Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > TL: 12. kolejka pod znakiem niespodzianki w Łodzi

TL: 12. kolejka pod znakiem niespodzianki w Łodzi

fot. Michał Szymański

W poniedziałek zakończyła się 12. kolejka TAURON Ligi, w której w głównej mierze wygrywały faworytki. Wyjątkiem okazało się starcie ŁKS-u Commercecon Łódź, który we własnej hali musiał uznać wyższość Energi MKS-u Kalisz. Swoje mecze pewnie wygrały zawodniczki Budowlanych Łódź czy Radomki Radom. BKS-owi Bielsko-Biała udało się za to urwać punkt rzeszowiankom. 

12. kolejka TAURON Ligi rozpoczęła się w Świeciu. Tam miejscowy Joker, który w tej chwili jest ostatnią drużyną w ligowej tabeli, próbował zawalczyć o cenne punkty w starciu z Grotem Budowlanymi Łódź. Po zmianie trenera świecianki pokazują, że warto na nie uważać. Ponownie jednak mecz skończył się przegraną 0:3. Do zmienienia rezultatu świecianki najbliżej były w premierowej odsłonie meczu. – Szkoda pierwszego seta, bo mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Zdecydowanie musimy popracować nad końcówkami, bo to nie jest pierwszy set, którego tak przegrałyśmy. Drugi i trzeci set był już kontynuacją przegranej premierowej odsłony. Może poddałyśmy się trochę w głowach. Ciężko mi jest to określić bezpośrednio po meczu, bo są jeszcze emocje, a ja jestem zdenerwowana – mówiła tuż po meczu atakująca Jokera, Joanna Sikorska.  Dużo powodów do zadowolenia miał po meczu Jakub Głuszak, trener Grot Budowlanych. Jego zespół odnosząc cenną wygraną zameldował się na trzecim miejscu w tabeli. – W tym zespole tkwią duże możliwości, jesteśmy na fali wznoszącej, uważam że drużyny z miejsc od trzeciego do szóstego mogą włączyć się w grę o złoty medal – oceniał trener.

Przed jego drużyną konfrontacja z #VolleyWrocław, z którym łódzki zespół w pierwszej rundzie przegrał 2:3. Jokera czeka zaś walka z beniaminkiem. Pomimo trudnych chwil świecianki nie zamierzają się poddawać. – Każdy mecz jest ciężki w TAURON Lidze. Każdy z każdym może zarówno wygrać, jak i przegrać. Uni ma bardzo fajny sezon. Podejrzewam, że jako beniaminek gra bez presji. Zaczął dobrze sezon i teraz kontynuuje dobrą grę. Mamy dużo czasu, aby przygotować się do tego meczu, bo odbędzie się on dopiero 20 grudnia. Pojedziemy tam powalczyć – zadeklarowała Joanna Sikorska, atakująca Jokera.

