– Trener zawsze nas obserwuje, choć z pewnością jest dużo spokojniejszy. A może tylko się hamuje, żeby nie wytykać nam błędów, a w środku aż buzują w nim emocje – zastanawia się atakujący reprezentacji Polski Dawid Konarski. – Przerwa, którą mieliśmy każdemu się przydała, pozwoliła na chwilę odciąć się od pracy, pozałatwiać prywatne sprawy. – dodał Konarski.
PZPS brał pod uwagę, żeby na mecze w Łodzi wpuścić kibiców na trybuny. Czułby się pan bezpiecznie?
Dawid Konarski: – Nie do końca. Pewnie gdyby zastosować się do wszystkich wymogów sanitarnych, nic złego by się nie wydarzyło, ale myślę że jak wstrzymamy się z tym jeszcze ze dwa miesiące, to będzie tylko na korzyść. Dobrze, że wracamy do życia, gospodarka się normuje, ludzie są wpuszczani na stadiony. Tylko trzeba podchodzić do tego spokojnie. Lepiej poczekać tydzień dłużej, niż zrobić coś o tydzień za szybko. Dobrze, że za pośrednictwem telewizji, ludzie mogą nas oglądać.
W Zielonej Górze, gdy nie było kibiców na meczach z Niemcami, sami musieliście się wcielić w ich rolę i dopingować kolegów.
– I to jest ta prawdziwa presja (śmiech). Z reguły, gdy na meczu jest wrzawa, to nie słychać tego, co się krzyczy z ławki czy z kwadratu. Na meczach w Zielonej Górze doping był „ekspercki”. Poza tym to pokazuje, że mamy dobrą atmosferę w drużynie, a o naszą motywację do gry jestem spokojny. Ważne, że jesteśmy zdrowi. Formą pewnie nie błyszczymy, ale dajemy z siebie sto procent tego, co mamy w danym momencie. W meczach z Niemcami prawdziwej siatkówki za wiele nie było, ale to nam nie przeszkodziło w odnoszeniu zwycięstw. Każdy z nas pracuje na planach budowania siły, które dostaliśmy z klubów, spędzamy dużo czasu w siłowni. Ja sam fizycznie czuję się dobrze, nic mnie nie boli. Udało mi się uniknąć urazów mimo bardzo długiej przerwy w treningach.
Trener Vital Heynen zachowywał się inaczej w tym sezonie bez imprezy docelowej? Może bardziej pobłażliwie podchodził do błędów?
– On zawsze nas obserwuje, choć z pewnością jest dużo spokojniejszy. A może tylko się hamuje, żeby nie wytykać nam błędów, a w środku aż buzują w nim emocje? Po drugim meczu z Niemcami pochwalił nas, że przydarzyło nam się mniej pomyłek, więc krok po kroku idzie nam lepiej. To pewnie zadowalające dla trenera. Zdaje sobie sprawę z tego jak trenowaliśmy, w jakiej formie przyjechaliśmy. Trudno też oczekiwać, żebyśmy budowali dyspozycję pod cztery sparingi, nawet jeśli zawsze walczymy o zwycięstwo. Trener stara się być wyrozumiały i rozsądnie rotuje naszym składem tak, by nikogo nie przeciążyć.
Dobrze, że jest okazja do sparingów?
– Z różnych względów do nich przystąpiliśmy – poza sportowymi także dla kibiców i sponsorów. My fizycznie szykujemy się do startu sezonu ligowego, bo wiemy że w tych rozgrywkach na nowo zacznie się walka o igrzyska. Zresztą, gdy 1 czerwca rozpoczynaliśmy zgrupowanie, zrobiliśmy to jako jedni z pierwszych na świecie. Dla naszej grupy to tylko wyszło na dobre, że mogliśmy spędzić ze sobą czas.
Rozmawiała Edyta Kowalczyk – więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy