Siatkarze reprezentacji Polski już za ponad dwa tygodnie rozpoczną walkę o olimpijski medal. Aktualnie sprawdzają swoją formę grając w Memoriale Huberta Wagnera. W piątek bez problemu pokonali Norwegię, ale jak przyznaje Łukasz Kaczmarek, ważna była obecność kibiców. – Rywal nie był wymagający, ale na pewno cieszymy się, że możemy z powrotem zagrać z kibicami, poczuć atmosferę, której niestety nie mogliśmy czuć przez ostatni rok – mówił po meczu atakujący.
Podczas Memoriału w hali pojawili się kibice, co ucieszyło siatkarzy. – Rywal nie był wymagający, ale na pewno cieszymy się, że możemy z powrotem zagrać z kibicami, poczuć atmosferę, której niestety nie mogliśmy czuć przez ostatni rok – podkreślił Łukasz Kaczmarek. Atakujący ZAKSY przypomniał, że w sezonie klubowym siatkarze triumfatora LM w Kazaniu mieli już okazję wystąpić przed publicznością. – My jako zawodnicy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle mieliśmy okazję zagrać parę miesięcy temu mecz w Kazaniu przy udziale publiczności, tylko wiadomo, że polskich fanów tam praktycznie nie było. Była tylko mała grupa z fanklubu ZAKSY, a reszta to kibice rosyjscy – powiedział.
Rywale podczas przedolimpijskiego turnieju w Krakowie nie są wymagający, ale ważne jest bycie w rytmie meczowym. – Mecze, ogrywanie się są nam potrzebne, mimo iż rywal postawił wysokiej poprzeczki. Za niecałe trzy tygodnie zaczynamy imprezę, na którą czekaliśmy parę lat. Wiadomo, że ciężko było tutaj zorganizować lepszych rywali tutaj na Memoriale z tego powodu, że te zespoły, które występują na ME mają przerwę po turnieju w Rimini, a te zespoły, które lecą do Tokio albo są już na miejscu, albo z powodów covidowych bała się przyjechać – przyznał Kaczmarek. – Trudno to ocenić, na ile jest to forma, która nas satysfakcjonuje. Wiadomo, że jeżeli rywal nie jest z najwyższej półki, to my robimy wszystko, aby grać naszą najlepszą siatkówkę. Forma ma być nie teraz, a na igrzyskach. Dla nas najważniejsze w tym turnieju jest to, że po długiej rozłące możemy spotkać się z kibicami – dodał.
Atakujący reprezentacji Polski opowiedział także o ostatnich dniach w Spale. – Dla mnie ostatnie dni w Spale były fajnie, na początku sezonu w głowie cały czas była rywalizacja o miejsce w składzie na igrzyska. Stresu było dość dużo, a teraz jak przyjechaliśmy z tą dwunastką, która jedzie na igrzyska i dwoma rezerwowymi i wiedzieliśmy, że już zmian nie będzie, to był już większy luz. W Spale ostatnio potrenowaliśmy trochę mocniej, bo teraz jest na to czas. Mamy też ten atut, że możemy być z rodzinami. Czujemy się naprawdę komfortowo – mówił Łukasz Kaczmarek. – Wszyscy znamy Vitala i wiemy, że to inteligentny człowiek, który ma świadomość, że potrzebujemy tego czasu z rodzinami, brakowało nam go. W Rimini było to coś nowego, ponad miesiąc byliśmy poza domem. My, jako zawodnicy ZAKSY dodatkowo przyjechaliśmy praktycznie prosto po zakończonym sezonie klubowym. Cieszymy się, że trener jest na tyle wyrozumiały i mogliśmy to wszystko fajnie połączyć, że bliscy mogli być z nami na zgrupowaniu, tak samo jak teraz są w Krakowie – dodał.
W sezonie ligowych Łukasza Kaczmarka ponownie zobaczymy w barwach ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, gdzie pracował będzie z Gheorghe Cretu. Obaj panowie pracowali już przed laty w Lubinie i jak podkreślił Łukasz Kaczmarek szkoleniowiec ten miał istotny wpływ na rozwój jego kariery. – Zgadza się. Ja się bardzo cieszę z tego, że po raz kolejny będę mógł współpracować z tym szkoleniowcem. Ten trener zmienił mi pozycję, dzięki niemu jestem w tym miejscu, w którym jestem i zawdzięczam mu bardzo wiele. Poza tym, że trener Cretu jest dobrym trenerem, jest też super człowiekiem. Ma bardzo dobre podejście psychologiczne, zawsze stawia drużynę na pierwszym miejscu. To dobre zastąpienie wybitnego trenera, jakim jest Nikola Grbić – powiedział.
źródło: inf. własna