Rywalizacja przeniosła się do Bydgoszczy. Tam Pałac podejmował jednego z faworytów do medali – E.Leclerc MOYA Radomkę Radom. Ostatecznie, to podopieczne Riccardo Marchesiego wróciły do domu z kompletem punktów wygrywając 3:1. Gospodynie jednak bardzo przyczyniły się do tego wyniku. Po błędach własnych Pałacu zespół z Radomia otrzymał aż 33 punkty. –  Pokazałyśmy, że możemy walczyć z wyżej notowanym przeciwnikiem. Szkoda, że wypuściłyśmy pierwszego seta, trochę zabrakło konsekwencji. Myślę, że mogłybyśmy spokojnie ugrać tutaj punkt, ale cieszymy się, że nawiązałyśmy walkę i byłyśmy w stanie pokazać, że potrafimy z nim grać jak równy z równym – mówiła środkowa Kinga Różyńska. Jej drużyna po przyjściu nowego trenera Alessandro Lodiego wyraźnie zmienia swoje nastawienie do gry. – Tak jak nas trener naprowadzał, każdego seta zaczynamy od stanu 0:0, nie patrzymy na to, co było w poprzedniej partii i staramy się cały czas iść do przodu  – zdradziła Różyńska.  Pozytywny wpływ na to, jak prezentuje się drużyna z Radomia z pewnością ma powrót po kontuzji Katarzyny Skorupy. Potrzeba jednak czasu na zgranie. – Od niedawna jest z nami Kasia Skorupa. Myślę, że jeszcze wciąż się dogrywamy i wciąż próbujemy dotrzeć się na boisku. Bałagan, który jest jeszcze gdzieś w bloku i w obronie, mamy rezerwy w zagrywce i w ataku – w każdym elemencie jest jeszcze sporo do poprawy – wyjawiła przyjmująca Radomki Aleksandra Wójcik.  Zajmowane w tabeli czwarte miejsce jest jednak dla jej drużyny wynikiem poniżej oczekiwań. O cenne punkty będzie można powalczyć w Łodzi. Już w poniedziałek, 20 grudnia o godzinie 17:30 Radomka zmierzy się z ŁKS-em Commercecon Łódź. Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt że te zespoły dzieli niewielka różnica punktowa w tabeli i ŁKS dopiero co dość niespodziewanie przegrał z Energą MKS Kalisz.

Po meczu w Łodzi chyba nikt nie spodziewał się tak zaciętej walki w Hali pod Dębowcem. Wicelider tabeli z Rzeszowa w starciu z BKS-em BOSTIK prowadził już 2:0. – Wszystko wyglądało pięknie do pewnego momentu. Już któryś raz z kolei mamy przestój, moment niepewności i błędów, nie możemy zmotywować się na końcówkę, żeby skończyć trzeciego seta. Dziś taka możliwość była. Po dwóch wygranych wysoko setach, powinnyśmy go zakończyć. Niestety w kolejnej partii popełniłyśmy kilka błędów, zespół z Bielska miał więcej pewności siebie, więcej ataków skończył i zrobiło się nerwowo – przyznała środkowa Developresu Magdalena Jurczyk.  Siatkarkom BKS-u udało się odwrócić losy spotkania. Swój duży udział miała w tym Weronika Szlagowska. Jak widać uśmiechy na naszych twarzach są. Cieszymy się bardzo, że udało nam się odwrócić losy tego spotkania. Wydaje mi się, że pierwsze dwa sety to historia, zapomniałyśmy o tym i pokazałyśmy, na co nas stać. Ten punkt jest bardzo cenny, bo w tabeli jest ciasno. Nie wiem, co było przyczyną, że przegrałyśmy tie-breka. Bardzo chciałyśmy wygrać ten mecz. Nie wyszło. Mamy jeden punkt i z tego się cieszymy – podkreśliła przyjmująca. Punkt urwany wiceliderowi może być w przyszłości cenny. BKS w tej chwili plasuje się na 9. miejscu w tabeli. Jednak do zajmującego 7. lokatę  beniaminka ma tylko punkt straty.  Terminarz nie rozpieszcza jednak zespołu prowadzonego przez Bartłomieja Piekarczyka. Kolejne spotkanie BKS rozegra również na swoim boisku, ale zmierzy się z liderem tabeli i mistrzem kraju z Polic. Ten mecz odbędzie się już 19 grudnia o godzinie 12:30.

