Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > siatkówka plażowa > Mateusz Podborączyński: Wierzyliśmy, że zagramy w finałowym meczu

Mateusz Podborączyński: Wierzyliśmy, że zagramy w finałowym meczu

fot. Kampas Sport - Kamil Pastusiak

W miniony weekend w Starych Jabłonkach rozegrano finały mistrzostw Polski w siatkówce plażowej. Rewelacją turnieju okazali się Mateusz Podborączyński i Adam Lorenc, którzy finalnie wywalczyli srebrne medale. – Wspaniała atmosfera wewnątrz turnieju powodowała, że każda minuta spędzona w Starych Jabłonkach była czystym szczęściem. Napawałem się każdą chwilą, żeby czerpać maksimum z tego, co tu i teraz – przyznał w rozmowie ze Strefą Siatkówki broniący tego duetu oraz na co dzień libero CUK Aniołów Toruń, Mateusz Podborączyński.

Mateusz, ogromne gratulacje, nazwać ciebie i Adama rewelacją finałów mistrzostw Polski, to jak nic nie powiedzieć. Opowiedz, proszę trochę o emocjach, jakie towarzyszyły wam w trakcie turnieju, gdy wskakiwaliście na drugi stopień podium i teraz, już po turnieju, mając za sobą chwilę oddechu.

Mateusz Podborączyński: Dziękuję. Bardzo miło słyszeć takie słowa. Emocje w turnieju docelowym są zawsze zdecydowanie większe. Bardzo lubię funkcjonować w takich warunkach, więc całe trzy dni były dla mnie jak ze snów. Wspaniała atmosfera wewnątrz turnieju powodowała, że każda minuta spędzona w Starych Jabłonkach była czystym szczęściem. Napawałem się każdą chwilą, żeby czerpać maksimum z tego, co tu i teraz.

Jadąc do Starych Jabłonek, mieliście całkiem niezły sezon za sobą. Często kręciliście się tuż za podium albo odrobinę niżej, wygraliście turniej w Poznaniu. Spodziewaliście się aż tak dobrego wyniku w finałach?

Cały sezon, każdy turniej, mecz, set były dla nas czymś istotnym. Zbieraliśmy doświadczenie, kodowaliśmy sobie te lekcje i staraliśmy się z biegiem czasu je wykorzystywać. Nie wiedzieliśmy, czego mamy się tak naprawdę spodziewać, bo były to nasze pierwsze mistrzostwa Polski. Natomiast wierzyliśmy, że zagramy w finałowym meczu.

Od początku wiedzieliście, że idziecie po swoje, po sukces, że to będzie dobry sezon? Czy takie myśli pojawiły się w trakcie, po którymś z turniejów, po wygranej w Poznaniu?

My z Adamem staramy się przez całe życie stawiać sobie jak najwyższe cele. Życie jest po to, żeby spełniać marzenia. Zaczynając przygotowania, powiedzieliśmy sobie, że w końcu będziemy mogli zagrać pełen sezon plażowy i nasz cel to mistrzostwo Polski. Do tego staraliśmy się każdego dnia przybliżać. Dobre wyniki z tego sezonu pozwalały nam wierzyć w ten cel.

W Starych Jabłonkach mieliście może taki moment, że poczuliście, że jesteście w stanie wygrać naprawdę dużo?

Tak. Po wygranym tie-breku z Tomkiem Jaroszczakiem i Jarosławem Lechem poczuliśmy, że to nasz czas i trzeba utrzymać w dalszych etapach chłodną głowę i wysoki poziom sportowy, bo możemy ugrać dużo.

Sam finał, czego w nim zabrakło do końcowego sukcesu? Czy może Jędrzej i Piotr byli nie do pokonania?

Uważam, że cały turniej graliśmy równo i dobrze. Natomiast sam finał oddzieliłbym już od tego zdania. Bardzo duża liczba naszych błędów, zwłaszcza na początku meczu, pozwoliła ruszyć i napędzić najlepszych siatkarzy plażowych w naszym kraju. Byliśmy cieniami siebie z całego turnieju. To był też kapitalny mecz w wykonaniu pary Brożyniak/Janiak i nie byliśmy w stanie zatrzymać tak świetnej gry rywali. Natomiast cieszę się, bo jeśli miał nam się przytrafić jeden gorszy mecz, to lepiej, że stało się to w takim etapie turnieju, a nie na początku. Moje serce raduje się także sukcesem chłopaków. Jędrzej wiele lat na to czekał. Oni zasłużyli na ten tytuł mistrzowski. Z całego serca im gratuluję.

Obaj z Adamem jesteście zawodnikami łączącymi siatkówkę halową z plażową. To halowe ogranie pomaga, czy przeszkadza na plaży?

Treningi z hali pomagają na plaży, zwłaszcza na mojej pozycji, czyli na libero. Szlifuje takie elementy, jak przyjęcie oraz obronę, które następnie mogę wykorzystać na plaży. Porady od doświadczonych trenerów, które otrzymuję do tych elementów, wykorzystuję później także w grze na piasku.

Finały mistrzostw Polski za nami, ale o odpoczynku chyba nie można mówić. Przygotowania do sezonu II ligi Aniołów Toruń już trwają. Z tą drużyną cel na ten najbliższy sezon jest chyba jeden – awans na zaplecze PlusLigi, prawda?

Na szczęście nie mam od czego odpoczywać, bo robię w życiu to, co kocham. Więc zaraz kolejna bajeczna przygoda z chłopakami w hali. Jestem wdzięczny, że trafiłem do tak cudownego klubu, w tak pięknym mieście. Klub CUK Anioły Toruń kieruje się wartościami, które ja sam wyznaję na co dzień. Staramy się tym dzielić z ludźmi, więc czuję, że to moje miejsce na ziemi. Czas wprowadzić tę drużynę wyżej, bo cały klub i miasto na to zasługuje. Dziękuję Panu Bogu za moje życie. Za to, że prowadzi mnie najlepiej przyszykowaną dla mnie drogą i jest ciągle ze mną, pomaga mi i razem tworzymy coś pięknego. Dziękuję najbardziej mamie, że mnie tak wychowała. Dziękuję dziadkowi i całej rodzinie, trenerom za wszystko, co dla mnie robią i każdej osobie napotkanej w moim życiu. To wy mnie ukształtowaliście. To wicemistrzostwo to sukces moich przyjaciół i niezliczonej liczby osób i kibiców. Każdemu z osobna z całego serca za to dziękuję.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, siatkówka plażowa

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-08-30

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved