Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Malwina Smarzek-Godek o swoich problemach i wyborze nowego klubu

Malwina Smarzek-Godek o swoich problemach i wyborze nowego klubu

fot. fivb-org

– Zaczęło się rok temu. Dopadło mnie najpierw w domu, a później znienacka na treningu podczas zgrupowania w Szczyrku przed Ligą Narodów. W trakcie takiego ataku miałam duszności, ucisk w gardle, kłucie w klatce piersiowej, drętwienie kończyn. Najzwyczajniej w świecie bałam się tego, co się ze mną dziejeTrudno się cieszyć grą, gdy ciągle chce się więcej i lepiej – przyznała w wywiadzie dla PRzeglądu Sportowego Malwina Smarzek-Godek. 

Jak długo to trwało?

Malwina Smarzek-Godek:Przez Ligę Narodów, sierpniowe kwalifikacje do igrzysk, mistrzostwa Europy, a objawy wracały także przy okazji styczniowego turnieju w Apeldoorn. Na szczęście teraz już sytuacja się uspokoiła, a ja z pełną świadomością odstawiłam leki i czuję się dużo lepiej. Rok temu wyjazd zagraniczny z kadrą budził we mnie obawę, bo nie wiedziałam, co się stanie, jeśli stany lękowe dopadną mnie gdzieś w Korei Południowej czy w Chinach. Podczas sezonu we Włoszech doszłam do siebie.

Co do tego doprowadziło?

– To był efekt długotrwałego nagromadzenia się stresu, presji. Nikomu tego nie życzę. Psychiatra mówił mi, że to bardzo częste u sportowców. Zresztą Justyna Kowalczyk w głośnym wywiadzie o swojej depresji też poruszyła trudny temat problemów psychicznych. U niektórych takie objawy pojawiają się stopniowo, a ja dostałam jeden strzał, od którego wszystko się zaczęło.

Obwiniała się pani?

– I to bardzo. Brałam na siebie całą winę za to, że nie wygrałyśmy z Turczynkami w półfinale. Mieliśmy później spotkanie w kadrowym gronie, popłakałam się na nim. Wracając z hali do hotelu, w autokarze dziewczyny cały czas się mną zajmowały, pocieszały. Czułam się winna, choć w żadnym momencie ani trener, ani drużyna nie dali mi takiego poczucia. Menadżerom powiedziałam, że nie chcę podpisywać żadnego kontraktu na przyszły sezon, bo boję się, że nie podołam oczekiwaniom w dobrym klubie, będąc narażoną na ciągłą ocenę, że prędzej czy później zagram słabo i „dowiodę”, że rzeczywiście jestem tak beznadziejna jak w kwalifikacjach.

Naprawdę chciała pani zrobić sobie przerwę w karierze?

– Tak. Na szczęście menadżerowie podeszli do tego spokojnie. Powiedzieli: „Dziewczyno, zagrałaś jedne nieudane kwalifikacje. I to nawet nie cały turniej, źle poszedł ci ten jeden mecz z Turcją”. Dali mi czas, podobnie jak mój trener klubowy Marco Fenoglio. Kiedy wróciłam do Bergamo, dał mi dużo swobody podczas treningów. Mówił, żebym zeszła z boiska, wcześniej skończyła zajęcia, poszła do fizjoterapeuty. Postawił się przed pierwszym meczem ligowym po moim powrocie z Apeldoorn, gdy powiedziałam mu, że nie dam rady zagrać, że to nie ma sensu. Powiedział: „Nie ma opcji, będziesz grać”. Wpuścił mnie na boisko, a ja wykręciłam 70 procent skuteczności w ataku. Pewnie gdybym grała w polskiej lidze, trudniej byłoby mi się otrząsnąć po tamtej porażce w kwalifikacjach, bo wszystko by mi o niej przypominało. Wróciłam do Włoch, gdzie nikt mnie nie oceniał. Choć na wszelki wypadek odinstalowałam Twittera z telefonu, bo uznałam, że nie mam na tyle siły, by czytać te wszystkie wiadomości. Na Instagramie dostawałam prywatne wiadomości, w których parę osób już mi zakończyło karierę. Z perspektywy czasu wszystkim tym osobom i ekspertom jestem wdzięczna, bo mam teraz nową motywację do pracy, czuję się dużo mocniejsza. Jednak nie będę wychodzić na boisko, by za wszelką cenę udowodnić im, że do czegoś się jeszcze nadaję, lecz po to, by wygrywać.

