Strona główna » Liga Narodów. Problemem brak Bosković czy coś więcej? Serbki szorują po dnie

Liga Narodów. Problemem brak Bosković czy coś więcej? Serbki szorują po dnie

inf. własna

fot. volleyballworld.com

Tegoroczna Liga Narodów wciąż zbiera swoje żniwo. W sobotę Serbki ponownie zeszły z boiska pokonane, tym razem ulegając Francuzkom – 2:3. Nad mistrzyniami zbierają się ciemne chmury, a z przełamania złej passy cieszą się Amerykanki. Reprezentantki USA nadzwyczaj gładko rozprawiły się z Holenderkami – 3:0.

Wreszcie w gazie!

Na tak dobry mecz długo przyszło poczekać reprezentantkom Stanów Zjednoczonych. W sobotę podopieczne Erika Sullivana pokonały bez większych problemów Holenderki – 3:0. Niewielu mogło obstawiać taki wynik, a jednak. To kompletnie nie był dzień Europejek, które nie przypominały siebie chociażby z meczu z biało-czerwonymi.

Początek spotkania nie należał do Holenderek, które były bezradne, notując momenty przestoju. Słabość rywalek dobitnie wykorzystały żądne sukcesów Amerykanki. Siatkarkom z USA dość szybko przyszło zbudowanie bezpiecznej przewagi – 12:8. Błędy natomiast nie pomagały Holenderkom w gonieniu rezultatu – 20:14. Cały zespół zza oceanu grał wyśmienicie. Prym wiodła Logan Eggleston, Swoje 'pięć’ minut miały również Idiege, Skinner oraz Franklin, które regularnie punktowały. Zwycięstwo dał Amerykankom autowy atak Dambrink – 25:18.

Zniechęcone niepowodzeniem Holenderki starały się wrócić do meczu w drugim secie. Nie było to jednak łatwe. Znów wypracowana na dystansie przewaga sprawiała, że pretendentem do prowadzenia 2:0 było USA. Kapitalnie spisywała się Madisen Skinner, która wraz z Eggleston przechyliły szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny. Nie do zatrzymania była też Rettke, która korzystała ze swoich dobrych warunków fizycznych. Mimo wszystko był to najciekawszy, a zarazem najlepszy w wykonaniu Holenderek set – 22:25. Ciężar gry wzięła na siebie Helena Kok, której kroku dotrzymywała jedynie Marije Ten Brinke.

Trzecia część meczu miała wyłącznie jedną bohaterkę. Aż 7 punktów udało się zdobyć rozpędzonej Danie Rettke. Środkową nieustannie wspierała Sarah Franklin – 25:19. Pojedyncze udane akcje Iris Vos i Elles Dambrink nie były większym zagrożeniem dla Amerykanek.

Holandia – Stany Zjednoczone 0:3
(18:25, 22:25, 19:25)

Składy zespołów
Holandia: Brinke (8), Aalen (1), Daalderop (3), Kok (9), Strutt (5), Dambrink (11), Jasper H. (libero) oraz Van De Voose (1), Vos (7), Konijnenberg
Stany Zjednoczone: Skinner M. (13), Igiede (4), Rettke (12), Franklin (9), Kaahaaina-Torres (3), Eggleston (14), Rodriguez (libero) oraz Butler (2), Fairbanks (1), Jones-Perry, Lednicky (1)

Seria nieszczęść

Powrót Zorana Terzicia na białym koniu miał być niczym wybawienie, po nieudanych wojażach Giovanniego Guidettiego. Tak się jednak nie stało. Europejskie hegemonki ostatnich lat, a także wciąż aktualne mistrzynie świata uległy w sobotę Francuzkom – 2:3. Statystyka tym gorsza, że Serbia dotychczas przegrała wszystkie spotkania i zajmuje ostatnią lokatę. W niedzielę drużyna powalczy jeszcze przed własną widownią z reprezentacją Polski.

Już w pierwszych minutach Trójkolorowe zaczęły stawiać warunki faworyzowanym gospodyniom turnieju. Choć te miały szanse, to i tak nic początkowo nie wskazywał na nie – 4:6, 8:10. W ataku szalała Helena Cazaute, wspierana przez Iman Ndiaye. Po ataku Vanja Ivanović był już jednak remis – 11:11. Serbki błysnęły serią. Asem serwisowym popisała się Maja Aleksic – 14:12. Po przerwie za ciosem poszła Nikoleta Perović, a rezultat ponownie zaczął się rozjeżdżać 16:13. Finalnie lepsze okazały się Serbki, zwyciężając 25:21. Druga partia potoczyła się zupełnie inaczej. Francuzki, podrażnione po inauguracyjnym starciu, raz jeszcze podjęły rękawice. Był to ich moment, z którego udało im się skorzystać, doprowadzając do remisu 1:1 – 25:16.

Skrajności

Wysoka wygrana Francuzek w drugim secie dała się Serbkom mocno we znaki. Falowania ciąg dalszy, bowiem przeciwniczki popadły ze skrajności w skrajność. Droga od bohaterek po rolę statystek jest dość krótka. Podopieczne trenera Terzicia od początku narzuciły własne tempo – 4:2, 7:4, 14:8, 16:10. Rewelacyjnie spisywała się Hena Kurtagić, punktująca w każdym elemencie. Na wyróżnienie zasłużyły także Ivanović oraz Bukilić, choć tak naprawdę cały zespół grał jak z nut. Po ataku Niny Cajić gospodynie turnieju znów objęły prowadzenie – 25:16, będąc o krok od wygranej.

Przeciwniczki nie dały jednak odebrać sobie szansy na zwycięstwo. Francja ponownie ruszyła do boju, a czwarty set także należał do jednostronnych. Tym razem szwankowała gra Serbek. Dalej świetnie prezentował się duet Ndiaye – Cazaute. Cenne 'oczka’ dokładała też Sabine Haewegene – 25:15. O losach spotkania zadecydował więc zacięty tie-break, gdzie żadna ze stron nie miała zamiaru odpuszczać. Ostatecznie jednak raz jeszcze skuteczniejsze okazały się Francuzki, cieszące się z bezcennej wygranej z mistrzyniami globu – 15:13.

Francja – Serbia 3:2
(21:25, 25:16, 16:25, 25:15, 15:13)

Składy zespołów
Francja: Cazaute (26), Ndiaye (22), Fanguedou (5), Sylves (6), Selosse (2), Haewegene (12), Gelin (libero) oraz Stojiljkovic, Rotar (3), Ngolongolo
Serbia: Dangubić (6), Kurtagić (12), Aleksić (14), Bukilić (9), Perović (3), Ivanović (15), Jegdić (libero) oraz Osmajic (3), Mirković, Milenković, Cajić (3), Kirov, Tica

Zobacz również:

Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów kobiet 2025

PlusLiga