Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Lukas Kampa: Wierzyłem, że mamy swoje szanse, by pokonać najlepszych

Lukas Kampa: Wierzyłem, że mamy swoje szanse, by pokonać najlepszych

fot. PressFocus

– Czy wierzyłem, że awansujemy, wygrywając wszystkie siedem spotkań? Mówiąc szczerze, nie, ale wierzyłem, że mamy swoje szanse, by pokonać najlepszych – mówił w kontekście zakończonego sukcesem reprezentacji Niemiec sezonu kadrowego Lukas Kampa. Rozgrywający opowiedział o swojej kontuzji, podsumował ostatnie miesiące w kadrze i skomentował pierwsze starcie w PlusLidze.

Aktualnie nie możesz grać z powodu kontuzji. Co się dokładnie stało?

Lukas Kampa: – Naderwałem włókno mięśniowe w łydce tuż przed pierwszym meczem kwalifikacji olimpijskich z Iranem. Niestety dojście do siebie wymaga czasu. Na ten moment nie mogę trenować – nie mogę skakać ani biegać, mogę normalnie chodzić i to wszystko. Nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie wrócę do gry, ale moje drużyny – zarówno reprezentacja Niemiec jak i Trefl Gdańsk – radzą sobie całkiem udanie bez mojej pomocy (śmiech). Na poważnie – bardzo się cieszę, że tak udanie zakończyliśmy sezon reprezentacyjny i weszliśmy w PlusLigę.

Kamil Droszyński zagrał świetne zawody. Widziałam, że bacznie obserwowałeś jego poczynania. Jak ty oceniasz jego prowadzenie drużyny?

– Tak, Kamil świetnie sobie poradził. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Z uwagi na występy reprezentacji nie mogłem oglądać na żywo wszystkich sparingów przed sezonem, ale miałem takie wrażenie, że Kamil w testach i na treningach był o wiele bardziej stremowany niż w meczu z katowiczanami. Był bardzo spokojny, nie wpadał w panikę, gdy rywale odskoczyli na dwa punkty. To był naprawdę bardzo dobry początek sezonu.

Po drugiej stronie siatki występował Łukasz Kozub, który również niegdyś bronił barw Trefla Gdańsk. Podobała ci się rywalizacja między tymi dwoma siatkarzami?

– Na boisku w każdej drużynie jest po sześciu graczy. Nie można powiedzieć, że Kamil w pojedynkę wygrał mecz, czy Łukasz sam go przegrał. We wszystkich elementach mecz stał na wysokim poziomie. Zresztą tego właśnie oczekujemy od siebie my, środowisko, kibice.

Jak podsumujesz sezon reprezentacyjny w wykonaniu reprezentacji Niemiec?

– Jeśli chciałbym pozytywnie go opisać w jednym zdaniu, mógłbym powiedzieć, że byliśmy perfekcyjnie przygotowani do najważniejszego wydarzenia sezonu. Jeśli podejść do tego bardziej realistycznie, powiedziałbym, że przez znaczącą część sezonu nie graliśmy dobrze, ale osiągnęliśmy nasz cel na końcu i to jest najważniejsze. Dlatego też wrażenia po sezonie są pozytywne. Mamy też dużą nadzieję na przyszłość.

Wierzyłeś w to, że awansujecie na igrzyska olimpijskie z grupy śmierci?

– Tak. Czy wierzyłem, że awansujemy, wygrywając wszystkie siedem spotkań? Mówiąc szczerze, nie, ale wierzyłem, że mamy swoje szanse, by pokonać najlepszych. Wiedziałem, że do pojedynków z Iranem i Kubą podejdziemy jak równy z równym. Po wygranej z Brazylią byłem pewien, że te trzy mecze również jesteśmy w stanie wygrać. Dlatego też wciąż jestem w reprezentacji Niemiec, dlatego też wrócił do kadry Georg (Grozer – przyp. red.) i wspólnie graliśmy i trenowaliśmy w lecie. To był nasz wspólny cel. Wierzyliśmy, że wywalczymy tę kwalifikację, a nawet jeśli nie uda nam się celu osiągnąć w Brazylii, to że chociaż razem możemy osiągnąć taki wynik, który da nam wysoką pozycję w rankingu. Nie było łatwo wierzyć w ten awans, patrząc na naszą grę na przestrzeni wszystkich turniejów, ale miałem takie przeczucie, nadzieję, ale czasem to wystarcza, żeby się nie poddawać. Na koniec to suma małych rzeczy spowodowała, że dziś jesteśmy w takim miejscu.

Spełniliście swoje marzenie, twoje również. Pojedziesz do Paryża?

– Mam nadzieję, że tak. Najpierw muszę wyzdrowieć, dojść do siebie po kontuzji, by w zdrowiu przystąpić do rywalizacji o igrzyska. Tylko dwunastu najlepszych pojedzie do Francji. Jeśli będę zdrowy, to mam spore szanse na swój udział w igrzyskach. Jednakże zacząłem zauważać, że niegdyś małe problemy stają się teraz już większymi problemami. Bardzo dużą wagę muszę przykładać do regeneracji, odpowiedniego przygotowania do treningu, rozciągania po nim, by unikać kontuzji. Z drugiej strony mam olbrzymią motywację do gry, do tego, by pokazać się z najlepszej strony w sezonie klubowym i ostatni raz założyć koszulkę reprezentacji Niemiec.

Ciekawa rywalizacja otworzyła się na twojej pozycji w reprezentacji Niemiec. Prócz ciebie pod uwagę od lat brany był Jan Zimmermann, tymczasem do Brazylii trener Winiarski zabrał Johannesa Tille. Zaskoczył cię ten wybór?

– To była decyzja trenera i trzeba przyznać, że to była dobra decyzja, biorąc pod uwagę to, jak Johannes grał. Czy Jan też byłby w stanie tak grać? Bardzo możliwe, że tak. Jan ma za sobą świetny sezon w Monzy. Teraz sprawdza się w Turcji. Właściwie to pierwszy raz, odkąd ja jestem w zespole, że na wielu pozycjach w reprezentacji w końcu mamy konkurencję. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, jest to trudne, ale dobre dla zespołu.

Również ekipa Trefla Gdańsk uległa niewielkim przeobrażeniom. Co o tym sądzisz?

– Aleks (Aliaksei Nasevich – przyp. red.) grał już w minionym sezonie na pozycji atakującego, więc był przygotowany do tej roli. Kewin (Sasak – przyp. red.) już wcześniej występował w Treflu Gdańsk, więc nie jest to totalnie nowa postać w drużynie. Dołączył do nas nowy libero i to faktycznie zmiana. Jednak ogólnie rzecz biorąc, mieliśmy łatwiej niż inne drużyny, gdzie faktycznie nowi gracze doszli i musieli się zapoznać z resztą składu i sztabem. Mam nadzieję, że tę przewagę będziemy umieli pozytywnie wykorzystać. Tworzymy prawdziwą drużynę, nie ma u nas osoby, która w pojedynkę mogłaby rozstrzygać wyniki spotkań. Potrzebujemy się wzajemnie i to też stale podkreśla nasz trener.

Wymieniłeś swoje oczekiwania wobec zespołu. A czego oczekujesz od siebie?

– Po piersze tego, by znów móc dystrybuować piłki do kolegów w drużynie (śmiech). Poza tym będę próbował przejąć rolę Mariusza w zespole. Nie chciałbym kopiować tego, co jemu udało się wypracować. Myślę po prostu, że dobrze sprawował się jako kapitan i też chciałbym dobrze prowadzić zespół i być później podobnie postrzegany jak on. Aktualnie staram się być na treningach, wiedzieć, co się dzieje w drużynie, nawet jeśli jeszcze nie mogę aktywnie w nich uczestniczyć. W związku z tym, że utrzymaliśmy większość składu, mamy stabilizację w zespole. Nie trzeba więc robić rewolucji, każdy wie, co należy robić i to realizuje. Ja ze swojej strony staram się służyć pomocą i poprawiać jakość treningów, gdy widzę jakieś niedociągnięcia. Ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego, jak nasza praca wygląda.

 

 

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
PlusLiga, Wywiady

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-10-24

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved