– Ścieżki mojej kariery siatkarskiej mogły być różne. To, jak się to potoczyło, zależało nie tylko od świetnej współpracy z Kubą i Mikołajem Michalakami, ale również od zaplecza rodzinnego. Mój brat i mój tata nie podejmowali kluczowych decyzji, ale zawsze dzielili się opiniami na temat tego, czy dana ścieżka kariery będzie dla mnie najlepsza w konkretnym momencie – powiedział w wywiadzie dla TVP Sport Kamil Semeniuk.
– Wszystkie decyzje, które podjąłem, były bardzo przemyślane. Na kartce rozpisywałem sobie co jest plusem, a co minusem. Drogą, którą poszedłem, poszedłbym jeszcze raz, gdybym miał taką możliwość – dodał siatkarz.
Semeniuk podkreślił, że osoba Nikoli Grbica miała wpływ na jego decyzję o przejściu do Perugii. – Miało to duże znaczenie. To nie jest jednak tak, że chciałem wykorzystać to i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, zapewniając sobie przywileje w kadrze. Nie chodziło mi o to, by szkoleniowiec był w stosunku do mnie bardziej przychylny i zabierał na każdy turniej. To, że trenerem w Perugii jest Nikola, miało jednak duże znaczenie przez to, że w Kędzierzynie-Koźlu miałem przyjemność z nim współpracować. Nie mogę o nim powiedzieć złego słowa.
Wcześniej siatkarz miał zostać zawodnikiem Biełogrodu Biełogorie, ale po wybuchu wojny te plany uległy zmianie. – Kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia, od razu wiedziałem, że nie wyobrażam sobie grać w drużynie, która pochodzi z kraju, który atakuje inne państwo. Decyzja była bardzo szybka.
Teraz przed zawodnikiem obowiązku kadrowe, choć Semeniuk przyznaje, że miał chwilę oddechu. – Odpocząłem. Za mną siedem dni leżenia i „nicnierobienia”. Towarzyszyły mi basen i leżak. Z tyłu głowy miałem jednak myśli o tym, by ruszyć na siłownię i podnieść kilka ciężarków, by organizm po powrocie do treningu nie zaznał szoku. Ze dwa razy poszedłem wieczorem do siłowni. Nie był to głupi pomysł. Przyjechałem na zgrupowanie i mimo tego, że pierwsze siłownie zamykały się w okolicach trzech godzin, organizm dobrze to znosił.
Na zawodniku będzie z pewnością ciążyła duża presja w reprezentacji. – Nie jestem osobą, która bardzo wierzy w swoje umiejętności. Nie jestem też super pewny siebie. Nie powiem, że będę numerem jeden, jeśli chodzi o przyjęcie. Nie ulega jednak wątpliwości, że roszady na mojej pozycji w kadrze stwarzają duże szanse nie tylko dla mnie, ale i każdego z młodych przyjmujących, a to jak najbardziej na plus dla całej reprezentacji. Wszyscy będziemy walczyć o miejsce w szóstce. Chcę je zdobyć na treningach kadry, a nie być wybranym ze względu na sukces klubowy.
Cały wywiad Sary Kalisz z Kamilem Semeniukiem w serwisie tvpsport.pl
źródło: sport.tvp.pl