Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > reprezentacja Polski mężczyzn > Mateusz Bieniek: Jestem zdrowy w 100%

Mateusz Bieniek: Jestem zdrowy w 100%

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Przez pierwszy tydzień po urazie wykluczone były treningi, a siłownia sprawiała mi bardzo dużo bólu. Podczas meczu brałem sporo leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych – wyjaśnia kulisy kontuzji żeber Mateusz Bieniek, środkowy reprezentacji Polski siatkarzy i PGE Skry Bełchatów. Zawodnik wraca jednak do zdrowia. Nie czuje już bólu.

Czy to była najdziwniejsza kontuzja, która ci się przytrafiła?

Mateusz Bieniek: – Chyba tak (śmiech). Nie przytrafiło mi się nigdy nic porównywalnego. To była bardzo niefartowna sytuacja, rzadko bowiem zdarzają się zderzenia, które powodują pęknięcie żeber. Nie pozostaje nic innego jak się cieszyć, że nie było przemieszczenia. W tym przypadku byłoby dużo gorzej.

Co poczułeś przy zderzeniu?

– Poczułem duży ból, przydusiło mnie na moment. Byłem jednak w stanie kontynuować grę. Zrobiłem obejście. Później, gdy usiadłem na ławce i przyłożyłem do żeber lód, ostygłem. Gdy finalnie wróciłem na boisko, nie było możliwości kontynuacji. Nie mogłem skakać.

Pierwsza myśl była o tym, czy będziesz w stanie dokończyć sezon?

– Pojawiło się podejrzenie, że mogły mi się połamać żebra. Pierwszą myślą było jednak, by dokończyć mecz, a później zastanawiać się co dalej. Miałem nadzieje, że uda mi się wrócić na tie-break, że chwilę odpocznę i ból przejdzie. Nie było na to szans. Na drugi dzień pojechałem na badania. Lekarz kadrowy stwierdził, że żebra są pęknięte i potrzebuję przerwy, bo kość zrasta się od czterech do sześciu tygodni. Dodał, że raczej nie stanie mi się już nic gorszego niż odczuwalny ból.

Jak to możliwe, że chwilę później grałeś?

– Przez pierwszy tydzień po urazie wykluczone były treningi, a siłownia sprawiała mi bardzo dużo bólu. Podczas meczu brałem sporo leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. To były spotkania o medale…

Trzeba było zagryźć zęby.

– Tak, ale nie czułem ze strony klubu żadnego nacisku. Chciałem grać, nie wyobrażałem sobie, że nie pomogę chłopakom. Z perspektywy czasu bardzo mi przykro, że nie udało nam się zdobyć medalu. Gdyby jednak podobny uraz przytrafił mi się ponownie, postąpiłbym tak samo.

Teraz jest już dobrze, prawda? Nie czujesz bólu?

– Już nic nie czuję. Wszystko się zagoiło. Jestem zdrowy w stu procentach. Po raz kolejny jestem na kadrze i pracuję. Zaczynamy wkrótce granie, jestem z tego bardzo zadowolony.

Sytuacja twoja i Wilfredo Leona zmusza do myślenia o tym, jak bardzo zawodnicy są forsowani. 

– O tym, że kalendarz jest przeładowany mówi się od dawna. Nic nie jest robione, by było lepiej. Policzyłem, że w rozgrywkach klubowych zagrałem 45 meczów, a siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z 50. To przeogromna dawka grania. Kończy się sezon, mamy chwilkę przerwy i znów wracamy na boisko. Kalendarz jest bardzo napięty, a z tego wynika duża część problemów zdrowotnych.

Sezon klubowy ma być poprzeplatany z reprezentacyjnym na wzór piłki nożnej. Imprezy rangi mistrzowskiej mogą być planowane na grudzień. Dla siatkarzy przewidziano dwa, trzy tygodnie przerwy wpisane w kalendarz. Dobry plan?

– Mam nadzieję, że doczekam tych zmian, momentu, w którym jako kadrowicze dostaniemy czas, by odpocząć. Brakuje chwil na spokojne wakacje, bycie z bliskimi w domu, zatęsknienie za siatkówką. Teraz wygląda to tak, że kończy się sezon, szybko się pakujemy, by wyjechać na krótki urlop, a po powrocie następnego dnia jedziemy na zgrupowanie. Dwa, trzy tygodnie bez niczego w kalendarzu spowodują, że będzie większy głód grania w siatkówkę, a i zdrowia więcej zostanie. Liczymy na to, że terminarz zmieni się na plus dla zawodników. Urazów jest coraz więcej i są coraz poważniejsze. Póki co wielu siatkarzy mówi o konieczności ułożenia rozgrywek na nowo, a nic się nie zmienia.

Propozycje zmian z FIVB i CEV zostały wysłane do klubów. Mistrzostwa świata w grudniu, przeplatanie Ligi Narodów z sezonem klubowym. Pytanie, czy w siatkówce, która jest bardzo zespołowym sportem, tydzień, półtora przygotowań do imprez rangi mistrzowskiej wystarczy.

– Wydaje mi się, że może wystarczyć. Z większością zawodników, którzy są w reprezentacji, trochę się już grało. To nie jest tak, że przyjeżdża się na kadrę i nikogo się nie zna. Według mnie taka zmiana jest do zrobienia. Trzymam kciuki, żeby się to udało. Nie byłby to głupi system.

Jak wróciło ci się do zmienionej kadry?

– Jest sporo nowych twarzy. Nie ma części chłopaków, z którymi grałem przez kilka lat. Pierwsze tygodnie to poznawanie kolegów i tworzenie nowej grupy. Poziom treningów jest bardzo wysoki.

To najcięższe treningi w życiu?

– Wydaje mi się, że trudniej było za Ferdinando De Giorgiego. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że po prostu jesteśmy w trudnym momencie przygotowań, kiedy siłownia jest intensywna. Siatkówki jest troszeczkę mniej niż zwykle.

*cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, reprezentacja Polski mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2022-06-04

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved