Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Siatkarska Liga Narodów > Grzegorz Ryś o Lidze Narodów w „bańce”

Grzegorz Ryś o Lidze Narodów w „bańce”

fot. CEV

– Cały cykl ma trwać około 40 dni. To olbrzymia ilość czasu, w którym zawodnicy i trenerzy będą musieli przebywać razem w jednym miejscu. W tym roku Ligę Narodów wygra zespół, który najlepiej będzie przygotowany mentalnie – powiedział o tegorocznej Lidze Narodów Grzegorz Ryś.

Jak pan ocenia pomysł rozegrania Ligi Narodów w bańce?

Grzegorz Ryś: Jest to prawdopodobnie najrozsądniejszy sposób, aby Ligę Narodów rozegrać. W planie jest ponad 130 spotkań, a jakiekolwiek zaburzenie ich rytmu mogłoby wpłynąć na cały turniej. Bez wątpienia będzie to wyzwanie logistyczne, bo wiadomo, że wszystkie mecze nie mogą odbyć się w jednej hali. Musi być kilka obiektów. Bardzo logiczny wydaje się też pomysł, aby całe rozgrywki były rozgrywane w jednym kraju, bo podróże między państwami czy kontynentami mogą być niemożliwe. Jest sporo plusów takiego rozwiązania, ale są też minusy.

A do tych minusów co by pan zaliczył?

– Przede wszystkim długość całego cyklu. Skoro jest tyle meczów do rozegrania, to nie da się ich rozgrywać codziennie, bo żaden organizm nie wytrzyma takiego natężenia meczów. Cały cykl ma trwać około 40 dni. To olbrzymia ilość czasu, w którym zawodnicy i trenerzy będą musieli przebywać razem w jednym miejscu. Zgadzam się z trenerem Nawrockim, który powiedział, że w tym roku Ligę Narodów wygra zespół, który najlepiej będzie przygotowany mentalnie, czyli poradzi sobie z trudami przebywania przez długi okres w jednym miejscu. W poprzednich latach zawodnicy latali z kontynentu na kontynent, a średnio co dwa tygodnie mieli chwilę oddechu. Tym razem będzie to niemożliwe.

Czyli atmosfera w zespole będzie kluczowa?

– Zdecydowanie tak. Wiemy, że długie turnieje takie jak mistrzostwa świata czy Puchar Świata wiążą się z wyjazdem na kilka tygodni i powodują różne spięcia w zespole. Jeśli przebywa się w wąskim gronie osób przez dłuższy czas, to pojawiają się sytuacje sporne. Dużą sztuką jest, aby sztab szkoleniowy potrafił tym sterować, co nie jest łatwe. Dopóki zespół wygrywa, to atmosfera sama się nakręca, ale jeśli pojawią się porażki, to dochodzą dodatkowe emocje.

Nie wiemy jeszcze zbyt dużo o nowej formule rozgrywek. Czy może ona ograniczyć możliwość rotowania składem? Trudno przypuszczać, aby w każdej reprezentacji w jednym miejscu było skoszarowanych ponad 20 zawodników.

– Jest to bardzo istotna kwestia, która na pewno będzie zawarta w regulaminie. Wydaje mi się, że będzie możliwość manewrowania składem. Raczej przepisy będą dopuszczać rotację zawodników, choć mogą być one ograniczone do minimum. Oczywiście, siatkarze, którzy będą dołączać do zespołu, zapewne będą musieli przejść weryfikację zdrowotną w postaci testów lub szczepionek.

A szczepionki mogłyby rozwiązać problem?

– Szczepienie zawodników rozwiązałoby wiele problemów, bo wówczas ryzyko zachorowania byłoby zdecydowanie mniejsze. Oczywiście, trudno wymagać, aby szczepienia były obowiązkowe. Raczej FIVB będzie skłaniała się do zachęcania się do tego typu działań. Wydaje mi się, że łatwiej będzie zaszczepić zespoły w określonym czasie niż robić co kilka dni testy. Ktoś może przechodzić wirusa bezobjawowo, a wtedy od razu problem będzie miała większa grupa.

A czy taka formuła Ligi Narodów mocno wpłynie na okres przygotowawczy do igrzysk olimpijskich?

– Będzie ona jedyną okazją, aby przygotować zespół do udziału w igrzyskach olimpijskich. Wiemy jaka jest sytuacja, więc trudno spodziewać się, aby reprezentacje dodatkowo organizowały sparingi i mecze kontrolne. Dlatego niezwykle istotne będzie obracanie się w grupie przykładowo 18 zawodników, aby niektórzy mogli mieć możliwość zregenerowania się po sezonie ligowym. Na pewno Vital Heynen ma już jakiś plan. Na pewno będzie on realizowany. Jeśli potwierdzą się spekulacje, że Polska mogłaby zorganizować Ligę Narodów, to w kontekście przygotowań do igrzysk byłoby to bardzo ważne, bo zawodnikom łatwiej byłoby odnaleźć się w naszym kraju, a nawet wyjechać do domu na kilka dni i złapać oddech.

A po Lidze Narodów będzie kilka tygodni na przygotowania do igrzysk…

– Po rozegraniu dużej liczby spotkań w Lidze Narodów nie byłoby dobrym rozwiązaniem wejście w turniej olimpijski bez żadnej przerwy. Przez trzy tygodnie zespoły będą mogły zregenerować swoje siły. Na pewno większość z nich będzie chciała wcześniej udać się do Japonii, aby aklimatyzacja i zmiana stref czasowych przebiegła planowo. Można spodziewać się, że na dziesięć dni przed igrzyskami już poszczególne zespoły będą w Japonii. Myślę, że dłuższa przerwa niż cztery tygodnie nie byłaby korzystna, tym bardziej, że w tym okresie liczba spotkań kontrolnych będzie ograniczona do minimum.

A jakie to będą igrzyska?

– Chciałbym, aby one zostały zapamiętane od strony sportowej, czyli z wysokiego poziomu meczów i wysokiego poziomu emocji. Wiemy już, że igrzyska zostaną rozegrane bez względu na to, co będzie działo się z koronawirusem. Można więc przypuszczać, że organizatorzy przygotowują się do rozgrywania meczów bez kibiców. Wtedy poziom emocji będzie inny, bo w Japonii siatkówka też jest bardzo popularna, a mecze siatkarskie przyciągały na trybuny tłumy kibiców. Rozgrywanie meczów przy pustych trybunach nie jest miłe, aczkolwiek w tym sezonie taka formuła obowiązuje w większości lig na świecie, więc zawodnicy będą do tego przyzwyczajeni.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Siatkarska Liga Narodów, turnieje światowe

Tagi przypisane do artykułu:
,

Więcej artykułów z dnia :
2021-02-12

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved