PGE Skra Bełchatów przegrała we własnej hali 0:3 z Barkomem Każany Lwów. W dwóch pierwszych setach o wyniki zadecydowała walka w końcówkach, ale w trzeciej partii przyjezdni potwierdzili, że tego dnia są w lepszej dyspozycji. – To jest duży smutek, duży ból, że drużyny tutaj przyjeżdżające nie boją się. Nikt się nie boi tu przyjechać i mają po prostu duży luz – powiedział po meczu Jędrzej Gruszczyński.
– U nas widać już napięcie, że play-off ucieka, że każdy mecz jest o życie – dodał libero bełchatowskiego zespołu. – Musimy się do tego dostosować i spróbować walczyć, bo myślę, że pierwsze dwa sety nie pokazały naszej złej siatkówki. Nie wykorzystaliśmy swoich szans.
– Jakby ten pierwszy set był dla nas, to mogłoby to inaczej wyglądać. Pierwszy set jest przegrany – wiadomo, że trochę inne emocje przychodzą. W drugim znowu na przewagi i w trzecim przeciwnik ucieka dosyć szybko i nie byliśmy w stanie dogonić – analizował spotkanie Gruszczyński. Libero PGE Skry zapowiada, że zespół będzie walczył i nikt nie zamierza się poddawać póki piłka w grze.
– Na gorąco mogę powiedzieć, że nie wykorzystaliśmy swoich szans, popełniliśmy za dużo błędów i pozwoliliśmy przeciwnikowi napędzić się, bo to pokazał pierwszy set. Ryzyko na zagrywce było za wysokie, liczba błędów spowodowała, że wszystko się odwróciło przeciwko nam – ocenił Radosław Kolanek, drugi trener PGE Skry Bełchatów. – Trzeci set pokazał, że wynik nas przygniótł. Całkowicie straciliśmy na boisku pewność siebie. Gratulacje dla zespołu ze Lwowa, bo zagrali na swoim poziomie, wykorzystali nasze błędy i dlatego ten mecz tak się skończył.
– Nie ma innej drogi, innego sposobu myślenia, że mogłoby nas nie być w play-off. Będziemy robić wszystko, żeby się z tego ponieść i ten cel osiągnąć – zapowiedział Kolanek. – Nasza gra faluje. Jesteśmy w takim momencie, że na pewno sytuacja z tyłu głowy gdzieś siedzi.
źródło: opr. własne, skra.tv