Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Jakub Popiwczak: Miałem z tyłu głowy, że rok temu też tak się to zaczęło

Jakub Popiwczak: Miałem z tyłu głowy, że rok temu też tak się to zaczęło

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Nie załamywaliśmy się, nawet będąc kilka punktów z tyłu w pierwszym i drugim secie, zawsze potrafiliśmy wrócić. To jest to, co cechuje te najlepsze drużyny. Nawet po dwóch wygranych partiach miałem z tyłu głowy, że rok temu też tak się to zaczęło, więc cały czas trzeba być czujnym i fajnie, że ten trzeci set domknęliśmy w takim stylu – mówił po pierwszym meczu ćwierćfinałowym libero Jastrzębskiego Węgla, Jakub Popiwczak.

Czy Jastrzębski Węgiel czuł presję przed pierwszym spotkaniem ćwierćfinałowym? Nie było jej widać wcale… 

Jakub Popiwczak: – W naszym klubie presja jest zawsze – nieważne czy się gra rundę zasadniczą, czy play-off. Każdy mecz trzeba wygrywać. W tym pierwszym meczu rywalizacji o półfinał graliśmy bardzo dobrze. Nie pozostawiliśmy żadnych złudzeń, w jakim celu gramy w siatkówkę. Może nie zaczynaliśmy najlepiej setów, ale szybko wychodziliśmy z tych chwilowych problemów. Później odpaliliśmy naszą siatkówkę i narzuciliśmy swój rytm rywalom. Bardzo dobrze, że dla nas tak play-off się zaczął, szczególnie mając na uwadze to, jak rok temu go zaczęliśmy.

Drugi rok z rzędu podchodzicie to tego najważniejszego etapu rywalizacji w PlusLidze i waszym przeciwnikiem jest Trefl Gdańsk. Wspominając zeszłoroczną rywalizację i tę niespodziewaną porażkę w pierwszym spotkaniu, miałam wrażenie, że tym razem bardzo chłodno przystąpiliście do tego spotkania – nie cieszyliście się za bardzo, nie dołowaliście przegraną akcją, tylko myśleliście o kolejnej. Taki był plan?

– Myślę, że to jest najlepsze nastawienie. Choć każdy zawodnik ma swoją specyfikę – jedni są trochę bardziej uśmiechnięci, inni w ogóle się nie uśmiechają, ale cieszę się, że właśnie ten zbiorowy nastrój było też widać. Nie załamywaliśmy się, nawet będąc kilka punktów z tyłu w pierwszym i drugim secie, zawsze potrafiliśmy wrócić. To jest to, co cechuje te najlepsze drużyny. Nawet po dwóch wygranych partiach miałem z tyłu głowy, że rok temu też tak się to zaczęło, więc cały czas trzeba być czujnym i fajnie, że ten trzeci set domknęliśmy w takim stylu.

Trefl Gdańsk to jedna z najlepszych drużyn, a w pierwszym meczu ćwierćfinałowym mieli ogromny problem z przyjęciem waszej zagrywki. To był klucz do wygranej?

– Chłopaki naprawdę świetnie zagrywali – Stephen, Tomek, Jurij (kolejno: Boyer, Fornal, Gladyr – przyp. red.), ostatnimi czasy też Trevor (Clevenot – przyp. red.). Nawet Musti (Moustapha M’Baye – przyp. red.) ustrzelił kilka asów. To jest nasza siła. Fajne momenty dla nich i dobrze widzieć ich w tak dobrej formie, cieszących się tym, co robią. Jest to ważne i budujące.

Ty pamiętasz, gdy już od ćwierćfinału rywalizacja toczyła się do trzech wygranych. Według ciebie to dobry pomysł?

– Czasami narzekamy na natłok spotkań, bo jest ich sporo, nie ma co ukrywać, ale z drugiej strony dla siatkówki, dla dyscypliny jest to świetna sprawa, że play-off od samego początku grany jest do trzech zwycięstw. Rok temu w PlusLidze było widać mnóstwo walki, dobrych spotkań na wysokim poziomie, zespoły z niższych pozycji w tabeli prezentowały się wyśmienicie i były blisko wyeliminowania faworytów – gdańszczanie nas, olsztynianie PGE Skrę Bełchatów. Był taki niedosyt, że te serie nie trwają dłużej, a grania nie ma więcej. Później półfinały też były do dwóch zwycięstw. A w tym sezonie walka będzie trwała dłużej. Myślę, że zobaczymy dużo dobrej siatkówki. Na razie może tego nie widać, ale podsumowując – to dobrze dla dyscypliny.

Odnośnie do waszego awansu do finału Ligi Mistrzów. Gdyby ktoś ci dziś powiedział, że jedną rzecz możesz mieć na pewno, co wolałbyś bardziej – zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy mistrzostwo Polski?

– Zwycięstwo w Lidze Mistrzów, bo być może jeszcze przez kolejnych dziesięć lat pogram w PlusLidze i co roku będę walczył o to trofeum. Z Ligą Mistrzów bywa tak, że ma się szansę tylko raz w życiu. Można być świetnym zawodnikiem i nigdy nie zagrać w finale. Różne są koleje losu. Niektórzy wielcy gracze w ogóle nie mieli szansy spróbować swoich sił w finale, inni mieli okazję wygrać ją już kilka razy. Wielka szansa i na ten moment tak bym odpowiedział.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-04-09

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved