– Na razie wygląda to tak, że w ważnych momentach meczów zderzamy się ze ścianą i nie potrafimy zrobić decydującego kroku do przodu, ale musimy jak najszybciej wyjść z tej niekorzystnej sytuacji. Musimy spojrzeć sobie w lustro i postarać się dać z siebie jeszcze więcej zarówno indywidualnie, jak i jako drużyna. Wszyscy chcemy prezentować się lepiej. Oczekiwania wobec nas są bardzo duże. Kibice chcieliby żebyśmy grali lepiej i wygrywali, ale my też tego chcemy – powiedział w rozmowie z serwisem plusliga.pl Sam Deroo, belgijski przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów.
Po nieoczekiwanej porażce w Katowicach na początku sezonu teraz przegrywacie u siebie z beniaminkiem z Lublina. Jak wytłumaczyć tą negatywną niespodziankę z waszej strony?
– Na pewno popełniliśmy zbyt dużo błędów w zagrywce i serwis nie był naszym atutem. Poza tym było wiele takich sytuacji w tym meczu, kiedy wydawało się, że już odrabiamy straty i przejmujemy nawet inicjatywę, ale przegrywaliśmy ważne akcje i nie kończyliśmy piłek, które mieliśmy po swojej stronie. Rywale spisywali się dobrze, ale to nie jest dla nas żadne wytłumaczenie. Mamy taki zespół, że nie powinniśmy sobie pozwolić na porażkę z drużynami takimi jak Lublin, czy Katowice, przy całym szacunku do tych drużyn. Możemy żałować przede wszystkim tych sytuacji, w których udawało nam się doprowadzić do kontr, ale ich potem nie wykorzystywaliśmy. Może coś nie do końca działa jeśli chodzi o naszą pewność siebie w takich ważnych akcjach, ale musimy jak najszybciej wyeliminować ten problem i radzić siebie w tego typu sytuacjach. Mamy świadomość, że sytuacja w tabeli jest dla nas bardzo niekorzystna. Moim zdaniem trenujemy dobrze i na treningach wyglądamy nieźle, ale nie przekłada się to później na naszą dyspozycję w meczach. Naszym największym problemem jest to, że jak rywale odskakują nam na kilka punktów różnicy i są na fali, nam jest bardzo trudno pozbierać się, odpowiedzieć podobną serią i wrócić do skutecznej gry. Oczywiście staramy się to robić. To nie jest tak, że rywale nas rozbijają, a my tylko stoimy i poddajemy się bez walki. Cały czas walczymy, tylko właśnie w takich momentach mamy największe problemy, żeby skończyć akcje po swojej stronie i odzyskać skuteczność. Wtedy nie możemy sobie poradzić z dobrą grą rywali w obronie, jak było w meczu z Lublinem, a przeciwnicy tylko dodatkowo się nakręcają wygrywając kolejne punkty po udanych kontrach. W tym była największa różnica, która zadecydowała o naszej porażce.
Od początku spotkania widać było, że LUK Lublin gra z dużym entuzjazmem, energią i pewnością siebie. Nie byliście w stanie zatrzymać ich świetnie dysponowanych skrzydłowych, którzy kończyli niesamowite akcje.
– Na pewno nasz blok źle funkcjonował, a nasze błędy w tym elemencie sporo nas kosztowały. Najgorsze było jednak to, że nawet jak już udało nam się wyblokować czy podbić piłkę w obronie po ataku rywali, to w ważnych momentach setów nie potrafiliśmy tego zamienić na punkt po swojej skutecznej kontrze. To jest coś nad czym musimy najwięcej pracować. Rywale grali na pewno na dużym luzie i podobnie jak w Bełchatowie bardzo dużo im wychodziło. Zagrywka była ich mocnym punktem; dużo ryzykowali i mieli tzw. dobry dzień. To nas jednak w żaden sposób nie tłumaczy. Powinniśmy znaleźć jakieś antidotum nawet na bardzo dobrą grę rywali, przedłużyć ten mecz i wygrać go chociaż po tie-breaku, ale tak się nie stało. Musimy spojrzeć sobie w lustro i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Po meczu z Projektem Warszawą wydawało się, że wreszcie zaczynacie łapać swój rytm gry i prezentować się coraz stabilniej. Porażki ze Skrą i beniaminkiem z Lublina pokazały jednak, że dalej gracie nierówno.
