Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Poznaj mistrza – Aleksander Śliwka: Głód siatkówki błyskawicznie wraca

Poznaj mistrza – Aleksander Śliwka: Głód siatkówki błyskawicznie wraca

fot. PressFocus

Siatkówki uczył się od rodziców, z bratem rozgrywał pierwsze mecze, a gwiazdy podziwiał w telewizji i na żywo w halach. Cele stawia sobie ambitne i uważa, że bez rywalizacji nie ma rozwoju. Zarządzanie pozwoliło mu otworzyć sobie wiele ścieżek na przyszłość. Zdobytą wiedzę wykorzystuje na co dzień w drużynach, w których funkcjonuje. Czy chciałby w przyszłości pracować ze swoim największym idolem? Czego nauczyła go kontuzja? Czy rozpoznawalność daje mu się we znaki? O tym i o wielu innych aspektach swojego życia opowiedział Aleksander Śliwka.

 

Do tej pory w naszym cyklu „Poznaj Mistrza”:

 

PIŁKA DO SIATKÓWKI NIEODŁĄCZNYM ELEMENTEM ŻYCIA

Kto cię inspiruje w życiu i sporcie? Masz jakieś sportowe wzorce?

– Przede wszystkim od najmłodszych lat, moim wielkim siatkarskim idolem był Michał Winiarski. Prócz niego inspirowało mnie też wielu innych siatkarzy. To dzięki nim wychowałem się w tej dyscyplinie, emocjonowałem się nią i sam chciałem w nią grać. Chociaż historia, dlaczego zacząłem grać w siatkówkę, wzięła się z pasji zaczerpniętej od rodziców, którzy byli moimi pierwszymi wzorami. Jako bardzo mały chłopiec chodziłem na ich mecze. Potem wraz z rozwojem mojej pasji i rozpoczęciem bardziej intensywnych treningów obserwowałem tych, którzy grali na wielkich arenach światowych, europejskich, polskich. Ich wyczyny śledziłem w telewizji bądź na żywo w hali. Szczególnie podziwiałem zmagania reprezentacji Polski. Moimi wzorami do naśladowania byli ci zawodnicy, którzy zdobywali medale i odnosili sukcesy. Do ich sukcesów zawsze chciałem nawiązać jako młody chłopiec zaczynający swoją przygodę z siatkówką.

 

Masz starsze siostry i młodszego brata. Podobnie jak rodzice wszyscy uprawialiście lub wciąż uprawiacie siatkówkę. Uczyliście się tej dyscypliny wzajemnie od siebie?

– Tak, siatkówka rzeczywiście była w naszej rodzinie od zawsze obecna. Gdy jeździliśmy na wspólne wakacje nad morze zawsze graliśmy całą rodziną w siatkówkę. Piłka do siatkówki była nieodłącznym elementem naszego bagażu. Także po prostu po zajęciach szkolnych, treningach graliśmy w siatkówkę. Z młodszym bratem rzeczywiście szlifowałem podstawy siatkówki w domu. Nasze pierwsze mecze, rywalizacje odbywały się w zaciszu domowym. Pierwsze jego kroki w siatkówce były stawiane razem ze mną w naszym pokoju i oparte na wspólnej grze.

 

Wymieniłeś już swoje wzorce życiowe. Jak wspomniałeś, twoim siatkarskim idolem był Michał Winiarski, który od kilku lat pracuje jako trener. Czy chciałbyś kiedyś z nim współpracować?

– Myślę, że Michał Winiarski pokazuje, że jest na najlepszej drodze, aby zostać na tyle utytułowanym trenerem, jakim był też zawodnikiem. Osiąga już pierwsze sukcesy i naprawdę wszystkie głosy siatkarzy, którzy z nim pracują, są niezwykle pozytywne. Tak że oczywiście, jeśli będzie mi dane dalej uczyć się od niego jako trenera siatkarskiego rzemiosła, to będę bardzo szczęśliwy.

 

ZARZĄDZAnIE OTWIERA WIELE ŚCIEŻEK

Studiowałeś zarządzanie – twój wybór jest związany z zainteresowaniami, czy jest nastawiony na przyszły zawód? Chciałbyś pracować kiedyś jako manager klubu lub manager siatkarzy?

