– W tym sezonie dużo wystałem się w kwadracie. Moje ambicje są znacznie większe. Musiałem szybko przyzwyczaić się do nowej sytuacji, ale nie żałuję przejścia do Radomia. Zawsze chciałem grać w PlusLidze. Oczekiwałem jednak więcej od siebie. Liczyłem, że częściej będę przebywał na boisku – powiedział Bartosz Zrajkowski, rozgrywający Czarnych Radom.
Zakończyliście sezon na dwunastej pozycji po przegranej z Cuprum Lubin. Chyba nie tak wyobrażaliście sobie ten sezon?
Bartosz Zrajkowski: – Wiadomo, że lepiej kończyć sezon wygraną. Mieszane odczucia mam po tym sezonie. Więcej się po nim spodziewałem, przede wszystkim po naszej grze. PlusLiga szybko zweryfikowała nasze umiejętności. Jest ona bardzo wymagająca i żadnych błędów nie wybacza. Odczuwamy duży niedosyt, tym bardziej, że wygraliśmy pierwszy mecz o jedenaste miejsce, ale w drugim nie mieliśmy argumentów. Lubinianie byli zdecydowanie lepsi ofensywnie, wygrali cztery sety i tyle.
Mimo że obie drużyny w tych meczach nie zagrały w optymalnym składzie, to chyba była w was chęć odniesienia zwycięstwa?
– Odszedł od nas Lucas. Problemy zdrowotne miał Kędzior (Michał Kędzierski), Ostry (Michał Ostrowski) też zmagał się z bólami. Braki kadrowe zadecydowały o tym, że chociażby ja miałem możliwość pojawienia się na boisku. Całe życie byłem na boisku, a ten sezon pokazał, gdzie jest moje miejsce w PlusLidze. Cieszyłem się, że w końcu mam możliwość grania w pełnym wymiarze, bo w żaden sposób nie czułem się gorszy. Znam swoje umiejętności. Będąc na boisku, wygrałem mecz z GKS-em i Cuprum. W drugim meczu z lubinianami też wyszedłem w podstawowym składzie, ale nie miałem możliwości pokazania się, bo zostałem zmieniony w połowie seta.
Czyli musiałeś przystosować się do nowej roli?
– W tym sezonie dużo wystałem się w kwadracie. Moje ambicje są znacznie większe. Musiałem szybko przyzwyczaić się do nowej sytuacji, ale nie żałuję przejścia do Radomia. Zawsze chciałem grać w PlusLidze. Oczekiwałem jednak więcej od siebie. Liczyłem, że częściej będę przebywał na boisku.
A co twoim zdaniem wpłynęło, że zakończyliście sezon dopiero na dwunastej pozycji? Wasz skład wskazywał na to, że powinniście znaleźć się w play-off?
– Wydawało nam się, że mamy taki skład, który zapewni nam miejsce w ósemce, ale tak się nie stało. Przyczyn można szukać wielu. Można gdybać i doczepić się do wielu szczegółów. Jednak nie czuję się kompetentny, aby o tym mówić. Ja zawsze starałem dawać z siebie 100%. Może to jest tak mocno we mnie zakorzenione albo moja chora ambicja, że zawsze starałem się dawać z siebie wszystko, bez względu czy był to trening czy mecz o punkty. Po prostu sportowo nie daliśmy rady.
A pod względem koronawirusa i braku publiczności na trybunach jaki był to sezon?
– Strasznie nudny. Wszystko było słychać. Atmosfera padła. Bardzo długo trzeba było się przestawiać, aby poczuć sytuacje meczową, kiedy nie było „szumu” z tyłu głowy. Było dziwnie i nienaturalnie. Po cichu liczę, że kibice powoli wrócą do hal. Gramy przecież dla nich, a jak ich w halach nie ma, to czegoś mi brakuje.
źródło: inf. własna