– Każdej drużynie przytrafia się w sezonie słabszy moment, nam niestety zdarzył się w najważniejszym momencie. Bardzo nas to boli. Z pewnością jednak będziemy analizować, co poszło źle i wyciągniemy wnioski. Jedynym pocieszeniem dla nas jest to, że mamy jeszcze jeden mecz do wygrania. Chcemy zapisać się na kartach historii klubu i polskiej siatkówki – powiedział o finale PlusLigi i czekającym ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle meczu o triumf w Lidze Mistrzów Aleksander Śliwka.
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przez cały sezon byli faworytami do złota PlusLigi. Znakomicie grający podopieczni Nokoli Grbicia „potknęli się” dopiero na ostatniej prostej, w finale przegrywając tytuł mistrzowski z Jastrzębskim Węglem. – Oczywiście przegrany finał był dla nas ciężkim przeżyciem, biorąc pod uwagę to, jak prezentowaliśmy się we wcześniejszych meczach i w fazie zasadniczej sezonu. Graliśmy dobrą siatkówkę, popełnialiśmy mało błędów i wszystko układało się świetnie – powiedział na antenie Polsatu Sport Aleksander Śliwka. – Nadszedł słabszy moment, każdej drużynie się on w sezonie przytrafia, nam niestety zdarzył się w najważniejszym momencie. Bardzo nas to boli. Myślę, że wiele czynników się na to złożyło, ale nie jesteśmy drużyną, która w takiej sytuacji będzie szukała wymówek. Z pewnością jednak będziemy analizować, co poszło źle i wyciągniemy wnioski. Jedynym pocieszeniem dla nas jest to, że mamy jeszcze jeden mecz do wygrania – dodał przyjmujący kędzierzynian.
Przed ZAKSĄ bowiem finał siatkarskiej Ligi Mistrzów, w którym zmierzy się z włoskim Itasem Trentino. – Porażka w PlusLidze już za nami, mamy przed sobą kolejny bardzo ważny cel, na którym jesteśmy w pełni skoncentrowani – zapewnia Śliwka i ma nadzieję, że jego zespół zaprezentuje się w finałowej batalii tak dobrze, jak we wcześniejszych meczach, odprawiając m.in. faworyzowane Zenit Kazań i Cucine Lube Civitanova. – Chcemy zapisać się na kartach historii klubu i polskiej siatkówki. Miejmy więc nadzieję, że ten nieudany finał doda nam trochę motywacji do jeszcze cięższej pracy i wyzwoli w nas trochę sportowej złości, która poprowadzi nas do zwycięstwa – przyznał zawodnik.
Finał Champions League rozegrany zostanie w sobotę 1 maja w Weronie. – Jest trochę czasu, żeby potrenować, bo nie było go ostatnio podczas play-off. Możemy naprawić wszystkie te niedociągnięcia, które pojawiły się w decydujących meczach ligi i w finale Ligi Mistrzów zaprezentować się z jak najlepszej strony, tej, którą wielokrotnie w tym sezonie już pokazaliśmy – zakończył reprezentant Polski.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl