– Z gratulacjami zadzwoniłem do Leszka Dejewskiego zaraz po meczu – mówi Igor Prielożny. Pod jego kierunkiem Jastrzębski Węgiel zdobył w 2004 roku swoje pierwsze mistrzostwo Polski. Wczoraj zespół ten po drugiej wygranej nad Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w finale play-off PlusLigi powtórzył tamten sukces.
– Powiedziałem Leszkowi, że ten złoty medal bardzo mnie ucieszył. W Jastrzębiu-Zdroju zostawiłem część swojego serca. Bardzo mile wspominam pracę w tym klubie. Powiedziałem również Leszkowi, że zespół z 2004 roku w meczu z obecnym nie ugrałby więcej niż piętnaście punktów w jednym secie. Tak siatkówka i umiejętności graczy poszły do przodu – dodaje Igor Prielożny, który obecnie pracuje w sztabie szkoleniowym kobiecego zespołu Slavii Bratysława, zdobywcy mistrzostwa i Pucharu Słowacji.
– Niestety, przez pięć ostatnich lat w Bratysławie nie było żadnego męskiego zespołu, w mieście w którym kiedyś mieliśmy czołowe drużyny kontynentu ze zdobywcą Pucharu Europy Červeną Zviezdą – mówi zmartwiony słowacki szkoleniowiec.
Igor Prielożny dodał, że w kończącym się sezonie wielokrotnie oglądał grę kędzierzyńskiego zespołu – zarówno w PlusLidze, jak i Lidze Mistrzów. – W meczach z Jastrzębskim Węglem był to już zupełnie inna drużyna. Odeszła energia, siły, pojawiły się błędy. Najważniejszą różnicą była zagrywka, teraz na dużo gorszym poziomie niż w Lidze Mistrzów. Jastrzębianie znakomicie serwowali, mieli też świetne zmiany. Na pewno pod kierunkiem Andrei Gardiniego wykonali w klubie dobrą pracę – zakończył Igor Prielożny, który w przeszłości prowadził również czołowe polskie kluby kobiece.
Dodajmy tylko, że Igor Prielożny przeszedł do historii polskiej siatkówki jako pierwszy zagraniczny szkoleniowiec z tytułem mistrza Polski.
źródło: plusliga.pl