– Taki wybór był spowodowany ewentualnym dalszym kształceniem. Chciałem stworzyć sobie jak najszersze spektrum możliwości dalszego rozwoju i edukacji w różnych kierunkach. Większość sportowców chce po karierze zawodniczej zostać przy sporcie, ale ja chciałem stworzyć sobie takie warunki, w których będę mógł się dokształcać w różnych dziedzinach. Mam świadomość, że w siatkówkę gra się do pewnego momentu, a potem trzeba zająć się przyszłością swoją i swojej rodziny. Myślę, że studia magisterskie na kierunku zarządzania stworzą mi możliwości do pracy w różnych miejscach i dalszego rozwoju naukowego na wielu płaszczyznach.

 

Jak udawało ci się łączyć studia z zawodowym sportem?

– Podobnie jak wielu innych zawodowych sportowców miałem indywidualny tok nauczania. Nie mogłem uczęszczać na zajęcia codziennie, mimo że były to studia dzienne. Kiedy studiowałem w Rzeszowie, udawało mi się zaliczyć rok, grając w Olsztynie. Zaliczenia odbywały się online lub przyjeżdżałem w wolnych terminach na egzaminy. Dało się to jednak pogodzić. Z pewnością jest to możliwe, chociaż wymaga dużego poświęcenia czasu i uwagi na obie rzeczy, żeby żadnej nie zaniedbać.

 

Miałeś jakieś ulubione przedmioty? Jakie nauki ze studiów wykorzystujesz na co dzień?

– Z pewnością jeśli chodzi o zarządzanie, to wiele narzędzi, które były przerabiane na studiach, można wykorzystać w funkcjonowaniu grupy ludzi czy drużyny, w odniesieniu do ZAKSY czy do reprezentacji Polski. Jednakże nawet jeśli ktoś jest dobrze obeznany w teorii, a brakuje mu praktyki, niewiele zdziała. Praktyka, czyli funkcjonowanie w tej grupie i obserwowanie różnych ludzi, uczy zdecydowanie najwięcej.

 

Jako swoje pozytywne cechy przytaczasz m.in. ambicję, zaangażowanie i odpowiedzialność. To są twoje stałe cechy charakteru czy wykształciły się z czasem? Są jakieś cechy charakteru, nad którymi pracujesz aktualnie?

– Ja nie wiem, czy coś poza ambicją kiedykolwiek wymieniłem jako swoją zaletę, bo ciężko mi jest opowiadać o sobie. Z pewnością staram się ciężko pracować na to, aby odnieść sukces zarówno w życiu sportowym jak i zawodowym. Wiadomo, że są wzloty i upadki, ale ciągłe dążenie do celu oraz nierezygnowanie jest bardzo ważną rzeczą w moim życiu i staram się tego trzymać. Jeśli chodzi o rozwijanie swoich cech charakteru, zarówno w życiu, jak i w zawodowym sporcie jest wiele nieprzewidzianych sytuacji, które trzeba rozwiązać, dzięki czemu sami możemy się rozwijać.

 

ZASTĘPCZY KAPITAN

Pod nieobecność Bartosza Kurka w reprezentacji pełniłeś obowiązki kapitana kadry. Czy właśnie twoje poczucie odpowiedzialności za zespół było tego główną zasługą?

– To nie jest do mnie pytanie. Myślę, że kapitana wybierał na dany turniej trener. Nie przywiązywałbym dużej wagi do tego, bo w reprezentacji Polski jest wielu doświadczonych zawodników i tak naprawdę każdy z nich jest na swój sposób kapitanem, bo w mniejszym lub większym stopniu dokłada cegiełkę do tego, jak ta grupa funkcjonuje, dbając o atmosferę zarówno na boisku jak i poza nim oraz profesjonalizm każdego dnia i oczywiście wyniki na boisku. Niezwykle cenię sobie tę drużynę, bo jest tak świadoma i profesjonalna, że bycie kapitanem w niej ogranicza się do losowania przed meczem, a reszta jest wyłącznie przyjemnością. Na sam koniec chciałem jeszcze powiedzieć, że rzeczywiście to było tylko chwilowe zastępstwo, a Bartosz Kurek, który jest w świetnej formie, wróci do reprezentacji i będzie dalej kierował tą ekipą jako kapitan, bo ma wiele cech lidera.

 

W przeszłości w wywiadach opowiadałeś, że jesteś osobą przesądną. Masz swoje dzienne rytuały, bez których nie wyjdziesz z domu, nie przystąpisz do meczu?

