– Przegraliśmy ten finał, ale mimo tego uważam, że powinniśmy być zadowoleni z wykonanej pracy. Był to szalenie trudny sezon, choć on się dla nas jeszcze nie skończył. Przed nami historyczne wydarzenie, bo zagramy w finale Ligi Mistrzów. Z podniesionymi głowami pojedziemy do Werony – powiedział przyjmujący ZAKSY, Kamil Semeniuk.
Mimo że siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle byli faworytami do wywalczenia mistrzostwa Polski, to w najważniejszych meczach sezonu nie udało im się potwierdzić ligowej dominacji. Na finiszu rozgrywek lepszy okazał się Jastrzębski Węgiel, których dwóch meczów potrzebował, aby wywalczyć złote medale. – Przebieg całego sezonu wskazywał na to, że jesteśmy faworytem do zdobycia złota w PlusLidze. Z doświadczenia wiem, że ciężko jest czasami dokończyć dzieło. Wystarczy się potknąć, co miało miejsce w finale. Pojawiły się drobne problemy i przyszła porażka – powiedział Paweł Zatorski, libero ekipy z Opolszczyzny.
Liczyła ona, że po porażce w pierwszym meczu finałowym uda jej się wrócić do Kędzierzyna-Koźla na trzecie, decydujące spotkanie, ale jastrzębianie do tego nie dopuścili. – Wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie, ale z drugiej strony do końca głęboko wierzyłem w to, że tak jak nam trudno było awansować do finału Ligi Mistrzów i wykorzystać kilka piłek meczowych, które mieliśmy przeciwko Zenitowi Kazań, tak samo będzie trudno jastrzębianom, ale pokazali oni dużą klasę. Nie wstrzymywali ręki w ataku i wydarli nam to zwycięstwo – dodał defensywny zawodnik ZAKSY.
Mimo że podopieczni Nikoli Grbicia wygrali pierwszego seta, a w drugim też prowadzili, to po raz drugi w finałowej rywalizacji dali przełamać się jastrzębianom. – Weszliśmy dobrze w to spotkanie, ale w Kędzierzynie-Koźlu też zaczęliśmy dobrze, bo pierwszego seta wygraliśmy pewnie, a później stanęliśmy. Tym razem było podobnie. Zwyciężyliśmy pierwszą partię, a w drugiej też w miarę kontrolowaliśmy to spotkanie. Taka jest jednak siatkówka. Przydarzyła nam się chwila słabości i dekoncentracji, a przeciwnicy nabrali wiatru w żagle i grali coraz lepiej – ocenił Kamil Semeniuk, przyjmujący wicemistrza Polski.
Zapewne kędzierzynianie są nieco rozczarowani tym, że nie wywalczyli złotych medali, ale porażkę w finale PlusLigi mogą powetować sobie w finale Ligi Mistrzów, w którym zagrają na początku maja z Itasem Trentino. – Przegraliśmy ten finał, ale mimo tego uważam, że powinniśmy być zadowoleni z wykonanej pracy. Był to szalenie trudny sezon, choć on się dla nas jeszcze nie skończył. Przed nami historyczne wydarzenie, bo zagramy w finale Ligi Mistrzów. Z podniesionymi głowami pojedziemy do Werony, a wicemistrzostwo Polski nie jest ujmą dla ZAKSY – zakończył Semeniuk.
źródło: inf. własna, PLS TV