– Zdecydowanie brakuje nam kontynuacji i stabilizacji w grze. Takie są fakty i nie ma tutaj żadnych wątpliwości, że to jest dla nas problem. Jest ciężko, ale musimy się jak najszybciej pozbierać i zmienić to. Mamy świadomość, że w PlusLidze nie ma łatwych spotkań i w każdym meczu możemy trafić na dobrze dysponowanego rywala, ale wtedy musimy mu odpowiedzieć jeszcze lepszą grą z naszej strony. Liga jest na pewno silna, poziom rozgrywek jest wyrównany i jeśli samemu nie prezentuje się wysokiej dyspozycji, to się przegrywa. To jest dokładnie to co przytrafiło nam się chociażby w Katowicach czy teraz z Lublinem. W meczu w Bełchatowie mierzyliśmy się z bardzo silnym rywalem, ale też mieliśmy swoje szanse chociażby w czwartym secie, żeby rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Na razie wygląda to tak, że w ważnych momentach meczów zderzamy się ze ścianą i nie potrafimy zrobić decydującego kroku do przodu, ale musimy jak najszybciej wyjść z tej niekorzystnej sytuacji. Musimy spojrzeć sobie w lustro i postarać się dać z siebie jeszcze więcej zarówno indywidualnie, jak i jako drużyna. Wszyscy chcemy prezentować się lepiej. Oczekiwania wobec nas są bardzo duże. Kibice chcieliby, żebyśmy grali lepiej i wygrywali, ale my też tego chcemy.
Dla pana indywidualnie akurat mecz z LUK Lublin był dobry, może nawet najlepszy w tym sezonie. Grał pan od początku do końca nie dostając zmiany i był regularny zarówno w przyjęciu, jak i w ataku.
– Czułem się dobrze, jako ważne ogniwo zespołu i to było miłe. Żałuję przede wszystkim kluczowego momentu w czwartym secie, kiedy mieliśmy przewagę i byłem przekonany, że doprowadzimy do tie-breaka, ale rywale podbijali nasze ataki w obronie i to odmieniło losy seta. Musimy jeszcze więcej pracować, żeby w tego typu sytuacjach i zaciętych końcówkach setów wygrywać te najważniejsze akcje, które decydują o wyniku. Oczywiście nie jestem zadowolony ze swojej dyspozycji od początku sezonu. Cały czas jednak ciężko pracuję na treningach i mam poczucie, że moja forma idzie w górę. Nie brakuje mi pewności siebie i nie straciłem swoich atutów. Tak jak już jednak wspomniałem – wszyscy musimy spojrzeć sobie w lustro i zacząć grać lepiej przede wszystkim jako drużyna. Sami w pojedynkę nic nie zdziałamy; możemy to zrobić tylko wspólnie.
W niedzielę na Podpromie przyjedzie Trefl Gdańsk, który również ma nieudany początek sezonu i na pewno zrobi wszystko, żeby wygrać to spotkanie.
– Prawdopodobnie rywale przeżywają podobne problemy jak my. Na papierze mają przecież bardzo dobry zespół, w tym kilka indywidualności, które do tej pory nie spisują się na miarę oczekiwań. To jest podobna historia jak w naszym przypadku. Na pewno rywale przyjadą do Rzeszowa z wolą walki o zwycięstwo. Dla nas z kolei to będzie mecz, który musimy wygrać. Mamy naprawdę dobrych graczy w zespole i musimy to udowodnić na boisku. Mamy wiele atutów po swojej stronie i w końcu przyjdzie dla nas takie przełamanie, jestem o tym przekonany, ale podstawą jest nasza skuteczna gra.
źródło: plusliga.pl