– Kiedyś rzeczywiście przywiązywałem do tego dużą wagę, ale z roku na rok staram się wykazywać bardziej racjonalne podejście. Z roku na rok staram się skracać listę rzeczy do wykonania, bo nie wszystko da się zrealizować, a chodzi też o to, by nie zwariować. Rzeczy, na które mam wpływ, mogę zrobić czy dzięki którym poczuję się bardziej komfortowo przed meczem, wykonuję. Staram się nie przejmować i nie upatrywać porażki tym, że nie ubrałem tych konkretnych skarpet lub szczęśliwych nakolanników.

 

Wiem, że masz słabość do naleśników na słodko. Czy prócz tej potrawy są rzeczy bądź osoby, którym ulegasz, dajesz się skusić?

– Rzeczy bądź osoby (śmiech). Generalnie jeśli chodzi o jedzenie, to jestem wszystkożerny. Lubię potrawy kuchni z całego świata, zaczynając oczywiście od tradycyjnej polskiej. Natomiast będąc sportowcem, trzeba pilnować odpowiedniej diety, odżywiać się tak, aby zapewnić swojemu organizmowi najlepsze warunki do regeneracji oraz osiągnięcia jak najlepszej formy. Naleśniki nie są codziennie w moim menu, a raczej raz na jakiś czas jako posiłek po lub przed treningowy, zapewniający mi odpowiednią ilość energii.

 

KONTUZJA UCZY POKORY

Czy i jak twoja kontuzja, z którą zmagałeś się w ostatnich miesiącach, wpływa na psychikę i motywację związaną z przygotowaniem do IO?

– Motywacja jest niezmienna, a więc ogromna. Przyznaję, że kontuzja nauczyła mnie większej pokory i uświadomiła, że to nie zawsze wszystko układa się idealnie i trzeba dostosowywać się do nowych warunków. Rehabilitacja dała mi znak, że trzeba podchodzić do wszystkiego z pokorą i cierpliwością, ponieważ nigdy nie wiadomo, jaki plan los przygotuje dla nas. Zrobię wszystko, żeby wrócić i grać w pełnym wymiarze oraz starać się zapracować na powołanie do reprezentacji Polski i wyjazd na igrzyska olimpijskie. Mamy świetną drużynę, która może walczyć w Paryżu o złoto. Najważniejszym celem jest w tej chwili powrót do zdrowia, bo bez niego ciężko będzie dać reprezentacji to, co ma się najlepsze.

Zobacz również:
Aleksander Śliwka wrócił na boisko

MIŁE INTERAKCJE

Siatkówka w Polsce jest jednym z popularniejszych sportów. Czy zmagasz się z rozpoznawalnością? Kiedy nastąpił przełom rozpoznawalności i jakie masz na jej temat zdanie?

– Dotychczas zainteresowanie moją osobą było dość spore. Natomiast po sukcesie reprezentacji w minionym roku – zwycięstwie w Lidze Narodów i mistrzostwo Europy – popularność znacznie wzrosła. Ludzie naprawdę niezwykle często rozpoznają mnie na ulicy, ale w zdecydowanej większości są to pozytywne doświadczenia miłe i interakcje z kibicami. Raduje mnie, że siatkówka ma tylu kibiców w całej Polsce i cieszy się taką popularnością. Mam nadzieję, że sukcesy reprezentacji przyczynią się do jeszcze większego zainteresowania tą dyscypliną w naszym kraju.

Konkurencja, nie tylko w postaci rywali, ale też w grupie – np. na pozycji przyjęcia w naszej reprezentacji, jest nieodłącznym elementem sportu. Stymuluje do pracy?

– Oczywiście, że rywalizacja w drużynie na danej pozycji musi występować, bo ona rozwija wszystkich zawodników, którzy biorą czynny w niej udział. Rywalizacja jest motorem napędowym rozwoju i niezaprzestawania starań, aby osiągnąć wyższy poziom sportowy. W reprezentacji rywalizacja jest na najwyższym możliwym poziomie, bo na każdej pozycji mamy graczy światowego formatu, którzy zdobyli bardzo wiele na arenie międzynarodowej i nie tylko. Myślę, że jesteśmy na tyle świadomymi ludźmi, siatkarzami i profesjonalistami, że potrafimy to przekuć w taką pozytywną agresję na treningu. Proszę mi wierzyć, nie ma lepszego jakościowo treningu niż ten na kadrze. Wszyscy pomagali drużynie wejść na najwyższy poziom, co poskutkowało dobrymi wynikami. To podejście będzie dla nas ważne także w tym okresie przedolimpijskim.

 

NIENASYCONY

Twoim największym sportowym marzeniem jest zdobyć medal olimpijski. Zakładając, że to marzenie się spełni już w Paryżu, będziesz czuć jeszcze głód siatkarski?

– Oczywiście, ja przede wszystkim czuję ogromną radość z grania w siatkówkę. Podczas rehabilitacji, kiedy nie mogłem grać, niezwykle za tym tęskniłem. Wznawiając niedawno treningi już w pełnym wymiarze, niesamowicie się cieszyłem z możliwości gry. Były to dla mnie wspaniałe chwile. Wcześniej towarzyszyła nam duża intensywność grania i ogromne zmęczenie, ale przy paru dniach przerwy ten głód błyskawicznie wraca. A przy przerwie tak długiej jak moja to już skala tęsknoty i smutku z powodu braku możliwości grania w siatkówkę była nieopisana. Jeśli chodzi o moje cele, to zawsze stawiam je sobie bardzo ambitne. Zawsze ten moment, kiedy osiągasz sukces jest na tyle wspaniały i emocje jemu towarzyszące są na tyle pozytywne i silne, że chce się to przeżyć jeszcze raz i pracować ciężko, żeby wycisnąć z tej przygody i swojego zdrowia, które też nie jest nieskończone, maksimum możliwości.

 

Media są dziś tak głośne, że ich głos trudno zignorować. Czy na turniejach lub w ostatnich miesiącach, gdy rehabilitowałeś się, rezygnowałeś z telefonu, internetu, wiadomości?

– Nie zrezygnowałem w zupełności z mediów. Ja nie jestem typem człowieka, który często udziela się w social mediach. Po samej kontuzji zainteresowanie dziennikarzy moją osobą było silne. Udzieliłem wielu wywiadów, natomiast w samym procesie rehabilitacji tego nie było. Mnie taki obrót spraw jak najbardziej odpowiadał, bo w ciszy mogłem wracać do zdrowia i formy, wykonywać codzienne, żmudne ćwiczenia. To lekkie ograniczenie absolutnie było więc dla mnie na plus.

Śledzę sportowe rozgrywki, czy to siatkarskie czy to koszykówki, szczególnie NBA, która jest moją drugą pasją, cały czas. Z tego absolutnie nie rezygnuję. Mimo wielu godzin poświęconych na ćwiczenia, zawsze znajdzie się czas na pasję, a moją pasją jest sport.

Czy i jak udział takich imprezach jak plebiscyt na najlepszego sportowca bądź same igrzyska olimpijskie wpływają na nawiązywanie kontaktów, przyjaźni z ludźmi ze świata sportu, niekoniecznie samej siatkówki i niekoniecznie sportowców (mam na myśli również ludzi biznesu powiązanych ze sportem i dziennikarzy?

– Oczywiście, bal mistrzów sportu jest tego najlepszym przykładem. Jestem szczęściarzem, że byłem na tym balu już nieraz i miałem okazję poznać wiele legend i wspaniałych osobistości ze świata polskiego sportu oraz dziennikarzy sportowych, działaczy i ludzi wysoko postawionych w sporcie. Z pewnością jest to wspaniała okazja, aby wymienić się doświadczeniami czy spostrzeżeniami, porozmawiać i poznać poglądy innych ludzi. Czasami też po prostu zrobić sobie z kimś pamiątkowe zdjęcie. To zaszczyt przebywać w gronie tak wspaniałych, zasłużonych dla polskiego sportu ludzi. Mam nadzieję, że jeszcze w przyszłości będzie mi dane uczestniczyć w takim wydarzeniu.

 

Wspomniałeś, że rzadko wrzucasz coś na swój profil w mediach społecznościowych. Czy social media wpłynęły jakoś na twoją relację z dziennikarzami? Czy jest możliwa przyjaźń między sportowcem i dziennikarzem, gdy granice dziennikarstwa się nieco zacierają?

– Przyjaźń to bardzo mocne słowo i jest zarezerwowane dla nielicznych. Ja też staram się chronić swojego życia prywatnego, szczególnie teraz, gdy reprezentanci Polski w siatkówce cieszą się taką popularnością. Dziennikarz nie powinien mocno wchodzić do życia prywatnego sportowca. Oczywiście profesjonalna i pozytywna relacja z dziennikarzami jest czymś,  do czego ja dążę, i jest jak najbardziej dopuszczalna.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga, reprezentacja Polski mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, , , ,

Więcej artykułów z dnia :
2024-03-28

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved