Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Daniel Pliński: Chciałbym na każdym treningu i meczu widzieć „ogień”

Daniel Pliński: Chciałbym na każdym treningu i meczu widzieć „ogień”

fot. Stal Nysa

– Rywalizacja ma być widoczna nawet podczas gier teoretycznie zabawowych. Zawsze liczymy punkty, by siatkarze cały czas czuli się jak w warunkach meczowych. Chcę też, by zawodnicy traktowali mnie jak kolegę, na którego zawsze mogą liczyć – opowiada w wywiadzie dla Nowej Trybuny Opolskiej Daniel Pliński, który od 8 listopada jest szkoleniowcem siatkarzy Stali Nysa, aktualnie zajmującej ostatnie, 14. miejsce w tabeli PlusLigi.

Ile czasu zajęło panu podjęcie decyzji o przyjściu do Stali?

Daniel Pliński:Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Nagle, zaraz po niedzielnej porażce Stali ze Ślepskiem Malow Suwałki dostałem telefon z zapytaniem, czy chciałbym przejąć zespół. Nie miałem żadnych wątpliwości, bez wahania powiedziałem, że tak. Zdawałem sobie sprawę, jaki drużyna z Nysy ma potencjał. Śledziłem jej poczynania w telewizji i twierdzę, iż jest on zdecydowanie wyższy niż 14. miejsce. Powiedziałem, że wierzę w awans do fazy play-off i nadal to zdanie podtrzymuję. To klub z wielką historią i są w nim spełniane wszystkie warunki do tego, by cały czas się rozwijał. Gdybym ponownie dostał w nocy telefon z taką samą propozycją, odpowiedziałbym „tak” nawet z jeszcze większym przekonaniem.

Jak wyglądała pańska pierwsza rozmowa z zespołem?

– Trochę się stresowałem. Nie jest łatwo obejmować drużynę tuż po tym, jak ktoś inny został zwolniony. Krzysztof Stelmach to jednak dobry fachowiec i na pewno wkrótce znajdzie zatrudnienie. Co do pierwszej rozmowy z drużyną, była ona raczej krótka. Wyjaśniłem, w jakim stylu chciałbym pracować i szybko przeszliśmy do działania. Chciałbym na każdym treningu i meczu widzieć przysłowiowy „ogień” i radość z gry. Tego zabrakło mi w postawie Stali w spotkaniach z Treflem Gdańsk i Ślepskiem. Teraz jest już pod tym względem lepiej.

Chodziły słuchy, że nie wszyscy gracze radzili sobie z presją. Rzeczywiście największy problem zespołu tkwił w sferze mentalnej?

– Prawdę mówiąc, granie pod presją to zaszczyt. Kibic w Nysie jest oddany, wymagający, ale też cały czas wspiera drużynę. Myślę, że inne kraje mogą nam śmiało zazdrościć atmosfery na trybunach. Siatkarze wywierali presję na sobie, ale to było akurat pozytywne, bo naturalnie chcieli się rozwijać i grać lepiej. Próbując ich odblokować zmieniłem nieco treningi, wprowadzając więcej rywalizacji. Szczególnie skupiłem się jednak nad dopracowaniem piłek posyłanych na lewe skrzydło. Cały czas nad tym pracujemy, dokonujemy drobnych korekt i moim zdaniem widać już tego pierwsze efekty.

Podczas spotkań wyraźnie żyje pan z zespołem. Często możemy pana oglądać choćby w rozmowie z rezerwowymi.

– Regularnie podkreślam zawodnikom, że niezależnie od tego, czy ktoś wchodzi na jedną piłkę, atakuje 50 razy czy też po prostu poczyni z boku jakąkolwiek obserwację, zawsze go wysłucham. Mam pewność, że wszyscy chcą dla zespołu jak najlepiej . O to mi też poniekąd chodzi, by każdy, niezależnie od aktualnego statusu, był w stanie pomóc. Jestem zwolennikiem demokracji w drużynie. Chcę, żeby zawodnicy traktowali mnie jak kolegę, na którego zawsze mogą liczyć, ale też zdawali sobie sprawę, że koniec końców to ja jestem szefem. Uważam jednak, że znaleźliśmy wspólny język i dobrze się czujemy w swoim towarzystwie.

Cały wywiad Wiktora Gumińskiego z Danielem Plińskim dostępny jest w serwisie nto.pl

źródło: nto.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-12-03

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved