– Przez siedem miesięcy siedziałem sam w Kazaniu, dlatego wystarczy mi już zamknięcia i izolacji. Ogromnie się cieszę, że po siedmiu miesiącach rozłąki spotkanie z rodziną, bliskimi i przyjaciółmi stało się to możliwe. Podobnie jak od mojej dziewczyny, która niestety została w Kazaniu, tak i od rodziny otrzymywałem duże wsparcie – powiedział Bartosz Bednorz.
Polski przyjmujący okazał się jednym z głównych oprawców PGE Skry Bełchatów (22 punkty), która po walce uległa Zenitowi Kazań 1:3. Mimo to siatkarz jest pod wrażeniem postawy swojego byłego klubu. – Gratuluję Skrze siatkarzy grających na najwyższym poziomie. Przez cały czas motywowałem swoich kolegów z drużyny, przekonując, że po drugiej stronie siatki stoją naprawdę dobrzy zawodnicy. Po dwóch latach spędzonych w Skrze wiem, że mecz Ligi Mistrzów w Bełchatowie, zwłaszcza na etapie ćwierćfinału, to nie są te same emocje, które towarzyszą zawodnikom na parkietach PlusLigi. Już nie mogę się doczekać rewanżowego starcia w Kazaniu – nie ukrywa Bednorz.
Jego dobry występ w Bełchatowie nie umknął również uwadze selekcjonera kadry Polski siatkarzy Vitala Heynena. Na drugi dzień Belg zadzwonił do reprezentanta kraju zaraz z samego rana i nie ukrywał zadowolenia z postawy swojego podopiecznego. – Jesteśmy w stałym kontakcie – mówi Bednorz, który krytycznie odnosi się do pomysłu zorganizowania Ligi Narodów w bańce, polegającej na zgrupowaniu 16 reprezentacji w jednym miejscu i rozegraniu 120 meczów w 40 dni. – Nie jestem optymistycznie nastawiony do tych pomysłów i nie wywołały one uśmiechu na mojej twarzy. Nawet organizacja bańki w Polsce nie zmieniłaby mojego zdania Jesteśmy ludźmi, którzy też mają swoje emocje i potrzeby. Dlatego bliskość ukochanych osób również i nam jest potrzebna, abyśmy nie oszaleli – akcentuje Bednorz.
Cały artykuł Katarzyny Paw w : Przeglądzie Sportowym
źródło: onet.pl