PSG Stal Nysa bardzo dobrze radzi sobie w rozgrywkach Grand Prix PLS i zameldowała się już w półfinale turnieju. Dla Daniela Plińskiego jest to etap przygotowań do nowego sezonu PlusLigi. – To jest całkiem nowa drużyna. Bardzo młoda drużyna z bardzo doświadczonym rozgrywającym. Chciałbym, żebyśmy grali tak, jak w końcówce poprzedniego sezonu, w ostatnich siedmiu, ośmiu meczach. Graliśmy wtedy bardzo dobrze, ale wiemy o tym, że tutaj trzeba dużo pracy, a do tego trochę szczęścia i trochę zdrowia, żeby wszystko się ułożyło – powiedział Strefie Siatkówki szkoleniowiec Stali Daniel Pliński.
PSG Stal Nysa idzie jak burza. Dość poważnie potraktowaliście ten turniej?
Daniel Pliński: Na pewno podeszliśmy do niego poważnie, nie wiem jak inne zespoły, nie chcę oceniać. Z szacunku do klubu, którego barwy reprezentujemy, do miasta Nysa, do kibiców, dla telewizji, która to pokazuje, a przede wszystkim dla siebie wychodzimy na boisko i chcemy wygrać wszystko. Nieważne, czy to jest trzepak czy gra balonem, plażówka czy plusligowe mecze. Moim zdaniem już pokazujemy, że w każdym spotkaniu interesuje nas zwycięstwo i nie ma znaczenia, jaki to jest turniej.
Jak trener podchodzi do tego turnieju pod kątem przygotowań. Do rodzaj przerywnika w tym trudnym okresie przygotowawczym czy raczej jakiś rodzaj team building?
– Od początku sierpnia byliśmy na plaży, traktujemy to jako część przygotowań do sezonu. Jedyny minus jest taki, że nie za bardzo możemy tu zrobić siłownię, ale mam nadzieję, że nadrobimy to w przyszłym tygodniu i wszystko wróci do normy. To też dobry przerywnik, żeby pobawić się i rywalizować.
Widziałam też, że ci zawodnicy, których nie było w składzie meczowym, mieli treningi na bocznym boisku.
– Rotujemy składem, trzy osoby zawsze są poza składem i 40 minut przed meczem z nimi trenujemy, żeby czuli piłkę, żeby się zmęczyli. Co by tutaj nie mówić, to jest taki okres, który trzeba przepracować, a warunki do pracy mamy dobre.
Na ile był trener w stanie wyciągnąć wnioski po tym poprzednim nieudanym sezonie, którego jednak pan na ławce nie zaczynał?
– Tak szczerze mówiąc, porównując skład z okresu przygotowawczego przed poprzednim sezonem, a tym sierpniem – mamy dziesięciu nowych zawodników. El Graoui i Kramczyński dołączyli do nas w grudniu, więc to jest całkiem nowa drużyna. Bardzo młoda drużyna z bardzo doświadczonym rozgrywającym. Chciałbym, żebyśmy grali tak, jak w końcówce poprzedniego sezonu, w ostatnich siedmiu, ośmiu meczach. Graliśmy wtedy bardzo dobrze, ale wiemy o tym, że tutaj trzeba dużo pracy, a do tego trochę szczęścia i trochę zdrowia, żeby wszystko się ułożyło. Mamy ten młody zespół, który chce się rozwijać. W składzie jest trzech 21-letnich zawodników, nie wiem czy w PlusLidze znajdzie się młodsza drużyna od naszej. Najstarszy jest Rafał Buszek, ale i on na przed sobą jeszcze trochę grania. Mojej drużynie z poprzedniego roku nie można zarzucić, że nie walczyła, my po prostu przegrywaliśmy i to nas najbardziej bolało. Zespół przychodził po tych porażkach na trening z iskrą w oku, z chęcią do pracy i wiarą w to, że będzie coraz lepsza. To był nasz największy sukces i dlatego przetrwaliśmy ten najtrudniejszy okres, siedmiu tygodni bez grania, czekanie na baraż. Przetrwaliśmy to i za to całej mojej drużynie z poprzedniego sezonu należy się ogromny szacunek.
W tym sezonie będziecie chcieli uniknąć tego stresu związanego z ostatnim miejscem, ale czy mierzycie wyżej niż spokojne utrzymanie?
– Marzymy o play-off, ale wiemy o tym, że chętnych do tego jest mnóstwo. Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Nie możemy powiedzieć, że interesuje nas 15. miejsce, bo to byłby minimalizm. Interesuje nas jak najlepsza gra, walka o to, żeby być jak najwyżej w tabeli czyli na przykład w pierwszej ósemce. Byłby to bardzo duży sukces dla nas. Jest to bardzo trudne zadanie, ale wszystko w naszych rękach i głowach.
źródło: inf. własna