Rezultat meczu w Łodzi zdecydowanie zaskoczył. Przyjeżdżając do Sport Areny Energa MKS miała na koncie serię sześciu przegranych ligowych meczów z rzędu. ŁKS wybiegał na parkiet po spektakularnej wygranej nad BKS-em Bielsko-Biała. Ryzykowną decyzją trenera Adama Czekaja było postawienie na duet przyjmujących Karolina Drużkowska – Aleksandra Dudek, oraz powrót do Natalii Gajewskiej na pozycji rozgrywającej. Starsza w duecie przyjmujących odpłaciła się za zaufanie znakomitą grą. – Nie pozwoliłyśmy sobie na takie momenty przestojów. Jak coś się działo, to bardzo szybko reagowałyśmy. Albo robiłyśmy zmiany, albo po prostu grałyśmy z większym spokojem. Ja jestem bardzo zadowolona w tym meczu z całego zespołu. Zespół zagrał naprawdę świetnie – podkreślała w pomeczowych rozmowach Dudek. Cała drużyna dołożyła równą pracę w polu zagrywki, a to przełożyło się na wygraną 3:1 i zdobycie cennego kompletu punktów. To właśnie w ręce Aleksandry Dudek powędrowała statuetka MVP. Obie drużyny czekają trudne mecze. ŁKS w poniedziałek 20 grudnia, o godzinie 17:30 zmierzy się z E.Leclerc Moya Radomką Radom. Kaliszanki czeka konfrontacja z wiceliderem tabeli z Rzeszowa. Ten mecz zaplanowano na piątek, 17 grudnia o godzinie 17:30.

Konfrontacje mistrza z beniaminkiem bardzo często bywają ciekawe. Kibicie liczą na zaskoczenie i to, że nowa w lidze drużyna sprawi niespodziankę. Tym razem jednak, nawet pomimo nieobecności kontuzjowanej Jovany Brakocević-Canzian nic takiego nie miało miejsca. Wilczyce z Opola równiejszą walkę podjęły tylko w trzecim secie. Pomimo to wygraną 3:0 odniósł Chemik. Mecz ten niestety dla beniaminka pokazał też, jak dużo zależy w drużynie od dobrej dyspozycji przyjmującej, Regiane Bidias. Policzanki kontrolowały przebieg meczu, a świetnie serbską kapitan zastąpiła Martyna Łukasik. – Na pewno miałyśmy też i swoje słabsze momenty w tym spotkaniu, ale z każdym punktem łapałyśmy więcej pewności siebie na boisku. Wiedziałyśmy też, że będzie to cięższe spotkanie, ponieważ nie było z nami Jovany Brakocevic-Canzian. Miałyśmy świadomość, że musimy cały czas utrzymywać koncentrację, że każda z nas musi dać z siebie maksa, żeby ten mecz skończył się właśnie takim wynikiem – mówiła skromnie atakująca. Na szczęście na dyspozycję jej zespołu nie wpłynął mecz Ligi Mistrzyń w Serbii. – Wydaje mi się, że do meczu z Uni przystąpiłyśmy już zregenerowane. Nie ma też sensu rozwodzić się nad tymi podróżami, bo wiadomo, że będzie ciężko i będzie nam się to dawało we znaki. Podróże są wykańczające, ale nie możemy dać po sobie tego poznać i dalej utrzymywać naszą dobrą dyspozycję – wyjaśniła Łukasik.

Dwunasta kolejka kończyła się we Wrocławiu. Do Hali Orbita przyjechała Legionovia, która zdecydowanie jest na fali wznoszącej. Gospodynie i podopieczne Mateusza Żarczyńskiego musiały radzić sobie bez Natalii Murek. Przyjmująca i była kapitan postanowiła po odejściu swojego ojca z klubu rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron. To jednak zadziałało na #VolleyWrocław odświeżająco i większość pierwszego seta to właśnie gospodynie prowadziły. Zabrakło im jednak skuteczności w ataku. Rzut oka w statystyki pokazuje, że drużyna z Wrocławia atakowała ze skutecznością 28%, zaś zespół z Legionowa ze skutecznością 44%. Na podkreślenie zasługuje także znakomity występ Mai Tokarskiej. Doświadczona środkowa zdobyła 8 punktów i atakowała ze skutecznością 75%. Kolejna wygrana plasuje IŁ Capital Legionovię Legionowo na trzecim miejscu w ligowej tabeli.

Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON Ligi

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2021-12-14

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved