Reprezentacja Polski siatkarzy w swoim pierwszym meczu sparingowym przed mistrzostwami świata pokonała Ukrainę 3:2. Nie był to może porywający występ biało-czerwonych, selekcjoner tłumaczył to zmęczeniem. – To był siódmy dzień z rzędu, w którym bardzo ciężko pracowaliśmy. Moi zawodnicy są wycieńczeni, dlatego po dwóch setach wymieniłem prawie całą pierwszą szóstkę. Pewne rzeczy w naszej grze mi się podobały, na pewno możemy jeszcze bardzo dużo poprawić – zdradził Nikola Grbić.
W ostatnim czasie głównym tematem był jednak stan zdrowia Wilfredo Leona i czy zdąży wyleczyć się do mistrzostw świata. Przypomnijmy, siatkarz w czerwcu poddał się operacji kolana.
Ostatecznie podjęto decyzję, że Leon nie będzie w stanie pomóc zespołowi w najważniejszej imprezie sezonu. – Gdy rozmawialiśmy po operacji Leona, jego lekarz stwierdził, że on będzie mógł zacząć znów skakać dopiero od 1 września. Wtedy już uważałem za prawie niemożliwe, by Wilfredo był w odpowiedniej formie na mistrzostwa świata. Kiedy pojawił się w Spale, byłem pozytywnie zaskoczony tym, jak szybko wraca do zdrowia. On zaczął skakać sporo wcześniej i widać było, że bardzo zależy mu na występie w mundialu. To było wspaniałe. Ale ten tydzień był ostatnim, który mogliśmy poświęcić na mocne, ostre granie sześciu na sześciu na treningach. Teraz popracujemy nad detalami, czeka nas Memoriał Wagnera i mecz towarzyski z Argentyną – mówi selekcjoner Nikola Grbić.
A gdy spytano Serba, jak Leon zareagował na wieść, że zabraknie go w mistrzostwach świata, Grbić dodał: – W takich sytuacjach najważniejsza jest jasność. Wytłumaczyłem mu wszystko i mam wrażenie, że zrozumiał moje argumenty, choć zobaczyłem też na jego twarzy zawód. Wilfredo miał możliwość, by z nami zostać, chcieliśmy dać mu kogoś do pomocy przy dochodzeniu do pełni możliwości, ale wolał udać się do domu i spędzić czas z rodziną. Wszystko jest w tej sytuacji w porządku, tu naprawdę nie ma żadnych kwasów.
W meczu przeciwko Ukrainie biało-czerwoni odnieśli zwycięstwo, ale ich gra falowała. Niepokoić mogły zwłaszcza pierwszy i czwarty set, w których nasz zespół nie potrafił sobie poradzić z niezłą grą przeciwników. Grbić dyspozycję Polaków w dużej mierze tłumaczył zmęczeniem. – To był siódmy dzień z rzędu, w którym bardzo ciężko pracowaliśmy. Moi zawodnicy są wycieńczeni, dlatego po dwóch setach wymieniłem prawie całą pierwszą szóstkę. Pewne rzeczy w naszej grze mi się podobały, na pewno możemy jeszcze bardzo dużo poprawić, ale dokładne wnioski będę miał, gdy obejrzę fragmenty spotkania na wideo. Cieszę się jednak, że wreszcie pierwszy raz od turnieju finałowego Ligi Narodów w Bolonii zagraliśmy z przeciwnikiem, a nie sami ze sobą – zakończył Serb.
źródło: przegladsportowy.onet.pl
