Tegoroczna Liga Narodów siatkarek rozkręciła się na dobre. Po dwóch tygodniach zmagań część zespołów może już się pożegnać z finałami. Na szczycie wciąż pozostają Włochy. Mistrzynie olimpijskie z Paryża dotąd nie przegrały ani jednego spotkania. Tuż za nimi czają się Polska i Brazylia. W czubie jednak duży ścisk, a Turcja i Japonia dalej mają zakusy na więcej.
Od zwycięstwa do zwycięstwa
Swoją niesamowitą serię kontynuują Włoszki, które po dwóch tygodniach nie schodzą z topu i jako jedyne mogą się poszczycić tytułem niepokonanych. Podopieczne Julio Velasco mają na koncie 22 punkty. Ponadto mistrzynie z Paryża oddały przeciwniczkom wyłącznie pięć setów. Dobiegający już końca tydzień Włoszki rozpoczęły od wygranej z Bułgarkami – 3:1, później pokonały do zera Tajki. Wyzwaniem okazał się mecz z Japonkami, który zakończył się wynikiem – 3:2. Na osłodę Egonu i spółka pokonała jeszcze Chinki, nie oddając Azjatkom ani seta. Na dobrą sprawę zespół jest już pewny awansu do Final Eight, a jednocześnie prezentowana forma stawia Włoszki w roli pretendentek do tytułu mistrzyń świata.
Drugie miejsce zajmują biało-czerwone, które w Belgradzie radziły sobie różnie. Polska kadra i tak z góry miała zaklepane miejsce w finałach, które odbędą się w Łodzi, niemniej dobrze jest prezentować się dobrze od początku do końca. Zawodniczki Stefano Lavariniego zaczęły od wymęczonego zwycięstwa z Holenderkami – 3:2. Później pokonały będące w przebudowie Amerykanki – 3:1, a następnie Niemki – 3:0. To właśnie spotkanie z siatkarkami znad Odry okazało się tym najlepszym w wykonaniu drużyny, która imponowała w każdym elemencie. Na zakończenie turnieju biało-czerwone czekało jeszcze starcie z gospodyniami turnieju, Serbkami. Niegdyś taki mecz określać można było mianem hitu, co aktualnie nie jest zgodne z prawdą. Spotkanie zakończyło się wygraną Polek 3:1, dopisując 21 punkt na koncie.
Symboliczne podium zamyka Brazylia. Canarinhos mogą się poszczycić dorobkiem 20 punktów, zatem wszystko jest jeszcze otwarte. Odmłodzona kadra Ze Roberto daje radę, wygrywając wszystkie spotkania w drugim tygodniu zmagań. Wszystko zaczęło się od pokonania Belgijek – 3:1. Później przyszły spacerki z Kanadyjkami i Dominikankami – oba 3:0. Na koniec drużyna w hicie pokonała Turcję – 3:1, wskakując do ścisłego topu.
Ósemka wyklarowana?
Miejsce w czołowej trójce straciła Turcja. Zespół prezentował się dobrze, ale na finiszu porażka z Kanarkami mocno dała się im we znaki, a stracone punkty były już nie do odrobienia. Mimo wszystko podopieczne Daniele Santarelliego mierzą wysoko. Obecnie mają na koncie 19 punktów i zaledwie 1 porażkę, także tanio skóry nie sprzedadzą. Kolejne są Japonki, które o drugim tygodniu raczej chciałyby jak najszybciej zapomnieć. Reprezentantki z Kraju Kwitnącej Wiśni przegrały nie tylko z Włoszkami, ale także dość niespodziewanie z Chinkami – 3:1. Suma 18 punktów na koncie robi jednak dalej wrażenie. Tym samym Japonia zamyka ścisłą czołówkę, która do końca ma zamiar bić się o najwyższe lokaty, chcąc zapewnić sobie dogodne rozstawienie.
Do ósemki, na ten moment łapią się jeszcze trzy ekipy. Są to Chinki, które odrobiły lekcję z poprzedniego tygodnia i tym razem wyszły na + 3. Jedyną porażkę odnotowały na sam koniec w starciu z faworyzowanymi Włoszkami. Niedosyt mogą czuć siódme Niemki, które poza porażką z Polkami, podzieliły się punktami ze falującymi w tym sezonie Holenderkami – 2:3. Tutaj również wiele wydarzyć się może, a grono aktualnych finalistek domykają Amerykanki. Reprezentacja USA fatalnie weszła w turniej, o czym świadczy zaledwie 11 punktów. Odmłodzony zespół nie spisał się na medal, ale teraz pomału odrabia straty, mając nadzieję na łódzki turniej.
Matematycznie wygląda to słabo
W rezerwie pozostają takie reprezentacje jak Czechy, Dominikana czy Francja, które mają po 9 lub 10 'oczek’. Ten tydzień okazał się kluczowy, bowiem dwie porażki nie zdołały im zbytnio zepsuć dogodnego do ataku położenia. Fatalne turnieje mają za sobą aspirujące drużyny ze Starego Kontynentu, które miewają swoje problemy w tym sezonie. Chodzi tu o Holenderki i Bułgarki, które wygrały zaledwie po jednym spotkaniu i to w dodatku ostatnim. Nie był to ich tydzień, a czołówka wyraźniej odjechała. Straty próbuje odrabiać także Belgia, ale 8 punktów to bardzo niewiele. Podobnie jak niewielkie są szansę na awans, bowiem większość z zespołów musiałaby przegrać wszystkie swoje spotkania z kretesem.
Kanadyjki oraz Tajki przegrały wszystkie spotkania w drugim tygodniu i zaczynają szorować po dnie. Po raz pierwszy z wygranej cieszyły się natomiast Koreanki, pokonując Kanadyjki – 3:2, niemniej to wciąż za mało. Prawdziwą sensacja jest sam dół tabeli. Tam znajdują się bowiem mistrzynie świata, które są zagrożone spadkiem. Powrót na ławkę trenerską Zorana Terzicia miał poprawić sytuację, tymczasem jest tylko gorzej. Coraz więcej mówi się o złym podejściu szkoleniowca do swoich podopiecznych. Na dodatek poza składem ponownie znalazła się Tijana Bosković, bez której zespół nie jest w stanie się przełamać. Problemy się piętrzą, a frustracja sięga zenitu. Serbki jak dotąd nie wygrały ani 1 meczu.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów kobiet 2025