Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga mężczyzn > I liga M: Kształtuje się czołówka, pierwszy punkt SMS-u

I liga M: Kształtuje się czołówka, pierwszy punkt SMS-u

fot. FIVB

Za nami kolejna seria gier w I lidze mężczyzn. W większości meczów wygrywali faworyci. Do podziału łupów doszło tylko w dwóch spotkaniach. Po pierwszy punkt w rozgrywkach sięgnął SMS PZPS Spała. Na czele wciąż jest MKS Będzin.   

Na czele tabeli jest MKS Będzin, który przed własną publicznością rozprawił się z Krispolem Września. Do wygranej potrzebował trzech setów, a trochę walki było jedynie w trzecim z nich. Goście wygrali rywalizację w bloku, ale zabrakło im skuteczności w ataku. Z taką na poziomie 33% trudno było im powstrzymać faworyta.

W ich szeregach zabrakło lidera, a po drugiej stronie siatki takim był Mateusz Frąc, który wywalczył 18 punktów. – Takie mecze są najtrudniejsze, bo wszyscy oczekują od nas, że będzie 3:0. Każdy inny wynik byłby niespodzianką. Zawsze w takich meczach pojawi się jeden set, w którym jest nerwówka. Cieszy, że w trzecim secie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę – stwierdził atakujący MKS-u Mateusz Frąc.

Trwa dobra passa Mickiewicza Kluczbork, który u siebie odprawił z kwitkiem Exact Systems Norwida Częstochowa. Goście ambitnie walczyli, ale to gospodarze dyktowali warunki gry. Ich przewaga zaczynała się na zagrywce (9 asów), a kończyła w bloku (11 czap). Pierwszoplanową postacią w ich szeregach był Mateusz Linda, który zgromadził na swoim koncie 15 punktów, zaś wśród przegranych nie było zawodnika, który dobrnąłby do dwucyfrowej zdobyczy.

Niespodzianki nie sprawił BAS Białystok, który w miniony weekend przegrał we własnej hali z Chemeko-System Gwardią Wrocław. Podopieczni Krzysztofa Andrzejewskiego tylko w trzecim secie znaleźli skuteczny sposób na powstrzymanie faworyta. Dotrzymywali mu kroku w ataku, ale już w bloku wrocławianie uzyskali znaczącą przewagę (11 czap). Mimo że dwoił się i troił Jędrzej Goss, to jego dobra postawa to było zbyt mało. Pierwsze skrzypce u gości grał Michał Godlewski, który zgromadził na swoim koncie 23 punkty. – Bardzo fajnie graliśmy w dwóch pierwszych setach. Ciężko jest utrzymać koncentrację na obcym terenie. Najważniejsze, że wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty – ocenił w mediach klubowych Jan Fornal, przyjmujący Gwardii.

Na zwycięską ścieżkę wróciła Visła Proline Bydgoszcz, która we własnej hali wygrała z Legią Warszawa. Moment słabości przytrafił się jej w trzeciej odsłonie, ale do podziału łupów nie dopuściła. Goście skuteczniej spisywali się w bloku (12 czap), ale z atakiem na poziomie 35% trudno było im pokusić się o korzystniejszy wynik w Bydgoszczy. Prym w szeregach gospodarzy wiódł Maciej Krysiak, który wywalczył 22 oczka, natomiast po drugiej stronie siatki 14 punktów na koncie zgromadził Bruno Romanutti.

Okazji na umocnienie się w czołówce nie wykorzystała Avia Świdnik, która musiała u siebie uznać wyższość KPS-u Siedlce. Mimo że prowadziła już 2:1, to przegrała w tie-breaku. Podopieczni Mateusza Grabdy słabiej spisali się w ataku od rywali (46% skuteczności), ale dobra postawa w bloku i na zagrywce pozwoliła im przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ich liderem był Przemysław Kupka, który zdobył 26 oczek, zaś gospodarzom nie pomogło 29 punktów Mateusza Rećko. Świdnik jest trudnym terenem. Są tu wspaniali, głośni kibice i trudno się tutaj gra. Po drugie, Avia to mocny zespół jeśli chodzi o personalia. Tym bardziej cieszy, że na tym trudnym terenie wywalczyliśmy bardzo cenne dwa punkty – ocenił szkoleniowiec gości, Mateusz Grabda.

Ważną wygraną przed własną publicznością odniosła Olimpia Sulęcin, która pokonała AGH AZS Kraków. Przyjezdni mogą odczuwać niedosyt, bo dwie partie przegrali po batalii na przewagi. Nie pomogło im aż 17 bloków, bowiem podopieczni Łukasza Chajca lepiej spisali się na zagrywce (7 asów). Mieli w swoich szeregach Filipa Frankowskiego i Grzegorza Turka, którzy łącznie na swoim koncie zgromadzili 39 punktów. Próbował im odpowiadać duet Bartosz Gomułka/Karol Borkowski, ale to było za mało, aby ekipa z Małopolski doprowadziła do podziału łupów. – Walczyliśmy do końca i to nam się opłaciło. Krakowianie prowadzili dwoma, trzema punktami, ale w końcówce nasze doświadczenie i trochę szczęścia zaważyło na tym, że wygraliśmy za 3 punkty – w Radiu Zachód stwierdził libero gospodarzy, Damian Sobczak.

Blisko pierwszej wygranej był SMS PZPS Spała, który prowadził już u siebie z Astrą Nowa Sól 2:0, ale w żadnej z trzech kolejnych odsłon nie potrafił przypieczętować wygranej. Na przestrzeni całego meczu żadna z drużyn nie osiągnęła przewagi na siatce, ani też w polu serwisowym. Do sukcesu beniaminka poprowadzili Tomasz Pizuński i Bartosz Kowalczyk, którzy łącznie zdobyli 44 punkty, natomiast wśród spalskiej młodzieży wyróżnił się Igor Rybak, który zapisał na koncie 23 oczka. Jeden zdobyty punkt nie poprawił jednak sytuacji SMS-u, bo nadal zamyka on ligową tabelę. – Był to nasz najsłabszy mecz w tym sezonie, a jednak potrafiliśmy rozstrzygnąć go na swoją korzyść. W trzech ostatnich setach zagraliśmy może nie koncertowo, a przyzwoicie. To wystarczyło – zaznaczył w Gazecie Lubuskiej trener Astry, Norbert Śron.

Ważną wygraną u siebie odniosła Lechia Tomaszów Mazowiecki, która potrzebowała trzech setów, aby pokonać Chrobrego Głogów. Najwięcej walki było w trzeciej odsłonie, ale gościom nie udało się przedłużyć spotkania. Mimo że nie odstawali od rywali w ataku, to nieco słabsza postawa na zagrywce i w bloku wystarczyła, aby ponieść porażkę. Nie pomogło im też 21 oczek Krzysztofa Rykały. Za to pierwsze skrzypce w tomaszowskiej ekipie zagrał Mateusz Piotrowski, zdobywca 16 punktów.

Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2022-10-24

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved