Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga mężczyzn > Jarosław Macionczyk: Nie myślałem, że tak długo będę grał w siatkówkę

Jarosław Macionczyk: Nie myślałem, że tak długo będę grał w siatkówkę

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Na poziomie PlusLigi grałem ładnych parę lat, ale większość czasu spędziłem w pierwszej lidze. Zero meczów w reprezentacji, ale miałem bardzo dużą konkurencję. Nie ma czego żałować – powiedział Jarosław Macionczyk, który obecnie jest jednym z filarów MKS-u Będzin.

Jarosław Macionczyk jest jednym z najstarszych siatkarzy występujących na polskich parkietach. Ma już 44 lata, a mimo tego wciąż jest w wyśmienitej formie. Przez ostatnie lata w siatkówce dużo się zmieniło, a coraz starsi zawodnicy z powodzeniem grają chociażby w I lidze. – Jak zaczynałem przygodę z siatkówką w Radlinie to w tamtym czasie grało się do 30-32 roku życia. W tym wieku było się już dziadkiem… Gdy byłem w ostatniej klasie podstawówki czy w pierwszej liceum to w ogóle nie pomyślałbym o tym, że tak długo będę grał w siatkówkę na poziomie ligowym – stwierdził  Jarosław Macionczyk.

Nie było mu jednak dane walczyć o najwyższe laury. Jak tylko wprowadzał swój zespół do ekstraklasy, wracał natychmiast na niższy szczebel. Można powiedzieć, że ma w sobie coś z bumerangu, natychmiast wraca na swoje miejsce, czyli do I ligi, gdzie jest królem siatkarskich parkietów. – Mam na koncie cztery awanse do PlusLigi i 6 finałów play-off. Dwa razy awansowałem z BBTS-em i po razie z Treflem Sopot oraz Aluronem. Fakty nie kłamią, po tych awansach nie dane mi był zagrać w PlusLidze. Prawie 10 lat temu grałem w Kętach, a to było blisko domu, czyli Bielska. Wtedy urodziło mi się drugie dziecko i pomyślałem sobie, że trzeba postawić na coś innego. No i pojawiła się oferta z Zawiercia. W Aluronie tworzyła się wielka siatkówka, był plan na awans i został on zrealizowany. Grałem tam dwa sezony i w tym drugim świętowaliśmy PlusLigę. Prezes Kryspin Baran stworzył fajny zespół, ale już w gronie najlepszych ekip nie dane mi było zagrać – przypomniał doświadczony rozgrywający.

Klątwa związana z awansami miała być przełamana rok temu w BBTS-ie Bielsko-Biała, gdzie grał łącznie przez siedem sezonów. Wywalczył z drużyną kolejny awans, ale zamiast grać w PlusLidze przeniósł się do MKS-u Będzin. – W 2017 roku wróciłem do Bielska po czteroletniej przerwie. Rok później spadliśmy z PlusLigi, ale klub chciał za 3-4 lata wrócić do niej. W 2021 przegraliśmy rywalizację z Lublinem, ale w kolejnym roku mieliśmy bardzo fajny finał z Będzinem i awansowaliśmy. To mi się podobało, że było bardzo dużo sportowej rywalizacji. Ten awans to miała być klamra spinająca moją karierę. Planowałem zakończyć moje granie w Bielsku, powiedziałem zresztą, że zamykam karierę awansem. Ale były małe nieporozumienia w klubie i zmieniłem zdanie. No i pojawił się Będzin. Przeniosłem się do klubu, gdzie mam mnóstwo znajomych, gdzie chciałbym zrobić kolejny awans – zaznaczył zawodnik.

Macionczyk nie dostąpił największych zaszczytów w polskiej siatkówce, ale nie żałuje, że w trakcie 25 lat wyczynowego grania znany był głównie z ligi. – Na poziomie PlusLigi grałem ładnych parę lat, ale większość czasu spędziłem w pierwszej lidze. Zero meczów w reprezentacji, ale pamiętajmy, że miałem bardzo dużą konkurencję. Na mojej pozycji był Łukasz Żygadło, Piotrek Lipiński i było trudno się przebić. A potem mieliśmy erę Pawła Zagumnego, który został mistrzem świata. Nie ma czego żałować – zakończył Jarosław Macionczyk.

źródło: Dziennik Sport, inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-02-22

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved