Reprezentacja Polski siatkarzy już kilka dni temu przyjechała do japońskiego Takasaki na ostatni obóz przygotowawczy przed igrzyskami w Tokio. Monotonię dnia codziennego zawodnicy starają sobie urozmaicić grą w tenisa stołowego. – Szukamy rozrywek przed pierwszymi meczami, siedzenie w jednym miejscu jest przytłaczające – powiedział Michał Mieszko Gogol.
Pobyt w Japonii jest dla zawodników przyjemny choć obostrzeń antycovidowych jest sporo. – Od początku wiedzieliśmy, że takie będą procedury. Japończycy przestrzegają przepisów. Mamy jednak spokój. Są momenty, w których siedzenie na jednym miejscu jest przytłaczające, ale szukamy rozrywek. W sobotę sztab rozegrał turniej w ping ponga, a w sobotę grali zawodnicy – powiedział Michał Mieszko Gogol, asystent trenera Vitala Heynena.
I to, co ciekawe, grali… z kibicami. W Tokio siatkarze wystąpią przy pustych trybunach, ale takie same obostrzenia nie dotyczą innych prefektur. Takasaki oferuje fanom dyscypliny możliwość obejrzenia treningów zawodników. – Na naszym treningu było z 500, 600 osób, głównie dzieci. Przeżywały każdą akcję. Kiedy Wilfredo Leon uderzył piłkę mocno, mówiły „Uuu”. Gdy Bartosz Kurek posłał atak wysoko, również kwitowano to okrzykami. Atak Pawła Zatorskiego wywołał aplauz. To było fajne. Ta sama grupa kibicowała graczom, gdy ci rozłożyli stół do ping ponga i zaczęli grać – zaznacza trener.
Kwarantanna siatkarzy nie polega na zamknięciu w hotelu i wyłącznie czekaniu na kolejne testy. Między 7:00 a 8:00 rano wychodzą z pokojów na badania. Po śniadaniu wyjeżdżają do hali. Co ciekawe, wyjazdy te wzbudzają entuzjazm nawet wtedy, kiedy trening nie jest zaplanowany. Wszystko dlatego, że wiążą się one ze wspomnianą grą w ping ponga, możliwością siedzenia na zewnątrz w pobliżu obiektu, skorzystania z mocnego, japońskiego słońca .
Jak wyglądają poszczególne zajęcia? Nie ma już porannych bloków wysiłkowych, które miały przygotowywać siatkarzy do wczesnych pór meczów. Obecnie trenują w godzinach 16:00-16:30, spędzając w hali około 120 minut. Schodzą z obciążeń, zaczynają łapać świeżość. Co drugi dzień mają dwa treningi. Wtedy poza ogólnymi ćwiczeniami, dochodzi też trening indywidualny. Duża intensywność zajęć to pokłosie faktu, że w wiosce olimpijskiej nie będzie już tak dużych możliwości przygotowywania do poszczególnych spotkań. Wtedy halę będą mieli dostępną na półtorej godziny.
Przyjazd do Japonii z Polski równał się nie tylko prawie jedenastogodzinnej podróży, ale również zmęczeniu. Różnica czasu między tymi dwoma krajami to siedem godzin. Nic więc dziwnego, że dała się ona we znaki reprezentacji Polski siatkarzy. – Jeśli chodzi o jet lag, to wszyscy mieliśmy dramatyczny trzeci dzień, kiedy byliśmy bardzo zmęczeni. Niby po przyjeździe wytrzymaliśmy do wieczora i poszliśmy spać o 22:00-23:00 czasu miejscowego, ale wszyscy budzili się o różnych porach, głównie o 4:00, co wpływało na ich późniejsze aktywności – dodaje Michał Mieszko Gogol. Teraz całe szczęście wszystko jest już w porządku i siatkarze nie narzekają na problemy ze snem. Reprezentacja Polski uda się do wioski olimpijskiej 21 lipca.
Cały artykuł Sary Kalisz w : sport.tvp.pl
źródło: sport.tvp.pl