Siatkarze Cerrad Enea Czarnych Radom zajęli w przedwcześnie zakończonym sezonie siódmą lokatę. – Naszym celem było zakwalifikowanie się do fazy play-off i to zrealizowaliśmy. Co by było dalej? Tego niestety się już nigdy nie dowiemy … – ocenił sezon libero radomskiego zespołu, Mateusz Masłowski. – Zawsze dawałem z siebie maxa, ale wiem też, że stać mnie na więcej – powiedział na temat swojej postawy w tym sezonie. W następnych rozgrywkach PlusLigi siatkarz ten również będzie bronił barw drużyny z Radomia.
Siódme miejsce Cerrad Czarnych Radom w przerwanym przez pandemię sezonie to wynik zgodny z waszymi oczekiwaniami, czy jednak jest poczucie rozczarowania? Jak ogólnie ocenisz ten sezon w wykonaniu swojej drużyny?
Mateusz Masłowski: – Szkoda, że tak to wszystko się skończyło, bo zaczęliśmy grać coraz lepiej i sprawiliśmy parę niespodzianek. Naszym celem było zakwalifikowanie się do fazy play-off i to zrealizowaliśmy. Co by było dalej? Tego niestety się już nigdy nie dowiemy ...
Czy jest jakiś mecz z tego sezonu, który szczególnie utkwił tobie w pamięci?
– Było ich parę. Szczególnie u nas w hali, gdzie nasi kibice tworzyli niesamowitą atmosferę. Jednak jakbym miał wybrać tylko jeden, to myślę, że wskazałbym ten przeciwko drużynie Asseco Resovii w Radomiu, ponieważ towarzyszyły mi przy nim największe emocje.
Dla ciebie indywidualnie był to pierwszy sezon w barwach radomskiego klubu. Czy jesteś zadowolony ze swojej postawy na boisku i postępów jakie zrobiłeś w ostatnich miesiącach?
– Zawsze dawałem z siebie maxa, ale wiem też, że stać mnie na więcej. Wiadomo, że zawsze może być lepiej, ale bardzo doceniam to jaką pracę wykonaliśmy w trakcie tego krótszego sezonu.
Na ile pandemia koronawirusa utrudniła w twoim przypadku negocjacje w sprawie nowej umowy z Cerrad Czarnymi Radom?
– Na szczęście mnie nie dotknął problem wpływu pandemii koronawirusa w kontekście negocjacji kontraktu na przyszły sezon.
Wszelkie ograniczenia związane z pandemią powoli zostają luzowane, można już na przykład wyjść pobiegać, pojeździć na rowerze, pogracć w siatkówkeę plażową. To na pewno duże ułatwienie, jeżeli chodzi o podtrzymanie formy. W jaki sposób ty starasz się w tym momencie utrzymywacć dyspozycję i wypełnić czas, kiedy trening z drużyną jest niemozżliwy?
– Było ciężko, gdy praktycznie nie można było wychodzić z domu. Jednak teraz jest już coraz więcej możliwości, więc obecnie z podtrzymywaniem formy nie mam problemu. Trenuję na własnej siłowni, zbudowałem też mini boisko przy domu, także jakoś sobie radzę. Teraz faktycznie doszła jeszcze możliwość grania w plażówkę i styczność z piłką mam cały czas.
Jak tak długa przerwa od siatkówki, od rywalizacji oraz obowiązujące ograniczenia wpływają na formę mentalną przyzwyczajonego do wysiłku i adrenaliny sportowca?
– Jest to też odpoczynek dla nas. Jednak nie będę ukrywał, że zaczyna brakować mi już tej rywalizacji i szukam jej gdzie tylko się da. Od grania w FIFĘ po mecze w siatkówkę przy domu.
Władze ligi zdecydowały o przyspieszeniu początku kolejnego sezonu. Jesteś optymistaą, że rozgrywki w sezonie 2020/2021 rozpoczną sieę bez problemów?
– Mam nadzieję, że tak. Jednak jak będzie, to czas pokaże.
Na koniec zapytam jak się zapatrujesz na pomysł rozegrania ligi letniej, granej na piasku w czteroosobowych zespołach?
– Byłoby to coś nowego i pewnie każdy ma swoje zdanie na ten temat. Jeśli takie coś faktycznie się odbędzie, to chętnie spróbuje swoich sił bo przynajmniej mógłbym sobie w końcu poatakować (śmiech).
źródło: inf. własna