W tym sezonie nie macie do rozegrania żadnego meczu, ale 4 czerwca rozpocznie się zgrupowanie w Szczyrku. Dlaczego pani na nim zabraknie?

– Nie trzeba się w tym doszukiwać drugiego dna. To, że brakuje większości doświadczonych zawodniczek, nie znaczy, że znowu rozgorzał jakiś konflikt. To nieprawda. Dawno nie było możliwości, żeby trener mógł spokojnie popracować z młodszymi dziewczynami, które nie grały do tej pory za często albo wchodzą do kadry. Kiedy wszystkie jesteśmy na zgrupowaniu i zbliża się turniej, większość uwagi kierowana jest w naszą stronę. Możliwość pracy z mniej doświadczonymi zawodniczkami będzie z korzyścią dla nich samych i całego zespołu. W przyszłym roku będą mogły prezentować już dużo lepszy poziom. Jeśli chodzi o mnie, to ustaliłam z trenerem, że jeśli we Włoszech będę miała możliwość normalnego treningu, to nie przyjadę na zgrupowanie. Do tego chcę korzystać z chwili wolnego, wakacji. Dlatego teraz nadrabiam zaległości, ciężko potrenuję w siłowni, a 3 czerwca mamy pierwsze testy z klubem z Novary. Z dobrych informacji – mamy też rozegrać Superpuchar Włoch z Conegliano.

Co zaważyło na decyzji o wyborze włoskiego Igora Gorgonzola Novara, a nie klubu w Chinach czy Brazylii?

– Priorytetem były dla mnie występy w Lidze Mistrzyń. Miałam propozycje z innych lig, a odrzucając je, dużo ryzykowałam. Mogło się okazać, że takiej wymarzonej oferty nie dostanę, aż w końcu pojawiła się ta z Novary. Jestem bardzo szczęśliwa, że tak się stało, bo znalazłam się w miejscu mojej kariery, o którym zawsze marzyłam. Uważam, że jestem w czepku urodzona. Dwa lata temu, przychodząc do Serie A, chciałam poznać ligę, grając w zespole ze środka tabeli. Wtedy nie byłam gotowa na to, by trafić do drużyny z pierwszej czwórki. Zanetti Bergamo było idealnym miejscem, by wdrożyć się w realia ligi włoskiej. Pokazałam się z dobrej strony i wywalczyłam sobie ofertę z Novary. Jeszcze nie do końca do mnie dociera, że zagram w tak świetnym klubie z takimi zawodniczkami. Spokojnie, palma mi nie odbiła i nie pomyślałam, że jestem najlepsza na świecie. Po prostu cieszę się tym fajnym momentem w życiu.

Włoskie kluby mocno odczują kryzys po koronawirusie?

– Myślę, że zespoły z Novary, Conegliano czy Scandicci z Magdą Stysiak w składzie nie powinny mieć problemów. Ciekawie zapowiadają się też transfery Pomi Casalmaggiore czy Monzy. Bardzo bym chciała, żeby na dobrym poziomie przetrwał mój były klub Zanetti Bergamo. Był już taki moment, że spodziewali się, że nie zdołają zbudować składy na kolejny sezon. To super miejsce do grania, więc chciałabym, żeby się uratował i chyba uda się to zrobić.

Cały obszerny wywiad Edyty Kowalczyk w Przeglądzie Sportowym

źródło: Przegląd Sportowy

nadesłał:

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved