– Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny, że mogę grać w Polsce, gdzie jest tak wielu wspaniałych ludzi. Mam bardzo dobre doświadczenia z gry w PlusLidze. Zawsze spotykałem na swojej drodze chłopaków, którzy ciężko pracowali i mocno walczyli. Poznałem wielu świetnych polskich zawodników i cieszę się z tego – powiedział Dustin Watten o grze w polskiej lidze.
Amerykański libero LUK Lublin podkreślił, że nie zaskakuje go dobra dyspozycja zespołu w ostatnich meczach. – Osobiście uważam, że ten poziom, który pokazujemy w ostatnich spotkaniach, to jest właśnie gra, na jaką nas stać.
Wyjazdowe zwycięstwo 3:1 z faworyzowaną Asseco Resovia, to na pewno wielka sprawa dla beniaminka z Lublina. Od początku spotkania widać było u was duży entuzjazm i wiarę w zwycięstwo. To był klucz do sukcesu?
– Zagraliśmy na naszym dobrym poziomie. Na początku sezonu musieliśmy się lepiej poznać i rozgryźć to jak wspólnie powinniśmy grać żeby wykorzystać nasze możliwości. Od kilku spotkań pokazujemy, że możemy z powodzeniem rywalizować z najlepszymi zespołami w PlusLidze. „Włodi” (Wojciech Włodarczyk- przyp. red.) i „Wachu” (Jakub Wachnik – przyp. red.) zrobili świetną robotę w przyjęciu i w ofensywie. Ryzykowaliśmy dużo na zagrywce, ale to jest niezmiernie ważne jeśli chce się skutecznie rywalizować z mocnym przeciwnikiem. Wszyscy się uzupełnialiśmy i wspieraliśmy na boisku.
Wygrana w Rzeszowie była już trzecią z rzędu dla waszej drużyny, która od niespodziewanego zwycięstwa w Bełchatowie pokazuje, że jest groźna dla wszystkich w PlusLidze?
– Nie jestem wcale zaskoczony naszą dobrą postawą i tymi wynikami. Mamy w drużynie naprawdę dobrych zawodników. Poza tym jesteśmy dobrze zarządzanym klubem; mamy wsparcie ze strony włodarzy klubu i sponsorów. Porażki na początku sezonu wynikały przede wszystkim z tego, że musieliśmy się lepiej ze sobą zgrać. Osobiście uważam, że ten poziom, który pokazujemy w ostatnich spotkaniach, to jest właśnie gra, na jaką nas stać. Możemy tak grać, wierzymy w to i teraz przekładamy to na naszą dyspozycję meczową.
Obecnie zajmujecie ósmą pozycję w tabeli. Czy to znaczy, że beniaminek z Lublina może się nawet pokusić o awans do fazy play-off?
– Trudno przewidzieć co się wydarzy i czy np. nie dotkną nas jakieś choroby czy kontuzje. Każdy zespół musi się liczyć z nieprzewidzianymi sytuacjami, które mogą się przełożyć na wyniki i miejsce w tabeli. Na pewno sposób w jaki trenujemy i rywalizujemy w meczach wskazuje na to, że stać nas na grę na wysokim poziomie. Zdajemy sobie sprawę, że każdy mecz, to jest dla nas szansa na wygranie i zdobycie cennych punktów, nawet jeśli gramy na wyjeździe.
A czy był pan zaskoczony postawą Asseco Resovii, zwłaszcza w zagrywce i bloku, czy raczej liczył pan na to, że faworyt zagra tak jak od początku sezonu, na nierównym poziomie?
– To jest na pewno bardzo dobry zespół. Uważam, że to jest drużyna, która na koniec sezonu powinna rywalizować o mistrzostwo Polski. Niezależnie jednak od tego my w konfrontacji z nimi zaprezentowaliśmy się z lepszej strony i nie chciałbym negatywnie wypowiadać się o grze rywali.
Na meczu w Rzeszowie mogliście również liczyć na bardzo głośny doping licznej grupy kibiców. To pewnie kolejny pozytywny czynnik motywujący was do jeszcze lepszej gry?
– To była faktycznie duża niespodzianka dla mnie kiedy zobaczyłem jak dużo fanów przychodzi na nasze mecze w Lublinie i z jaką pasją nas dopinguje. Na wyjazdach również nie brakuje nam wsparcia kibiców. To ogromna przyjemność grać w tym zespole i dla takich fantastycznych fanów. Atmosfera na naszych meczach przypomina tą z międzynarodowych wydarzeń. W takiej atmosferze odczuwa się jeszcze większą radość i przyjemność z gry. Bardzo podoba mi się zaangażowanie naszych kibiców i ich pasja względem zespołu. Doświadczyłem czegoś podobnego grając w przeszłości w Radomiu. Tam też się czuło duże wsparcie i pomoc fanów zwłaszcza na meczach rozgrywanych u siebie.
Jest pan chyba magnesem przynoszącym szczęście zespołom, w których pan gra, bo chociażby w przeszłości Katowicach czy obecnie w Lublinie, występował pan w drużynach niedocenianych przed sezonem, a prezentujących się znakomicie w trakcie rozgrywek.
– Coś w tym jest, że gram zawsze w zespołach, które są raczej czarnym koniem niż faworytem rozgrywek, ale za każdym razem mam to szczęście, że wokół mnie występują mocne, polskie charaktery, których nie znajduje się w innych ligach. Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny, że mogę grać w Polsce, gdzie jest tak wielu wspaniałych ludzi. Mam bardzo dobre doświadczenia z gry w PlusLidze. Zawsze spotykałem na swojej drodze chłopaków, którzy ciężko pracowali i mocno walczyli. Poznałem wielu świetnych polskich zawodników i cieszę się z tego.
Po kilku latach spędzonych w Polsce pewnie już nic tu pana nie zaskakuje i czuje się pan tutaj jak w swoim drugim domu?
– To prawda. Już od samego początku kiedy przyjechałem do Polski i grałem w Radomiu poczułem dużą więź z kibicami czy z kolegami z zespołu. Poznałem tutaj wielu profesjonalistów. Czuję się wręcz zaszczycony, że mogę już kolejny sezon grać w Pluslidze. To jest moim zdaniem najlepsze miejsce do gry w siatkówkę.
Czy podziela pan opinię, że tegoroczna PlusLiga jest najmocniejsza i najbardziej wyrównana na przestrzeni ostatnich lat?
– Tak i dla mnie jako sportowca, który uwielbia rywalizację, to jest najwspanialsza rzecz, że cały czas musisz być w dobrej dyspozycji i mocno się przygotowywać do meczów, żeby mieć szansę je wygrać. Każdy w tej lidze może pokonać każdego. Zdarzają się też takie sytuacje, że zawodnicy wchodzący z ławki albo wobec kontuzji któregoś z kolegów zostają później wybrani MVP meczu. Dla mnie to jest ogromna przyjemność grać w lidze, w której poziom siatkówki i jej profesjonalizm, są bardzo wysokie.
źródło: plusliga.pl