego?
– To są zazwyczaj bardzo zacięte i trudne spotkania, chociaż ostatnio na turnieju finałowym Ligi Narodów to my dość mocno pokonaliśmy Polaków i oni teraz będą mieli dodatkowy ogień, żeby zrewanżować się nam za tą porażkę. Na pewno duży ogień będzie również na trybunach, bo kibice z pewnością będą bardzo głośno dopingowali gospodarzy. Nie spodziewam się, żeby to był krótki pojedynek z wynikiem 3:0 na korzyść jednej z drużyn. Raczej nastawiam się na długą bitwę i zobaczymy, kto w tym momencie będzie górą.
Mimo że reprezentacja USA zwykle celuje w sukces na igrzyskach olimpijskich, to po waszej drużynie na mistrzostwach świata widać dużą mobilizację. Po udanym występie w LN zostaliście jeszcze wzmocnieni powrotem do kadry Matthew Andersona. Jak wysoko mierzycie?
– Na pewno naszym celem jest gra w finale. Do tego jednak jeszcze daleka droga. Na razie musimy się skupić na jak najlepszej grze i dobrym przygotowaniu do każdego czekającego nas spotkania. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy i jak ten turniej ułoży się dla nas, ale czujemy się w tym zestawieniu, w którym przyjechaliśmy do Katowic, bardzo dobrze. Jesteśmy podekscytowani kolejnymi meczami, które przyjdzie nam rozegrać. Już mecz z Polską powinien być naprawdę dobry i wyjątkowy ze względu na pełną halę i polskich kibiców.
Jaka jest pana opinia o formule turnieju, który musiał zostać trochę przebudowany i zmniejszony jeśli chodzi o liczbę meczów, co powoduje, że już po fazie grupowej będzie runda play-off, z tym, że Polska i Słowenia jako współgospodarze będą w niej rozstawione.
– Cóż, jeśli przyjdzie nam ponownie zmierzyć się z Polską w fazie play-off, to będziemy gotowi do rywalizacji. Zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądać. Może być tak, że w dość krótkim czasie zagramy dwa razy z Polakami i jeśli tak będzie, to zagramy i tyle. Jestem zbudowany naszą dyspozycją i jestem pozytywnie nastawiony także do meczu z Polską. Jeśli chodzi o sam układ meczów, to w fazie grupowej korzystne jest to, że po każdym spotkaniu mamy dzień przerwy, który możemy wykorzystać na odpoczynek i silne koncentrowanie się na następnym spotkaniu tak, żeby przystąpić do niego z pełną mocą. Zdarzają się przecież turnieje, na których trzeba grać na przykład trzy dni pod rząd i wtedy jest na pewno trudniej.
Co będzie kluczowe w starciu z Polską? Na turnieju finałowym Ligi Narodów udało wam się dobrze czytać grę rywali i zneutralizować ich największe atuty.
– Na pewno duże znaczenie będzie miała nasza zagrywka i utrudnienie gry przeciwnikom tak, żeby ich rozgrywający nie otrzymywał łatwo dogranych piłek. Dzięki temu mi jako środkowemu i pozostałym kolegom z zespołu łatwiej będzie wykonać dobrą robotę na siatce. Liczę na to, że uda nam się wywalczyć też kilka punktów w bloku.
W tym sezonie ponownie zagra pan w PlusLidze, tym razem w zespole LUK-u Lublin. Chciał pan szybko wrócić do Polski?
– Jestem niezmiernie podekscytowany ponowną grą w PlusLidze. Lublin to świetne miasto. Znam też kilku kolegów, którzy będą tam grali i już przygotowują się do sezonu ligowego. Cieszę się z powrotu do Polski. Będę chciał się sprawdzić w PlusLidze i udowodnić swoje umiejętności.
źródło: plusliga.pl